Z mężem wybraliśmy Katanię na Sycylii, bo w ostatnich latach zrobiła się bardzo popularna wśród Polaków. Zdjęcia w sieci to urokliwe uliczki, kawiarenki, widok na Etnę, trochę morza. W praktyce? Tak, to wszystko jest… ale trzeba się mocno postarać, żeby to znaleźć. I najlepiej gwałtownie stamtąd uciec w bardziej urokliwe okolice wyspy.
Turystka z Polski zawiodła się Katanią. Nie tak sobie wyobrażała popularne miejsce na Sycylii
Nikt w folderach turystycznych nie mówi wprost, iż Katania poza w sumie niewielką częścią historyczną to miasto przemysłowe, mocno wyniszczone. W dodatku jest w czołówce najbardziej niebezpiecznych we Włoszech. Kieszonkowcy, cwani taksówkarze, naganiacze – jest tu "full serwis". Owszem, można znaleźć klimatyczną knajpkę czy piękną kamienicę, ale tuż za rogiem wchodzisz w dzielnice, w których człowiek czuje się… "nieswojo".
Przyznam szczerze – tydzień w Katanii to męczarnia. Plaże w samym mieście? Albo prywatne, albo marne publiczne z tłumem i śmieciami. Do tych ładniejszych trzeba dojechać, a droga często prowadzi przez opuszczone postindustrialne okolice.
Po takim przejeździe marzyłam tylko, żeby w ogóle wrócić do apartamentu. Szkoda, iż apartament – z "dobrymi opiniami" na znanym portalu rezerwacyjnym – pachniał wilgocią, a łazienka wyglądała jak po remoncie z lat 80., który przerwano w połowie.
Katania nie jest miejscem na tygodniowy urlop. To bardziej przystanek
Sama Katania może być fajnym miejscem… ale jako punkt przesiadkowy, jeżeli ktoś chce zobaczyć Etnę, czy odwiedzić Taorminę, Syrakuzy. Ale niech nikt nie liczy, iż samo miasto wystarczy na tygodniowy urlop. My codziennie robiliśmy wycieczki po okolicy – i wracając wieczorem z tych pięknych miasteczek ciągle żałowałam, iż nie śpimy tam, tylko musimy wracać do Katanii.
Owszem, jest tu i tam jakaś katedra, kilka efektownych placów, targ z rybami, który ma swój klimat. Ale wystarczy odejść dwie przecznice i trafia się na śmieci, stare magazyny i totalny chaos. Komunikacja? Autobusy, które jeżdżą "jak chcą" i bez rozkładów, kierowcy, którzy machają ręką, iż "może przyjedzie, może nie".
Może zabrzmi to ostro, ale Katanię poleciłabym tylko tym, którzy chcą od razu po przylocie wynająć samochód i uciec w stronę morza albo gór. Wtedy można pokochać Sycylię – za widoki, za smak, za ludzi. Jednak siedzenie w Katanii dłużej niż dwa dni to proszenie się o rozczarowanie, przed którym – nauczona na własnych błędach – innych chcę dziś ostrzec.