Od wielu lat uganiam się za dolnośląskimi historiami, których nikt nie chce. Leżą one dosłownie wszędzie, wprost na ziemi ale nikomu nie chce się schylać, aby je podnieść. Opowiadam o zwyczajnych ludziach, zapomnianych miejscach i bardzo często również o cmentarzach, bowiem każda stara nekropolia jest jak otwarta książka, z której wiele ciekawych rzeczy można przeczytać. Jest tylko jeden warunek! Takiego czytania trzeba się nauczyć, inaczej będzie ono całkiem bez zrozumienia. Posłuchajcie…
Temat cmentarza w Środzie Śląskiej dojrzewał we mnie od lat. Zawsze go odkładałam na potem, bo przecież nieustannie był na wyciągnięcie ręki. Jednak to tylko złudzenie, ponieważ naprawdę wiele mnie ominęło. Nie ma już sfatygowanej figury Chrystusa na wysokim krzyżu, w którego „ranach” osy założyły sobie gniazdo i nie ma już winobluszczu na kaplicy, co to otulał ją niczym płaszcz. Cmentarne ścieżki, które zawsze po deszczu były straszliwie błotniste, teraz wyłożone są kostką brukową. Stara nekropolia średzka doczekała się remontu kilku ważnych obiektów i teraz czasu już nie cofnę, aby pokazać Wam przeszłość. To są minusy mojego ociągania się z tym wpisem blogowym, ale są również plusy w tej rozkminie. W sumie sporo tam jeszcze zostało do ufocenia na bogato, a w pamięci mojej nic nie zginęło. Czego więc nie zobaczycie na zdjęciach, to Wam opowiem. A jak prawdopodobnie już zdążyliście zauważyć, mam gadane nie od dziś.
Stara nekropolia średzka
Jeżeli cmentarz nie został doszczętnie zniszczony i zachowały się na jego terenie nagrobki, obsadzone lipami aleje, krzyż w centralnym punkcie i kaplica, to można czytać z niego do woli. O dawnych mieszkańcach i o architekturze czerpać z takiego źródła bez ograniczeń. Jednak nie jest to częsty widok, ponieważ po roku 1945 nastroje polsko niemieckie nie należały do sympatycznych i nasi mieli w czterech literach poniemieckie mogiły. Często więc były one szabrowane, dewastowane, a materiały z nich wtórnie wykorzystywane. Dlatego też nie każda stara nekropolia spełnia rolę potrzebnego mi źródła informacji. Na niektórych z nich znajdowałam zaledwie jedną czy dwie płyty grobowe bez tablic z nazwiskiem, albo tylko plac porośnięty bluszczem. Średzka ziemia umarłych jest tak pomiędzy. Na granicy zatarcia przeszłości i jej ocalenia od zapomnienia. Cmentarz jest w takim samym stopniu stary jak i już całkiem nowy.
Odrobina historii bez przynudzania
A.D 1843 przy ulicy Górnej w Środzie Śląskiej założony został cmentarz komunalny. Najsampierw spoczęli na nim zmarli, których przeniesiono z przyświątynnych nekropolii przy kościołach świętego Andrzeja i Podwyższenia Krzyża Świętego. Przedsięwzięcie to należało do pastora Hubnera, który to powołał tę nekropolię to życia. No może nie brzmi to najlepiej w tym kontekście. Powiedzmy zatem, iż do istnienia.
Miasto było wówczas podzielone religijnie. Jak to w tamtych czasach — na katolików i ewangelików. Musieli się oni jakoś pogodzić, a cmentarz wydawał się całkiem niezłym terenem neutralnym. Może średnianie wyciągnęli lekcję z wcześniejszych zatargów i nietolerancji, o których pisałam w materiale o Chrześcijanach ze Środy Śląskiej, którzy to prawie doprowadzili tę miejscowość do wyludnienia? Tego nie wiem, ale to przednia historia, warta uwagi. Na bocznej ścianie kaplicy, która szczęśliwie ocalała do naszych czasów i doczekała się już choćby fachowej opieki konserwatorskiej, napisano, iż zbudowana została w 1882 roku.
Ale znalazłam również inne daty: 1879 i 1880. Zostańmy jednak przy tym co w miarę pewne, bo napisane czarno na białym. Jeden rok w tę czy w drugą stronę kilka zmieni w tym opowiadaniu, a i tak największa euforia z tego, iż opisywany obiekt w ogóle istnieje.
Płaskorzeźba Chrystusa i Geniusz Śmierci
Zabytek jest prawdziwie zajmujący. Wysoko nad wejściem widzimy płaskorzeźbę z twarzą Jezusa. Wykonana jest ona z ceramiki w kształcie jakby medalionu. Chrystus jest w cierniowej koronie i z aureolą. Płaskorzeźba całkiem niedawno przeszła lifting konserwatorski i dlatego tak pięknie się prezentuje. Gdzieś tam wysoko bystre oko wypatrzy również dziurę po kuli. Podobno to rykoszet z pobliskiej strzelnicy sportowej, znajdującej się tuż za cmentarnym murem, którą Niemcy często odwiedzali w ramach rozrywki.
Natomiast na tyłach kaplicy, również na sporej wysokości widzimy posąg. Zowią go Geniuszem Śmieci. Choć wygląda jak Anioł, w rzeczywistości wcale nim nie jest.
Geniusz Śmierci to inaczej grecki bóg śmierci Tanatos. Zwykle przedstawiany jako młody mężczyzna ze skrzydłami i ze odwróconą, niepalącą się pochodnią oraz wieńcem. Przybywa po człowieka i gasi jego duszę. To średzkie bożyszcze stoi w tej niszy od 140 lat i niejednego już człeka porwało w zaświaty. Jednak pomimo tego, Geniusz wygląda na wyluzowanego. Opiera się o pochodnię i wypatruje, kto będzie następny?
Weszłam do tej kaplicy tylko dwa razy w życiu. Kiedy odszedł mój dziadek, ale nie zarejestrowałam wówczas zbyt wiele, bo byłam bardzo mała. I wtedy, gdy umarł mój tato. Pamiętam, iż przyszłam tam z Ines na długo przed pogrzebem i siedziałyśmy na ławce przy otwartej trumnie. Nikogo oprócz nas nie było w tym wnętrzu. Strasznie wtedy płakałam. Myślałam, iż nigdy nie będę mogła przestać.
Mauzoleum rodziny von Kalckreuth
Znajduje się vis a vis kaplicy. Teraz to pomnik ku czci tym pokoleniom mieszkańców Środy Śląskie, którzy spoczywają tutaj bądź na obczyźnie. Jednak na stronie Mój cmentarz znalazłam informację, iż to mauzoleum, rodziny von Kalckreuth z Komornik. Wcale mnie to nie zdziwiło, bo widać to gołym okiem, ale przyznaję, iż nigdy nie podjęłam tematu i sama nie starałam się dotrzeć do sedna sprawy, aby dowiedzieć się, do kogo należał w przeszłości ten piękny grobowiec. Historii Kalckreuthów z pobliskich Komornik też niestety nie znam. Nigdy nie spotkałam się z tym nazwiskiem na moim terenie. Z tego co wiem, to w miejscowości tej nie było nigdy rezydencji jaśniepańskiej, jednak któż to wie? Może to jakaś bardzo krótka historia na osi czasu i dlatego mi umknęła.
Gdzie podziała się stara nekropolia?
Nie ma na tej ziemi umarłych zbyt wiele dobrze widocznych mogił poniemieckich. Sporo zostało wtórnie wykorzystanych, a więc i zakamuflowanych. Trzeba się dobrze przyglądać, aby je okiem wyłowić, ale jest ich rzeczywiście mnóstwo.
Natomiast niezagospodarowane groby są mniej liczne i po niektórych nie zostało zbyt wiele. Płyta, albo tylko jej fragment i zardzewiały uchwyt metalowy. A pod kamieniem dziura w ziemi, z której ulatnia się zapach wilgoci. prawdopodobnie komory były murowane wewnątrz. Ja zawsze kryptę nosem wyczuję, choćby po dwóch COVIDACH.
Natomiast niekiedy jest tylko podmurówka albo kawałek kutego metalowego płotka, który już teraz niczemu nie służy i jest tam tylko dlatego, iż nie namierzyli go złomiarze.
Lub całkiem zarośnięte miejsce pochówku, którego wcale nie widać.
Mogiły poniemieckie
Jest w sumie na tym cmentarzu tylko jeden taki grobowiec, który choć zaadaptowany, to niemal w kształcie niezmieniony. Porośnięty bluszczem trwa na swoim miejscu od samego początku i dobrze pamięta Niemców, którzy najsampierw zostali w nim pochowani. Z całą pewnością byli to ludzie zamożni, ponieważ nie jest to zwykły grób ziemny.
Na najmłodszej części cmentarza komunalnego w Środzie Śląskiej, przy bocznej bramie w samym rogu stworzone zostało małe lapidarium. Przez jakiś czas istniało, ale teraz w miejscu tym stoi tylko figura Matki Boskiej. Nie kumam, co się mogło wydarzyć. Znalazłam w sieci fotografie z czasu, kiedy tuż przy figurze leżały również płyty grobowe i krzyże. TUTAJ możecie na nie zerknąć.
Resztę po niemieckich mogiłach można oglądać na tej niskiej skarpie od cmentarza wojennego, który sąsiaduje z komunalnym. Teraz gruzy te podtrzymują wał ziemny, aby się nie obsuwał. Wyraźnie widać resztki granitowe i starą niemiecką cegłę.
Drobniejsze kawałki mogił i pomników walają się po kątach cmentarza. Bystre oko może łatwo je wypatrzeć.
Przy ogrodzeniu wzdłuż ulicy Górnej można namierzyć pozostałości po kwaterach. Te do furty nie istnieją. Niełatwo było znaleźć te mogiły pod dywanem liści. Zostało po nich dosłownie tylko to…
A wiedzieć trzeba, iż na przykład ta ławka stoi na cegłach grobowca. Widać to bardzo wyraźnie, przyjrzyjcie się. To właśnie tak szukałam poniemieckiego cmentarza w Środzie Śląskiej.
Dobrych kilkanaście lat temu
Byliśmy wtedy całą ekipą Nieustannego Wędrowania na spacerze z psem. Budowano wówczas boisko za cmentarzem, tuż przy akwenie „Kajaki”. Widoczne jest to miejsce na fotografii poniżej bardzo wyraźnie. Obiekt sportowy znajduje się na samym środku zdjęcia, tam, gdzie widać zieloną trawę muśniętą promieniami słońca. Wówczas teren ten był rozkopany, a my przechodziliśmy przez niego, aby dostać się na starą piaskownię, żeby Frutek miał gdzie sobie pohasać. I wtedy zauważyłam, iż z ziemi wystają dziwne przedmioty. Uchwyty do trumien, strzępy szlifowanego granitu, kawałki metalowych zdobień, fragmenty krzyży, spróchniałe deski, kawałki kości. Nie od razu ogarnęłam temat, ale teraz już wiem…
To tam wytworzono gruzy z cmentarza i zakopywano je, gdy po wojnie czyszczono teren pod nowe mogiły, choćby te dla radzieckich żołnierzy. prawdopodobnie podczas budowy boiska, gdy ruszono grunt, stara nekropolia zaczęła wychodzić na zewnątrz. Bo jak inaczej wytłumaczyć to zjawisko? Poza tym ten teren wiele lat później tak samo został wykorzystany, gdy budowano kamienicę przy ulicy Daszyńskiego w moim mieście na miejscu średniowiecznego domu żyda Mojżesza, który wieki wcześniej schował tam skarb w swojej piwnicy. Nie mając pojęcia, do czego się dokopano, budowniczy wywozili gruzy właśnie w to miejsce za cmentarzem i wyrzucili wraz z nimi bezcenne klejnoty, które potem zostały znalezione przez miejscowych. To był skandal nad skandale, ale nie w tym rzecz teraz. Mnie chodzi o to, iż dzisiejsze boisko to zawsze było dobre miejsce na gruz. Dlatego nie wątpię, iż gdyby pozbywano się go ze średzkiego cmentarza po wyburzeniu grobowców, to tam zostałby wywieziony.
Być może nie mam racji, jednak ja tylko, tak jak zawsze, czytam z gruntu i obserwuję.
Cmentarz wojenny
Pośród wszystkich tych historii cmentarnych, opowiadanie Wam o miejscu spoczynku żołnierzy rosyjskich wydaje mi się najbardziej ekscytujące, dlatego zostawiłam to na sam koniec, aby najlepsze było na finiszu. Wiedzieć trzeba najsampierw, aby dobrze pojąć temat, iż Wojsko Polskie nie brało udziału w zdobywaniu Środy Śląskiej. Tutaj naparzali się tylko Rosjanie i Niemcy. Ale pomimo tego faktu, wiemy, iż na tej ziemi umarłych spoczywają również polscy żołnierze. W tym miejscu zaczyna robić się naprawdę ciekawie i adrenalinka rośnie! Zanim jednak powiem Wam, jak ja to wszystko widzę, bez konsltacji z historykami, tylko dzięki czytaniu z gruntu, oprowadzę Was po tym cmentarzu wojennym, bo to naprawdę niezwykle interesujące miejsce jest.
Żeby wejsc na obszar wojskowej nekropoli, trzeba najpierw przekroczyć bramę główną komunalnego cmentarza, o ktorym wyżej Wam opowiadałam, ponieważ oba te tereny znajdują się w ramach jednego ogrodzenia. Oczywiście ja czasami wkaraczam tam przez płot na tyłach od strony wyrobiska z gliną, ale ja jestem miejscowa i znam tu każdy kąt. Wy musicie iść jak należy i na legalu, aby tam trafić.
Cmentarz żołnierzy radzieckich
Pamiętam czasy, kiedy nazywano tę nekropolię cmentarzem żołnierzy radzieckich, którzy polegli na tym terenie podczas wojny, a gwiady na bramie wjazdowej były czerwone. Takie buty!
Później nadeszła radykalna zmiana. Oficjanie tak mniej więcej w 2009 roku nagle cmentarz stał się po prostu wojenny. Zawsze , odkąd pamiętam jest zadbany. Trawa wykoszona, zero śmieci. Tylko dziki czasami tam wparują i zrobią zadymę, poza tym cisza i spokój. Kiedy nadchodzi święto zmarłych, na pomniku z napisem „Sława gierojom” (sory, ale nie mam klawiatury z cyrylicą) zapalane są znicze.
1600 dusz
Mówi się, iż w tym miejscu spoczywa 1600 dusz. Zmarli pochowani zostali w pojedynczych grobach i we wspólnych mogiłach, których jest tam dwie.
Ogólnie przyjmuje się, iż głównie jest to miejse spoczynku rosyjskich żołnierzy, ale nieoficjanie krążą opowieści o tym, iż byli oni różnych narodowości. Zwłoki zworzono tutaj z różnych okolicznych wsi. Trwało to bardzo długo, bo kilka miesięcy. Straszna to była, trudna i cieżka praca. Przy niektórych z ciał znajdwano nieśmiertelniki. Tych znanych z imienia i nazwiska pochowano w osobnych grobach i opatrzono je tabliczkami. Wszyscy tutaj zginęli w roku 1945.
Ta wojenna nekropolia jest sporych rozmiarów. Nie została jednak cała zagospodarowana. Duża część tego terenu stoi pusta. Na tyłach rośnie tylko trawa. I przyznaję, iż przez to wolne miejsce za tymi mogiłami, zawsze do głowy przychodzi mi pytanie: gdzie pochowano niemieckich żołnierzy? Przecież z całą pewnością zginęło ich równie wielu. Niech będzie, iż mówimy jedynie o walkach o miasto. Wiem, iż Niemcy zabierali szczątki swoich do siebie, ale to było rok 1945! Ciała gniły, cuchneły, groziły zarazą. Nie ma mowy, aby wszystkich ich odtransportowano w trybie natychmiastowym. Czy spoczywają w niewidocznych mogiłach w tym miejscu? I od kilkudziesięciu lat rośnie na nich ta trawa? Nie wiem, bo pomimo wielkich starań, nigdzie nie da się o tym przeczytać. Ja nic nie sugeruję, nic nie mówię, tylko pytam, po co tam tyle tego wolnego miejsca?
Jeszcze nie taka stara nekropolia
Za każdym razem, kiedy tam przychodzę, odkrywam coś nowego. Dopatruję się jakiegoś grobu, daty albo innego szczegółu, który infekuje mi umysł. Zastanawiam się, skąd w tej wojennej zawierusze polski żołnierz na niemiecko-rosyjskim froncie?
Jeżeli dokładnie wgłębiacie się w moje treści blogowe, napewno pamiętacie historię 93 więźniów pomordowanych w Środzie Śląskiej, w rzeźni na ulicy Malczyckiej. Zginęli oni podczas postoju w tamtym miejscu idąc w marszu śmierci z obozu konncentracyjnego z Brzegu Dolnego do Gros Rosen.
To naprawdę potworna historia. Wród pomordowanych byli również Polacy. Aż 56 żołnierzy. Kiedy egzekucja się skończyła, niemieccy średzianie wystraszyli się, iż kiedy nadejdzie Armia Czerwna całe miesto zostanie za to ukarane. Dlatego zapakowali oni trupy na wozy i zawieźli je do piaskowni, o której wcześniej Wam wspominałam i na gwałtownie zakopali ciała. Taka wieść niesie się w tej okolicy i przyjęłam te wersję wydarzeń. Bo piaskownia, bo już gotowe, wykopane doły, bo siarczysty mróz. I to Sławka pytanie: a kopałaś w zimie grób dla jednej osoby? W zamarzniętej ziemi?
Czyli niemożliwe jest, iż garstka kobiet, dzieci i starców w środku zimy wykopała mogiłę na 93 ciała. Musiało więc to wszystko odbyć się na wspomnianym wyrobisku piachu, gdzie dół był przy dole. A potem, gdy wojna się skończyła, była ekschumacja i wszystkich ich przeniesiono na ten cmentarz wojenny…
A co, o ile wcale tak nie było?
Przyjęłam tę wersję, ale nie do końca mi się ona podobała. Dlatego pomimo ukończonego materiału o 93 pomordowanych, przez cały czas przeszukiwałam tę okolicę w poszukiwaniu miejsca zborowej mogiły. Na tej piaskowej górze nie było najmniejszego śladu po czymś podobnym. Nieczego, co sugerowałoby, iż wydarzyło się tam coś takiego. Wszystko oparłam jedynie na domniemaniach…
I dlatego ta historia nie dawała mi spokoju. Tym bardziej, iż tak naprawdę nikt nie wie, gdzie pochowano tamtych żołnierzy po raz pierwszy. A choćby teraz chyba nie znalazłby się nikt, kto wskazałby ich grób po przeniesieniu na cmentarz wojenny. To bardzo tajemnicza sprawa jest, razem z tym trawnikiem na wolnym miejscu za mogiłami.
Stara nekropolia i wyrobisko
Średzki cmentarz pomimo wszystko nie jest zbyt chętny do wpółpracy. Ciężko czyta się z niego, bo pomiędzy informacjami jest sporo luk. Niewiadomych. Kiedy byłam młodsza, nie zwracałam na ten teren aż tak dużej uwagi i nie wiem, żeby i kiedy powstało to wyrobisko za cmentarzem. Może jest to już powojenny twór, albo coś co powstało tuż przed końcem wojny. Bo na pewno nie ma tego na mapie z XIX wieku.
Między tą dziurą w ziemi a miejscem pochówku żołnierzy jest kilkadziesiąt metrów przestrzeni, zaznaczyłam to na zdjeciu wyżej. Wyrobisko może wcale nie być tym, za co go uważam, chociaż rzeczywiście jest tam gliniasta ziemia, a chwilami naprawdę żółta od iłów. Wykop jest nieregularny i płytki. No mówię Wam, iż w sam raz na 93 zamordowanych!
Ja nic nie ustalam, bo nic nie wiem! Tylko czytam z gruntu, jak to ja. To nie są fakty historyczne, ale sami tylko zobaczcie, jak to wszystko do siebie pasuje. Przecież ta historia uklada się sama płynnie i można na własne oczy zobaczyć każdy z jej punktów odniesienia.
Zupełnie inna wersja wydarzeń
W tej wersji wydarzeń widzę tych martwych żołnierzy w tej dziurze. Do tego miejsca był dojazd, bo droga gruntowa istniała tu zawsze. Łatwiej było zwieść zwłoki z Malczyckiej prostą jak w mordę strzelił drogą do tego miejsca, niż tłuc się bocznymi uliczkami do piaskowni, gdzie teren nierówny.
Gdybym to ja miała ukryć taką zbrodnię, to ze wszystkich miejsc w tym mieście wybrałabym właśnie to. Być może ten wielki dół wykopany był znaczcie wcześniej, ponieważ pozyskiwano stąd glinę, a może jest on zupełnie naturalnym tworem, który tylko trochę trzeba było poprawić, aby przystosować do porządanego celu. Podchodzę do tego bardzo intuicyjnie. Bez dowodów i bez badań. Jednak nie sądzę, aby to, co Wam opowiedziałam, było nieprawdopodobne…
O 93 wieźniach zamordowanych w Środzie Śląskiej możecie poczytać, kilkając w podlinkowany tutuł wpisu. interesujące jest to, iż w tym opowiadaniu obalam wcześniejszą swoją teorię, jednak czyż nie jest prawdą, iż kto szuka, ten znajduje?
Czy wiecie drodzy Czytelnicy/Czyteniczki, iż autorki bloga Nieustanne Wędrowanie są także autorkami książek? o ile jesteście zainteresaowani tymi publikacjami, poniżej znajdziecie wszystkie informacje na ich temat. Zapraszamy do wglądu :)
Artykuł zawiera autoreklamę