– Nie jesteś naszej krwi – powiedziała teściowa i przełożyła mięso z talerza synowej z powrotem do garnka

twojacena.pl 4 godzin temu

Ty nam nie rodzina powiedziała teściowa i przełożyła mięso z talerza synowej z powrotem do garnka.

Magda zastygła przy kuchence, trzymając w dłoniach swój talerz. Pozostał na nim tylko sos od gulaszu, który przed chwilą gotowała Regina Michałowa. Kawałki mięsa znikały jeden po drugim, jakby teściowa skrupulatnie je przeliczała.

Przepraszam? odezwała się Magda, nie wierząc własnym uszom.

Co tu jest niejasne? Regina Michałowa otarła ręce o fartuch i spojrzała na synową. Ciebie do rodziny nie przyjmowaliśmy. To ty się do nas przypchałaś.

W kuchni zrobiło się tak cicho, iż słychać było tylko bulgotanie zupy na kuchence. Magda postawiła talerz na stole i odgarnęła kosmyk włosów z czoła. Dłonie jej drżały.

Regino Michałowo, nie rozumiem. Z Witkiem jesteśmy małżeństwem od pięciu lat! Mamy córkę

I co z tego? przerwała teściowa. Zosia jest naszej krwi, to fakt. Ale ty zawsze będziesz obca.

Drzwi do kuchni otworzyły się i wszedł Witek. Włosy miał rozczochrane, koszulę rozpiętą widocznie drzemał na kanapie po pracy.

Co się tu dzieje? zapytał, spoglądając na żonę i matkę. Dlaczego podnosicie głos?

Nie podnosimy spokojnie odparła Regina Michałowa. Po prostu rozmawiamy. Wyjaśniam twojej żonie, jak się zachowywać w naszym domu.

Witek zmarszczył brwi i spojrzał na Magdę. Stała blada, zaciskając usta.

Mamo, co ty powiedziałaś?

Prawdę. Że mięso nie dla wszystkich. Rodzina duża, a porcji mało.

Magda poczuła, jak do gardła podchodzi jej gula. Więc to wszystko. Pięć lat myślała, iż jest częścią rodziny. Pięć lat starała się dogodzić teściowej, znosiła jej przytyki i docinki, wierzyła, iż z czasem relacje się poprawią.

Witku, pojadę do domu cicho powiedziała mężowi. Do mamy.

Jakiego jeszcze domu? oburzyła się Regina Michałowa. Twój dom jest teraz tutaj! Myślisz, iż możesz przychodzić i wychodzić, kiedy ci się podoba?

Mamo, przestań Witek zrobił krok w stronę Magdy. Co się stało?

Magda milczała. Jak wytłumaczyć mężowi, iż jego matka właśnie dała jej do zrozumienia iż jest tu nikim? Że choćby talerz gulaszu to dla niej za dużo?

Zabiorę Zosię powiedziała w końcu. A potem pojadę z nią do mamy na weekend.

Po co? zirytowała się teściowa. Babcia jest na miejscu, po co gdzieś wozić dziecko?

Babcia uważa, iż jej matka to nie rodzina cicho odpowiedziała Magda. Może i wnuczka znajdzie gdzieś lepsze miejsce.

Odwróciła się i wyszła z kuchni. Witek złapał ją za rękę.

Magdo, zaczekaj! Wytłumacz mi normalnie, co się dzieje.

Magda spojrzała na niego. Mąż patrzył na nią zaskoczony, a teściowa stała przy kuchence, udając, iż miesza zupę.

Zapytaj swoją matkę powiedziała Magda. Ona ci lepiej wyjaśni.

W pokoju dziecięcym trzyletnia Zosia bawiła się lalkami. Zobaczywszy matkę, dziewczynka radośnie podbiegła do niej.

Mamusiu! Patrz, jak Kasię karmię!

Świetnie, córeczko Magda uklękła i przytuliła dziecko. A ty jesteś głodna?

Tak! Babcia mówiła, iż dziś będzie gulasz.

Będzie, kochanie. Tylko pojedziemy zjeść go do babci Ani.

Do twojej mamy? ucieszyła się Zosia. Super! A tata pojedzie?

Nie, tata zostanie w domu.

Magda zaczęła pakować rzeczy córki do torby. Sukienki, rajstopy, zabawki wszystko, czego mogły potrzebować na kilka dni. Gdy układała ubrania, do pokoju zajrzał Witek.

Magda, co to za dzieciństwo? Przez jakieś głupstwa wyjeżdżać?

Dzieciństwo? Magda wyprostowała się i spojrzała na męża. Twoja matka powiedziała mi, iż nie jestem rodziną! Zabrała mi jedzenie! To są głupstwa?

Ile razy matka coś powiedziała! Wiesz, iż jest impulsywna. Jutro zapomni.

Ale ja nie zapomnę, Witku! To nie pierwszy raz.

Daj spokój! Matka jest po prostu zmęczona. W pracy ma problemy, więc się wyżyła.

Magda zaśmiała się gorzko.

Zmęczona. Pięć lat się męczy?! I zawsze na mnie się wyżywa.

No to nie zwracaj uwagi!

Nie zwracać uwagi, gdy w swoim własnym domu nazywają mnie obcą? Witek, słyszysz, co mówisz?

Witek przeszedł się po pokoju, pocierając kark. Znany gest robił tak zawsze, gdy nie wiedział, co powiedzieć.

Magda, no gdzie ty pójdziesz? Przecież jesteśmy rodziną. Mamy dziecko.

Właśnie dlatego jadę. Nie chcę, żeby Zosia słyszała, jak upokarzają jej matkę!

Kto cię upokarza? Matka wyraziła swoją opinię.

Swoją opinię? Magda przestała pakować rzeczy i spojrzała na męża. Witek, zabrała mi jedzenie! Powiedziała, iż jestem obca! To opinia?

No może powiedziała ostro. Ale przecież rozumiesz, matka całe życie ciągnęła naszą rodzinę. Ojciec wcześnie odszedł, wychowała mnie i brata. Przywykła mieć kontrolę.

I co, mam do końca życia znosić jej kontrolę?

Witek usiadł na łóżku i wziął żonę za ręce.

Magda, nie kłóćmy się. Porozmawiam z matką, wytłumaczę.

Co wytłumaczysz? Że też jestem człowiekiem? Że mam uczucia?

No tak. Powiem, żeby nie była niemiła.

Magda pokręciła głową.

Witek, nie chodzi o niemiłość. Chodzi o to, iż twoja matka mnie nie akceptuje! I ty o tym wiesz.

Matce trzeba czasu

Pięć lat to za mało?! Ile jeszcze mam czekać?

Z kuchni dobiegł głos Reginy Michałowej:

Witku! Chodź na kolację! Wszystko wystygnie!

Witek wstał.

Chodź, zjemy normalnie. Potem pogadamy.

Nie, dziękuję. Straciłam apetyt.

Mąż postał chwilę, po czym wyszedł. Magda słyszała, jak rozmawia w kuchni z matką, ale słów nie rozumiała. Głosy raz były głośniejsze, raz cichsze.

Wzięła telefon i wybrała numer matki.

Mamo? To ja. Czy możemy przyjechać do ciebie

Idź do oryginalnego materiału