Ostatni weekend spędziliśmy z My w Milówce. Bez Toli, z niewielką częścią ekipy. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak odpoczęliśmy, chyba z 5 lat temu. W ogóle ten rok obfituje w jedne z najlepszych spotkań ekipowych odkąd się znamy. A znamy się już ze 20 lat. Strach się bać co nas jeszcze czeka w tym roku.
Jak już szykowaliśmy się do wyjazdu, zaczęłam kompletować menu. Najpierw sałatki. I w sumie na nich zakończę, bo reszta potraw była fajna, ale nie na tyle żeby o tym dziś wspominać. Pierwsza sałatka była połączeniem szpinaku i pomidorów, druga – tytułowe tabbouleh z kaszą jaglaną. Z tego co pamiętam oryginał jest z bulgurem, a iż tego użyć nie mogłam, użyłam jaglanej. Sałatka była dodatkiem do grilla. Dla mnie – w punkt. Chociaż przyznam się Wam szczerze, iż ta z bulgurem jest smaczniejsza, taka prawda.
Tabbouleh została zjedzona w sumie na dwa razy – do grilla i na późniejsze śniadanie. Objedliśmy się jak foki.
Na zdrowie.
Jeżeli ktoś z Was wszedł na ten przepis ze względu na candidę, przeczytajcie tekst poniżej.
Parę słów jeszcze na temat diety. Będę musiała wklejać takie informacje prawie pod każdym przepisem, który podepnę sobie pod candidę, żeby mnie nikt nie zjadł.
Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem. Jestem żoną faceta, który jest w trakcie leczenia boreliozy. A przy tymże konkretnym leczeniu (ILADS) niezbędna jest właśnie dieta przeciwgrzybicza (która w naszym przypadku może potrwać choćby rok).
Ogólne założenie tej diety to rezygnacja z cukru (w tym słodkich owoców, miodu, itp.), mąki pszennej, drożdży, grzybów, alkoholu, czerwonego i tłustego mięsa, produktów zawierających ocet (poza octem jabłkowym, który jest dopuszczalny), sklepowych wędlin z kiepskim składem, itd.
Co można jeść? Jajka. Kiszonki (ogórki, kapusta, rzodkiewka), warzywa (zwłaszcza zielone), przeciwgrzybiczo działa cebula, czosnek (tych używam sporo), świeże zioła, kaszę jaglaną (jest bardzo wskazana) i gryczaną (najlepiej niepaloną), soczewicę, ciecierzycę, oleje tłoczone na zimno (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, z wiesiołka, lniany, kokosowy), ryby, drób, pestki dyni, niektóre orzechy, sezam, makarony żytnie, orkiszowe (od czasu do czasu), brązowy ryż, mąkę żytnią. Wskazane jest używanie przypraw jak: curry, kurkuma, imbir. Z owoców można jeść grejpfruta, awokado. Czasem można pozwolić sobie na kwaśne jabłko lub niedojrzałe kiwi. Coraz częściej spotykam się także z informacją, iż granat także jest dopuszczalny.
Co z nabiałem? Z nabiału można jeść od czasu do czasu jogurty naturalne (najlepiej te zawierające bakterie lactobacillus acidophilus lub bifidobacterium infantis), chude twarogi i mozzarellę. Preferowane jest jednak raczej mleko owcze i kozie (można np. jeść fetę zrobioną na bazie tylko tych mlek, sery pleśniowe oczywiście są zabronione).
Ogólnie jemy produkty jak najmniej przetworzone.
Nie rezygnujemy z warzyw takich jak burak, pomidor, papryka. Na początku miałam co do nich wątpliwości, ale dietetyk powiedział, iż można. Oczywiście wszystko będziemy jeść z umiarem. Do naszego jadłospisu wjeżdżają także z powrotem suszone pomidory i passaty (o jak dooobrze), co do których też nie byłam pewna.
Ważne jest żeby czytać składy produktów i z automatu wyrzucać te, w których jest cukier, ocet, chemia i inne niewskazane badziewia lub po prostu zabronione składniki.
Jeżeli macie jednak jakieś wątpliwości odnośnie któregoś z moich przepisów, po prostu go pomińcie. Ja też je długo miałam i też omijałam niektóre przepisy znalezione w internecie. Na dodatek przez cały czas spotykam się ze sprzecznymi informacjami, o ile chodzi o dozwolone produkty. To dotyczy nabiału (niektórzy mówią, iż jest kategorycznie zabroniony, inni piją kefiry, zsiadłe mleka, jogurty), warzyw pokroju czerwona papryka, burak, pomidor, mąki orkiszowej, owoców, itp. I bądź tu mądry.
Ja inspiracje czerpię z książki „Leczenie dietą. Wygraj z candidą” Marka Zaręby, z bloga qchenne-inspiracje, sugeruję się także wytycznymi lekarza zakaźnika i przede wszystkim dietetyków.
Mam nadzieję, iż przepisy z kategorii candida będą dla Was inspiracją. Tylko inspiracją. Lub aż.
Składniki:
3/4 szklanki suchej kaszy jaglanej
3 ogórki gruntowe
2 duże pomidory
1 świeża chili (ja ją tym razem pominęłam, ze względu na dietę)
1 mała czerwona cebula
pęczek natki pietruszki
pół pęczka szczypiorku
parę liści mięty
sok z małej cytryny
2-3 łyżki oliwy extra virgin
sól
pieprz
Kaszę przepłukujemy na sicie pod bieżącą wodą, gotujemy wg opisu na opakowaniu lub trochę krócej (ja zawsze gotuję coś pomiędzy al dente a do miękkości). Pomidory, ogórki (można je obrać, ale nie jest to konieczne, można też je przekroić w poprzek, wyciąć gniazda nasienne i dopiero wtedy pokroić ogórki) i cebulę kroimy w drobną kostkę. Zioła szatkujemy. Wszystkie składniki mieszamy ze sobą i doprawiamy. Odstawiamy na jakąś godzinę, żeby smaki się przegryzły.
Podobne przepisy:
Tabbouleh z kuskusem
Tabbouleh