Jak przypomina portal "Super Express", trwa okres wizyt duszpasterskich. Dla wielu wiernych jest to wyczekiwany dzień w roku. Dla innych coś, z czego chętnie by się wymigali. Tabloid wskazał, jakie tłumaczenia słyszą duchowni od osób, które nie chcą ich przyjmować po kolędzie.
Trwają kolędyOkres okołobożonarodzeniowy i noworoczny to tradycyjnie okres, w którym kapłani odwiedzają swoich wiernych w ich domach. Spotkanie może trwać kilka, a w niektórych przypadkach choćby kilkadziesiąt minut. Nie wszyscy jednak chcą przyjąć w swoim domu księdza.
"Super Express" postanowił przedstawić wymówki, jakimi wierni wymigiwali się od kolędy. Z relacji kapłanów wynika, iż wierni są wyjątkowo kreatywni, a ich wyobraźnia jest bujna. Okazuje się, iż chowanie się za firanką, albo udawanie, iż nikogo nie ma w domu, to nie jedyne, na co wpadają.
Jeden z duchownych, cytowany przez "Super Express" przyznał, iż po tym, jak zapukał do drzwi jednego z wiernych, usłyszał, iż mężczyzna "tu nie mieszka" i w ogóle "nie wie, co tam robi". Innym powodem był "przeprowadzany remont".
To słyszą księża od swoich wiernych
Jeden z wiernych wymigiwał się od kolędy, mówiąc, iż "akurat jest w samym szlafroku". Innym sposobem na odmowę księdzu była choroba. "Coś tak kaszlę ostatnio. Może to Covid? Nie chcę księdza zarazić" - usłyszał jeden z kapłanów, cytowany przez dziennik.
Kolejny z cytowanych pomysłowych wiernych stwierdził, iż nie przyjmie kolędy, bo odwiedzający go ksiądz "był u niego rok temu". Okazuje się, iż powodem niewpuszczenia księdza może być brak choinki. "Nie mam już choinki, nie chcę się czuć niezręcznie" - powiedział cytowany księdza.
Co o tym sądzicie?