Tak to wygląda – niedługo przyjdą do nas goście, więc musicie gdzieś się wynieść.

newskey24.com 1 dzień temu

No więc, sprawa wygląda tak niedługo przyjdą do nas goście, więc musicie gdzieś wyjść.

No więc, chodzi o to, iż niedługo będą u nas goście, więc musicie gdzieś się podziać. Sami rozumiecie, iż z wami nie będzie żadnej zabawy. Synku, ale gdzie mamy pójść? Nie mamy tu nikogo spytała mama. No skąd mam wiedzieć? Sąsiadka ze wsi kiedyś was zapraszała, to może tam pojedziecie?

Wiktora i Marianna już setki razy żałowali, iż posłuchali syna i sprzedali swój dom.

Może było im tam ciężko, ale to był ich dom. Tam byli gospodarzami. A tu? Bałi się choćby wyjść z pokoju, żeby nie rozgniewać synowej Katarzyny. Drażniło ją dosłownie wszystko jak chodzą w kapciach, jak piją herbatę, jak jedzą.

Jedyną osobą w mieszkaniu, dla której byli potrzebni, był wnuk Tomek.

Dorodny chłopak, przystojniak, który kochał swoich dziadków do szaleństwa. Gdy tylko matka podniosła na nich głos w jego obecności, od razu dostawała ostrą odpowiedź.

Ale syn Władysław czy bał się żony, czy mu było wszystko jedno nigdy nie stanął w obronie rodziców.

Tomek choćby jadł kolacje z babcią i dziadkiem. Tyle iż rzadko bywał w domu był na praktykach i mieszkał w akademiku niedaleko pracy. Przyjeżdżał tylko w weekendy.

Staruszkowie czekali na wnuka jak na święto. A tu już i Nowy Rok za pasem. Tomek przyjechał wczesnym rankiem, żeby tylko wszystkich powitać.

Wszedł do pokoju dziadków. Przyniósł im ciepłe skarpety i rękawiczki. Wiedział, iż ciągle marzną, więc chciał ich rozpieścić. Dziadkowi zwykłe, a babci haftowane.

Marianna przycisnęła rękawiczki do twarzy i rozpłakała się.

Babciu, co się stało? Nie podobają się?

Ależ skąd, kochanie. Są najpiękniejsze. Takich drogich w każdym sensie jeszcze w życiu nie miałam.

Przytuliła wnuka i ucałowała. Tomek zaczął całować dłonie babci. Robił to od dzieciństwa. Jej ręce zawsze czymś pachniały czasem jabłkami, czasem ciastem, ale najbardziej ciepłem i miłością.

No więc, kochani, wytrzymajcie tu bez mnie trzy dni. Wyjadę z chłopakami, a potem wrócę.

Odpoczywaj, skarbie powiedziała babcia poczekamy.

Tomek spakowali torbę, pożegnał się i wyszedł. Staruszkowie wrócili do swojego pokoju.

Po godzinie usłyszeli, jak Katarzyna krzyczy na męża, iż zaraz przyjdą goście, a w domu starzy. Że trzeba ich gdzieś wysłać. Wstyd przed ludźmi, nie można się rozluźnić. I gdzie potem goście będą spali? Władysław próbował coś odpowiedzieć, ale Kasia choćby słuchać nie chciała.

Staruszkowie siedzieli jak myszy pod miotłą, choćby po herbatę nie wyszli do kuchni. Wiktor wyciągnął z szuflady wafle i podzielił się z żoną.

Siedzieli przy oknie w milczeniu, gryząc suche ciastka. Bal

Idź do oryginalnego materiału