Nasze kolejne spotkanie, trzymane mocno w tajemnicy. Spotkanie nienasyconych kochanków, którzy łapią trochę szczęścia w swych ramionach. Wieczorne spotkanie w hoteliku na „godzinki”. Otworzyliśmy w pośpiechu drzwi małego pokoiku. Już przekraczając próg, całowaliśmy się dziko i zachłannie. Nasze języki szalały, ocierając się o siebie. Ściągaliśmy wzajemnie ubrania. Każdy z nas był już bardzo podniecony. Pamiętam, iż pchnęłam Cię na łóżko, leżałeś podparty na łokciach i patrzyłeś, jak do Ciebie podchodzę. Usiadłam na Tobie, wzięłam w dłoń Twego penisa i zaczęłam go powolutku pieścić. Czułam, jak robi się coraz większy i twardszy. Przejechałam dłonią po swojej cipce, która była mokra i gotowa na przyjęcie Twej męskości. Uniosłam biodra i nadziałam się na Twego penisa. Wiesz, iż takie mocne, ostre ujeżdżanie sprawia mi nieziemską rozkosz.
Twoje dłonie błądziły po moich piersiach, ramionach, brzuchu. Chwyciłeś moje biodra i mocno nasadzałeś mnie na siebie. Wchodziłeś we mnie aż po same jądra. Systematycznie zaciskałam mięśnie swej kobiecości, co jeszcze bardziej Cię rozpalało. Ujeżdżałam Cię dziko, moje biodra unosiły się i opadały gwałtownie. Nachyliłam się nad Tobą, gryzłam brodę, ssałam Twe usta. Ty łapczywie chwytałeś kołyszące się piersi, podgryzałeś sutki, drażniłeś je językiem, ssałeś je długo i bardzo dokładnie. Ciepłe dreszcze przechodziły przez ciało. Byłam Ci uległa, a zarazem zdecydowana. Otwarta na każde Twe propozycje. Wiem, iż właśnie taką mnie uwielbiasz. W pewnej chwili usiadłeś i jednym ruchem przerzuciłeś mnie na plecy, mocno rozchyliłeś moje nogi i dorwałeś się do cipki. Czułam rytmiczne ruchy Twoich palców w mym wnętrzu, zgrane z muśnięciami ust na chętnej łechtaczce. Twój język zatapiał się w mojej kobiecości. Zawsze wiedziałeś jak doprowadzić mnie na szczyt. Zamknęłam oczy, by bardziej poczuć siłę Twoich pieszczot, powoli odpływałam. Muskałeś ustami wzgórek łonowy, lizałeś łechtaczkę, gryzłeś ją i naciągałeś. Czułam na sobie Twój wzrok, wiedziałam, iż obserwujesz moją reakcję na pieszczoty. Patrzyłeś, jak odpływam, jak tracę świadomość. Moje jęki stawały się coraz śmielsze, coraz głośniejsze. Zacisnęłam dłonie na prześcieradle.
– Aaaaaaa … jeszcze, proszę, nie przestawaj … oooooo … taaaak …
Moje ciało wygięło się w łuk i znieruchomiało. Krzyknęłam przeciągle, kiedy orgazm pustoszył moje ciało. Pomimo przeżycia wspaniałego uniesienia, przez cały czas czułam Twój język na łechtaczce. przez cały czas mnie pieściłeś, nie przestawałeś. przez cały czas zatapiałeś palce w mojej dziurce, dalej drażniłeś językiem łechtaczkę. Chwilkę później spazmy rozkoszy zawładnęły nade mną, dostałam kolejnego orgazmu, orgazm za orgazmem. Ty jeden wiesz jak doprowadzić mnie do takiego stanu. Nie dałeś mi odpocząć, uklęknąłeś nade mną i wepchnąłeś mi do ust penisa. Patrzyłam na Ciebie oczami pełnymi obłędu. Bawiłam się nim, pieściłam go z pasją. Chwilkę później dorwałam się do Twych jąder, lizałam je i ssałam. Patrzyłeś, jak znikają w moich ustach, patrzyłeś na mnie, jak sprawiałam Ci przyjemność. Kiedy ja zajmowałam się Twoimi kuleczkami, Ty masowałeś penisa, by przez cały czas był maksymalnie twardy i gotowy. Wreszcie ponownie włożyłam go do ust. Czułam jego twardość, wyczuwałam na nim pajęczynę żyłek. Moje ruchy były dosyć mocne i szybkie. Zgrabnie za każdym razem zsuwałam z penisa skórkę, lizałam go i przygryzałam, drażniłam czubek. Łapczywie Go obciągałam, masując i pieszcząc jednocześnie jądra.
Wiedząc, iż za chwilkę będzie koniec, wyjąłeś penisa z mych ust. Przerzuciłeś mnie na brzuch. Tak, Twoja ulubiona pozycja. Wypięłam ochoczo tyłeczek w Twoją stronę. Wziąłeś mnie od tyłu. Wchodziłeś we mnie mocno i głęboko. Dostawałam od Ciebie klapsy raz w jeden pośladek, raz w drugi. Później chwyciłeś mocno moje biodra, wtopiłeś palce w mój tyłeczek i z wielką siłą wsuwałeś się we mnie. Twoje ruchy były stanowcze. Wiedziałeś, czego chcę. Wiedziałeś, iż mam ochotę zakończyć nasze uniesienie ostrą jazdą. Rozchyliłeś mocniej moje pośladki, by penis lepiej wszedł. Czułam Cię mocno, głęboko, wypełniałeś mnie bardzo szczelnie. Wślizgiwałeś się w mokrą cipkę ociekającą soczkami, wbijałeś się aż po samą nasadę. Przyspieszyłeś, czułam, jak Twoje jądra mocno obijają się o moje pośladki. Czułam, jak Twój penis pulsował. Wiłam się jak kocica. Nasze jęki przerodziły się w krzyk rozkoszy. Ciała drżały, a dreszcze przeszywały nas na wskroś. Wspólnie dotarliśmy na szczyt. Swym ciepłem zalałeś moje wnętrze po brzegi. Opadliśmy wyczerpani na łóżko. Nasze ciała były przytulone do siebie. I tak trwaliśmy jeszcze przez chwilkę, ale czas rozstania zbliżał się nieubłaganie. Kolejny raz w pośpiechu ubraliśmy się i wyszliśmy z hoteliku. Na koniec pożegnalny buziak i każdy odszedł do swojego auta i wrócił do szarej rzeczywistości.
Do zobaczenia kochany następnym razem…