Ta tajemnicza sąsiadka z góry

newsempire24.com 2 dni temu

Maria Nowak zawsze wie wszystko o swoim bloku. Kto przychodzi, kto kłóci się na klatce, komu brakuje na czynsz. Ale o sąsiadce z piątego piętra nie wiedziała nic.

Pojawiła się w klatce niepostrzeżenie. Maria pamiętała, iż mieszkanie numer pięćdziesiąt trzy długo stało puste po śmierci starego Stanisława Olawskiego. Jego spadkobiercy, siostrzeńcy z Krakowa, przyjeżdżali sporadycznie, zabierali jakieś rzeczy, potem sprzedali. Kto kupił – nikt dokładnie nie wiedział.

– Pewnie agenci nieruchomości, odsprzedadzą – rozważała sąsiadka Kinga Marecka, spotkawszy Marię przy skrzynkach pocztowych. – Teraz to modne, mieszkaniami handluje się jak ziemniakami na bazarku.

Wkrótce stało się jasne, iż mieszkania nie odsprzedano. Ktoś się wprowadził. Maria domyśliła się tego po cichej muzyce czasem dobiegającej z góry i po dźwięku obcasów na schodach. Obcasów właśnie – nie japonków, nie trampek, ale prawdziwych butów na obcasie. Niewielu w ich bloku pozwalało sobie na taki luksus.

Pierwszy raz Maria zobaczyła nową sąsiadkę przypadkiem. Wyjrzała przez wizjer, usłyszawszy głosy na półpiętrze, i zamarła ze zdziwienia. Przed drzwiami naprzeciwko stała wysoka kobieta w eleganckim beżowym płaszczu. Włosy miała związane w schludny kok, w rękach trzymała bukit białych róż.

– Dziękuję bardzo – mówiła nieznajoma mężczyźnie około pięćdziesiątki w oficjalnym garniturze. – Na pewno się dowiem.

Mężczyzna skinął głową, coś cicho odpowiedział i ruszył w stronę windy. Kobieta po chwili jeszcze postała, spoglądając na kwiaty, westchnęła cicho i zniknęła w swoim mieszkaniu.

– Kin, ty widziałaś nową sąsiadkę? – spytała Maria koleżanki następnego dnia, siedząc na ławce na podwórku.

– Jaką nową?

– Z piątego piętra. W pięćdziesiątce trzeciej teraz mieszka.

Kinga pokręciła głową:

– Nie. A co, młoda?

– Nie specjalnie. Czterdzieści pięć, może pięćdziesiąt. Ładna taka, zadbana. I ubiera się porządnie, nie jak my wszyscy.

– Pewnie majętna – zawyrokowała Kinga. – Skoro kupiła mieszkanie w centrum.

Maria się zgodziła, ale jakieś dziwne uczucie jej nie opuszczało. Ludzie z pieniędzmi zwykle nie wprowadzają się do ich starodawnego bloku z przedpotopową windą i odpryskującymi tynkami. Kupują w nowych inwestycjach albo ekskluzywnych budynkach z recepcją.

Stopniowo Maria zaczęła zauważać, iż do sąsiadki z piątego często przychodzą goście. Zawsze mężczyźni, zawsze z kwiatami. Przychodzili o różnych porach – kto rano, kto wieczorem, kto w południe. Niektórzy zostawali kwadrans, drudzy na godzinę albo dwie. Wszyscy bez wyjątku dobrze ubrani i pewni siebie.

– Może artystka? – zasugerowała Kinga, gdy Maria podzieliła się obserwacjami. – Albo muzyczka? Oni zawsze mają wielu znajomych.

– Artystka z takimi pieniędzmi? – prychnęła sceptycznie Maria. – Widziałaś kiedyś bogatych artystów?

Kinga wzruszyła ramionami, ale przyznała, iż to mało prawdopodobne.

Ciekawość Marii rosła z każdym dniem. Zaczęła specjalnie nasłuchiwać odgłosów z góry, wychodzić do śmietnika właśnie wtedy, gdy słyszała kroki na schodach. Ale sąsiadka jakby parowała w powietrzu. Albo chodziła bardzo cicho, albo wyczuwała obserwację i unikała spotkań.

Wyjaśnienie przyszło niespodziewanie. Maria wracała przychodni po długim czekaniu w kolejce do lekarza pierwszego kontaktu. Nastrój miał okropny – doktor nie powiedział nic konkretnego, tylko wypisał skierowania na badania. W windzie spotkała Henia-hydraulika ze spółdzielni mieszkaniowej.

– Cześć, Mario – przywitał się Henio, trzymając skrzynkę z narzędziami.

– Witaj, Henryk. Dokąd to idziesz?

– Na piąte piętro, kran do naprawy. Było zgłoszenie.

Maria żywo się zainteresowała:

– Do pięćdziesiątki trzeciej?

– No. Tam babka mieszka, interesująca taka. Zawsze herbatę proponuje, herbatnikami częstuje. I płaci ponad stawkę, między nami mówiąc.

– Serio? A jaka to osoba?

Henryk podrapał się po karku:

– Dobra kobieta. Uprzejma, kulturalna. Tylko jakaś zawsze smutna. I sama mieszka, nikogo u niej nie ma.

– Jak sama? A przecież faceci do niej ciągle chodzą!

Hydraulik spojrzał na Marię ze zdziwieniem:

– Jacy faceci? Byłem tam już pięć razy – żadnego nie widziałem. Zawsze sama.

Maria się zamyśliła. Albo Henio kłamie, albo ona coś źle rozumie. A może sąsiadka jest po prostu ostrożna i nie przyjmuje gości przy obcych.

Odpowiedź na zagadkę przyszła tydzień później i zupełnie z niespodziewanej strony. Maria zderzyła się z sąsiadką twarzą w twarz w sklepie. Kobieta stała przy półkach z nabiałem i uważnie studiowała etykietę na opakowaniu kefiru.

– Przepraszam – zwróciła się do niej Maria – pani chyba z naszego bloku? Jestem Maria Nowak, z czwartego piętra.

Sąsiadka podniosła wzrok. Z bliska wydawała się jeszcze ładniejsza – regularne rysy twarzy, wyraź
To jej właśnie obiecała wtedy Maria, dziś już trzymającą w ręku kopię ujawnionych dokumentów i numer do dziennikarza śledczego od kuzyna z Warszawy.

Idź do oryginalnego materiału