Tajemnice serca: ocalenie rodziny

newsempire24.com 1 tydzień temu

Sekrety duszy: ratunek dla rodziny

Zofia pakowała rzeczy, myśląc o latach ich małżeństwa. Chciała wyjść cicho, bez wyjaśnień – zostawić list i zniknąć. Będzie to prostsze dla obojga, myślała, wkładając ubrania do walizki. Ale każdy przedmiot, każdy drobiazg przywoływał wspomnienia. Oto sweter, który Marek podarował jej w drugą rocznicę ślubu. Skrytykowała wtedy jego wybór, mówiąc, iż kolor jej nie pasuje. Marek nic nie odpowiedział, tylko schował prezent do szafy. A ona i tak potem nosiła ten sweter w tajemnicy, gdy go nie było. I oto, przez cały czas był w jej szafie.

Nie wiedziała, co zrobić z tymi rzeczami. Wyrzucić? Zostawić? Postanowiła włożyć je do kartonu i zakleić taśmą, by nie otwierać starych ran. Ale taśmy nie było pod ręką. Przypomniała sobie, iż widziała rolkę w biurku Marka, gdy sprzątała tydzień temu. Weszła do jego pokoju, wysunęła szufladę i zastygła. Wśród papierów leżał notatnik – nie byle jaki, ale dziennik. Prywatny, z wytartą okładką, jakby często go otwierano.

Dłoń sama sięgnęła po niego. *„Skoro już go zdradzam, odchodząc, co zmieni jeszcze jeden błąd?”* – pomyślała. Ciekawość zmieszała się z rozpaczą. Może w tych stronach kryje się odpowiedź? Może ma inną kobietę? Albo żałuje, iż związał z nią życie? Zofia otworzyła dziennik, a jej świat wywrócił się do góry nogami.

Pisał o niej. O niej! Strona za stroną – jej imię, jej nawyki, jej uśmiech. Zofia opadła na fotel, nie mogąc oderwać wzroku. Marek pamiętał wszystko. choćby ten sweter, który skrytykowała. Opisywał, jak bolało go, iż prezent się nie spodobał, jak postanowił już nic nie dawać, by jej nie zasłuchać ponownie. *„Mama zawsze mówiła, iż wszystko robię źle. Teraz Zośka też tak myśli”* – brzmiał jeden z wpisów. Łzy zaczęły palić jej oczy.

Dalej – o jego dzieciństwie. Jak matka beształa go za głośny śmiech, za żarty, za „zbędne” słowa. Jak wytykała mu krzywy uśmiech, zbyt szybką mowę. Jak kiedyś przyniósł jej bukiet z jesiennych liści, a ona odparła: *„Po co mi te śmieci? Zrywałbyś ładne, a nie podarte.”* Czytając to, Zofia widziała przed oczami małego chłopca, któremu wstydzono się za szczerość, za chęć sprawiania radości. A ona, nieświadomie, powtórzyła tę historię, krytykując go za sweter.

Ale najważniejsze – Marek pisał, iż ją kocha. Kocha nadal. Był dumny z jej sukcesów w pracy, zachwycał się, gdy gotowała kolację lub spała. Okazało się, iż rano nie spieszył się wyjść, ale patrzył na nią, gdy spała, bojąc się obudzić. Zauważał, jak marszczy brwi we śnie, jak poprawia kołdrę. Ostatni wpis, z wczoraj, złamał jej serce. Marek marzył, by zaprosić ją na spływ kajakowy – tak jak w dzieciństwie, gdy był szczęśliwy. Ale bał się, iż odmówi, wyśmieje go, jak śmiała się z jego pomysłów wcześniej. *„Pewnie znowu się nie odezwę”* – kończył wpis.

Zofia zamknęła dziennik, czując, jak w niej pękają mury, które sama zbudowała. Przestała czuć się zdrajczynią. Zrozumiała: gdyby nie te kartki, nigdy nie poznałaby prawdziwego Marka. Ich małżeństwo wisiało na włosku, ale teraz widziała drogę do ratunku.

Drzwi skrzypnęły – Marek wrócił do domu. Zofia choćby nie zauważyła, jak gwałtownie minął czas. Wszedł, zdziwiony, iż wciąż jest w domu.

– Zośka? Nie jesteś w pracy? – zapytał, zdejmując kurtkę.

Wyszła do niego, trzymając dziennik w dłoniach. Marek zastygł na jego widok, ale nie dała mu mówić.

– Zgadzam się – powiedziała stanowczo.

– Na co? – Stracił równowagę.

– Na spływ. Na kajaki. Już zaczęłam pakować rzeczy – zawiesiła głos, biorąc głęboki oddech. – Przepraszam, Marku. Znalazłam twój dziennik. Nie mogłam nie przeczytać. To… najlepsze, co widziałam. Jesteś niesamowity. Najlepszy. Wstyd mi, iż myślałam inaczej. Zaczniemy od nowa? Będziemy rozmawiać, dzielić się, kochać – bez strachu?

Marek przysunął się, objął ją tak mocno, iż poczuła bicie jego serca. Wtulił brodę w jej włosy i szepnął cicho:

– Nie przyszedłem na obiad. Dzisiaj wszystko odwołałem. Chciałem z tobą porozmawiać, ale bałem się, iż ty… – urwał, głos mu zadrżał.

– A może… – odsunął się nieco, nieśmiało patrząc jej w oczy – pójdziemy do sklepu? Wybierzemy ci nowy sweter? Czas zacząć nowy rozdział naszej historii, co myślisz?

Zofia skinęła głową, czując, jak po policzkach płyną łzy szczęścia. Wróciła do pakowania, ale już nie po to, by odejść, ale by rozpocząć wszystko na nowo – z człowiekiem, którego, jak się okazało, dopiero zaczęła naprawdę poznawać.

*Czasem największe tajemnice kryją się nie w słowach, ale w ciszy między nimi. Wystarczy odważyć się je usłyszeć.*

Idź do oryginalnego materiału