Tajemnica piwnicy: dramat nagłego bogactwa

twojacena.pl 15 godzin temu

Tajemnica piwnicy: dramat nieoczekiwanego bogactwa

W cichym osiedlu nadmorskim o nazwie Rybacka Przystań, gdzie słony wiatr miesza się z zapachem sosnowych lasów, a stare domy skrywają echa przeszłości, Bartosz i Jagoda, świeżo upieczeni małżonkowie, urządzali swój nowy dom. Zaczęli od sprzątania, chcąc tchnąć życie w odrapane ściany. Bartosz zszedł do piwnicy, by uporządkować bałagan. Wyciągnął dziesiątki słoików z przetworami i gwizdnął zdziwiony.

– Jagoda, twoi rodzice aż tak uwielbiają kiszone ogórki? – zawołał.

– Po co im aż tyle?! – wykrzyknęła żona, rozkładając ręce.

Bartosz posprzątał piwnicę, a następnego dnia zabrał się za drugą, ukrytą pod starym warsztatem dziadka. Tam panował chaos. Wyrzucając graty, zauważył pod półką dziwnie wystające cegły. Wyciągnął je, a za nimi znalazł zardzewiałą metalową skrzynię. Serce zaczęło mu walić. Otworzył wieko i oniemiał, nie wierząc własnym oczom.

Ostatni rok był dla Bartosza pełen zmian. Skończył studia, ożenił się z Jagodą – poznali się na wydziale ekonomii. Pracowali w supermarkecie, oszczędzając na wesele. Hucznie je wyprawili, ale stanął przed nimi problem: gdzie mieszkać? Na wsi mieszkała babcia Bartosza, która ostatnie lata opiekowała się swoim ojcem, pradziadkiem Bartosza. Ten dożył 92 lat i niedawno odszedł. Rodzice Bartosza postanowili zabrać babcię do siebie, a dom pradziadka podarować młodej parze. Bartosz z Jagodą byli zachwyceni: dom obszerny, mocny. Babcia, przekazując mu dokumenty, powiedziała tajemniczo:

– Twój pradziadek był zamożny, zanim stał się dziwakiem. Ale choćby wtedy krzątał się po gospodarstwie, choć rano nie pamiętał, co robił.

– Babciu, o co ci chodzi? – zdziwił się Bartosz.

– Bartku, obejrzyj wszystko dokładnie. Może skarb znajdziesz.

– No co ty, skarb? – rozśmiał się.

– Nie śmiej się! Piętnaście lat temu, gdy jego pamięć szwankowała, znaleźliśmy jedną skrytkę. Kupiliśmy twoim rodzicom mieszkanie i samochód. Ale czuję, iż to nie był ostatni schowek…

Młodzi wprowadzili się i zabrali do pracy. Zrobili remont, wydając wszystkie weselne oszczędności – na meble już nie starczyło. Bartosz, złota rączka, naprawiał stare meble po pradziadku, coś przywieźli od rodziców. Dało się żyć! Potem zabrał się za piwnice – były dwie: jedna pod domem, druga pod warsztatem. Pierwszą posprzątał gwałtownie – kartofli jeszcze nie kopano, warzywa nie zebrano. Wcześniej Bartosz z ojcem zawsze to robili, więc na weekend zaplanowali wykopki. Matka obiecała przyjechać, teściowie – pomóc.

W piwnicy było wszystko: słoiki z dżemami, kiszonkami – dziesiątki!

– Jagoda, twoi rodzice aż tak lubią kiszoną kapustę? – spytał Bartosz.

– Po co im aż tyle?! – zawołała.

– Wyrzucę ten syf, słoiki oddamy. W weekend rozdamy rodzicom – postanowił.

Piwnicę wywietrzyli, a następnego dnia Bartosz poszedł do warsztatowej. Tam panował kompletny rozgardiasz. Wyglądało na to, iż ani pradziadek, ani babcia nie zaglądali tam od lat. Półki zgniłe, słoiki popękane, unosił się duszący odór. Bartosz wyrzucał śmieci, aż zauważył pod półką dwie podejrzanie luźne cegły. Wyciągnął je – za nimi stała skrzynia, metalowa, pokryta rdzą. Drżącymi rękami otworzył… i oniemiał. Dolary! Dziesięć paczek po dziesięć tysięcy!

Wpadł do domu, zamknął drzwi:

– Jagoda, zobacz, co znalazłem!

– O Boże! – Jagoda złapała się za policzki. – Ile tego!

– Babcia mówiła, iż pradziadek był bogaty. Pewnie schował i zapomniał – Bartosz wziął paczkę. – Te stare, z ubiegłego wieku.

– Te też – Jagoda sprawdziła kolejną.

– Tylko dwie paczki są nowe, reszty nie przyjmą – westchnął Bartosz.

– Dwadzieścia tysięcy wystarczy, żeby zacząć własny biznes – powiedział zamyślony.

– Bartku, jaki biznes w tej dziurze? Przecież chcieliśmy sklep w mieście! – zawołała Jagoda.

– I otworzymy.

– Czekaj, dowiedzmy się najpierw o te stare dolary – sięgnęła po laptop. – Niektóre banki przyjmują, ale z prowizją.

– Niech będzie z prowizją – przytaknął Bartosz.

– Bartku, jesteśmy bogaczami! – Jagoda rzuciła mu się na szyję.

– Nie ciesz się za wcześnie! Wyobraź sobie, jak przyjdziemy do banku z tymi starymi banknotami. A jeżeli będą pytać? Musimy to ogarnąć.

– Ogarniemy – odparła stanowczo.

– I jeszcze, Jagoda, jeżeli wszystko wyjdzie, musimy podzielić się z rodzicami – twoimi i moimi. Tyle wydali na wesele. I babci dać – to jej dom. I przede wszystkim postawić pradziadkowi porządny pomnik.

– Oczywiście, Bartku, podzielimy się! I pomnik postawimy – zgodziła się Jagoda.

W sobotę przyjechali rodzice i babcia – na wykopki. Ale Bartosz posadził wszystkich przy stole i oznajmił:

– Babcia mówiła, iż w domu może być skarb. Znaleźliśmy dolary, tylko stare.

Jagoda rozłożyła paczki na stole. Rodzina zastygła, oczy im się zaokrągliły. Bartosz kontynuował:

– Co robimy?

– Bartku, mówiłam, iż jest skarb – pierwsza ocknęła się babcia. – Znaleźliście, więc wasze.

– A wy nic nie weźmiecie? – zaniepokoiła się teściowa.

– Nic nie ukradliśmy – uspokoiła Jagoda.

– Są ogranPo dwóch latach w osiedlu powstała mała winnica, a Bartosz i Jagoda, trzymając na rękach swoją córeczkę Zosię, patrzyli w zachodzące słońce, wiedząc, iż pradziadek uśmiecha się na nich z nieba.

Idź do oryginalnego materiału