Tatry mają to do siebie, iż przyciągają w kierunku masywnych kop i strzelistych szczytów. Doliny są traktowane jako punkty w drodze do celu, a leśne ścieżki nie przykuwają większej uwagi. Nadchodzi jednak taki dzień, kiedy postanawiam odkryć te mniej znane szlaki i poszwendać się nieco tatrzańskimi reglami.
Duszny, lipcowy dzień rozpoczynam u wlotu Doliny Strążyskiej, a moim pierwszym celem jest Polana Strążyska oraz nieopodal leżący wodospad Siklawica. Dolina o poranku świeci pustkami, a niewymagający marsz przy szumie potoku mija nadzwyczaj szybko.
|
Tatrzański Park Narodowy |
|
Spacer doliną |
Po 30 minutach docieram na Polanę Strążyską, gdzie znajdują się charakterystyczne bacówki. Hala była niegdyś wypasana, jednak po jego zaprzestaniu znacząco zarosła, zmniejszając swoją powierzchnię. Jednak największą uwagę przyciąga masyw Giewontu, który wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Ta ułuda zgubiła niejednego wędrowca, który naiwnie piął się na szczyt północnymi stokami, a te oferowały niechybną śmierć.
|
Polana Strążyska i masyw Giewontu |
|
Bacówki |
Długo się nie zastanawiając, ruszam w dalszą drogę. Do wodospadu Siklawica wyznaczony jest żółty szlak, przewidziany na zaledwie 15 minut. Wąska ścieżka prowadzi wśród drzew, a kamienie na podłożu są mocno wyślizgane przez tłumy, odwiedzające to miejsce. Siklawica składa się z dwóch progów, każdy ma po 12 metrów wysokości. Woda spada wąskim strumieniem, a z obu stron zamknięta jest skalnymi ścianami. Choć kaskada nie robi na mnie ogromnego wrażenia, to miło mieć ją na wyłączność.
|
Siklawica |
Moim kolejnym celem jest Sarnia Skała, do której tabliczki przewidują 55 minut wędrówki szlakiem czarnym. Na odcinku 1,5-kilometra czeka mnie 330 metrów przewyższenia, co niemal natychmiast odczuwają moje płuca. Szlak początkowo pozbawiony jest widoków, więc dobrym tempem zdobywam wysokość, jednak duszne powietrze nie ułatwia wędrówki. Kamienne stopnie wyznaczają tempo marszu, mijam pojedynczych turystów i po 35 minutach docieram na Czerwoną Przełęcz.
|
Szlak czarny |
|
Pierwsze widoki za plecami |
Na Sarnią Skałę pozostaje zaledwie 10 minut marszu, więc po chwili stoję na wapiennej kopule i podziwiam dookolną panoramę. Na pierwszym planie oczywiście jest Giewont i jego północne ściany, ale mogę również obserwować Tatry Bielskie oraz Wysokie, a także Zakopane. Znowu mam szczęście, mieć szczyt na wyłączność, więc przysiadam na moment na jednej ze skał i wsłuchuję się w tatrzański wiatr, wprawiający w ruch kosodrzewinę.
|
Widok na Giewont |
|
Tatry Wysokie w oddali |
|
Zakopane i Gubałówka |
|
Tatry Zachodnie
|
Niebawem wracam na Ścieżkę nad Reglami, jak nazywany jest szlak czarny, i podążam w kierunku wschodnim - ku Polanie Kalatówki. Wąska ścieżka głównie trawersuje pobliskie zbocza, czasem pnąc się w górę, a czasem nieco opadając. Odcinek jest niewymagający, choć nieco się dłuży, dlatego kusi mnie odbicie do Doliny Białego, gdzie jeszcze nie byłam. Mam jednak sporo czasu, więc trzymam się pierwotnego planu. Ścieżka nad Reglami ma łącznie 17 km i łączy Kalatówki z Doliną Chochołowską, przecinając łącznie osiem dolin.
|
Ścieżka nad Reglami |
|
Są też mostki |
|
Im bliżej Polany Kalatówki, pojawiają się panoramy |
Po około godzinie marszu docieram na Polanę Kalatówki, która wiosną słynie z krokusowych dywanów, a o każdej porze roku oferuje świetny widok na Kasprowy Wierch. Jest koło 10:00 i wciąż pusto, więc siadam na ławce i chłonę kojący, zielony krajobraz. Polana również miała tendencję do zarastania, dlatego Tatrzański Park Narodowy wprowadził kulturowy wypas owiec, celem zachowania powierzchni hali. Na szczycie polany znajduje się Hotel Górski, który został wybudowany w 1938 roku i posiada 86 miejsc noclegowych.
|
Hotel Górski PTTK Kalatówki |
|
Polana Kalatówki i panorama Tatr |
Po odpoczynku wracam do Kuźnic szlakiem niebieskim, choć swoją pętlę dopiero zamykam w centrum Zakopanego po pokonaniu łącznie 15 kilometrów. Ten reglowy dzień okazał się naprawdę fajną przygodą. Odkryłam mniej znane ścieżki, nowe miejsca, a puste szlaki i podążanie bez pośpiechu innych turystów wpłynęły na mnie kojąco. Co prawda, Ścieżka nad Reglami nie powali na kolana wysokogórskimi panoramami, ale przyroda i szum potoków czasami wystarczy do szczęścia. Może kiedyś podejmę się przejścia jej w całości w ramach górskiego spaceru.
01.07.2023