Szok i niedowierzanie: teściowa planuje zamieszkać z nami, a swoje mieszkanie przekazać córce.

twojacena.pl 22 godzin temu

Byłam kompletnie wstrząśnięta: teściowa chce się do nas wprowadzić, a swoje mieszkanie zamierza oddać córce.

Mam na imię Katarzyna, mam trzydzieści sześć lat, jestem żoną Daniela i razem jesteśmy już prawie dziesięć lat. Mamy córeczkę Zosię, która niedługo skończy sześć lat. Oboje pracujemy, staramy się, jak możemy, i budujemy nasze życie, nikogo nie obciążając. Ale wygląda na to, iż moja cierpliwość zaraz pęknie.

Od samego początku nasz związek nie był wspierany. Nikomu choćby przez myśl nie przeszło, żeby choć groszem pomóc nam na starcie. Najpierw wynajmowaliśmy maleńkie mieszkanie w bloku, płaciliśmy czynsz i pracowaliśmy niemal bez dnia wolnego. Mieliśmy jeden cel – uzbierać na wkład własny do kredytu hipotecznego i w końcu mieć swój kąt. Wakacje? Jakie wakacje. choćby swetra nie pozwoliliśmy sobie kupić. Tylko najpotrzebniejsze rzeczy, wszystko według ściśle ustalonej listy.

Po trzech latach takiego życia w końcu kupiliśmy dwupokojowe mieszkanie w centrum. Tak, na kredyt. Tak, spłaty to istna katorga. Ale było NASZE. Byliśmy z siebie dumni. Zostało jeszcze kilka lat rat, ale już łatwiej nam się oddychało. Byliśmy szczęśliwi – choćby dlatego, iż mieszkaliśmy sami. Nikt nie mówił nam, kiedy mamy zmywać podłogę, czym karmić dziecko ani gdzie odkładać skarpetki. Nasz świat należał do nas.

Aż pewnego wieczoru wszystko się zmieniło. Wróciłam z pracy – zmęczona, ale zadowolona, bo w domu czekali na mnie ukochany mąż i córeczka. Ale razem z nimi w kuchni siedziała jego matka – moja teściowa, Weronika Kazimierzówna. Wyglądała na podekscytowaną, jakby miała dobrą wiadomość. Myliłam się.

„Kasiu, podjęłam decyzję” – oznajmiła poważnie. „Zamierzam się do was wprowadzić. A swoje mieszkanie oddam Eli.”

Świat przed moimi oczami zaczął gasnąć.

Ela to młodsza siostra Daniela. Dwójka dzieci, żadnego ślubu, ciągłe długi i niekończące się problemy. Teściowa zawsze traktowała ją jak księżniczkę. Wszystko dla Eli, wszystko po jej myśli. Daniel zawsze był na drugim planie. A teraz, okazuje się, iż nasze życie też musi być dla niej poświęcone.

Starałam się zachować spokój.

„Przepraszam, Weroniko Kazimierzówno, ale mamy tylko dwa pokoje. Ledwo się mieścimy we trójkę. Gdzie wy by się tu zmieścili?”

„Ach, daj spokój, córeczko!” – zaśmiała się lekko. „Będę tylko na noc przychodzić, zjem kolację i spać się położę. Cały dzień spędzę na mieście. Pomogę z wnuczką, trochę posprzątam, będzie ci lżej. No przecież nie wyrzucę własnej córki z dziećmi na bruk – ona przecież nie ma nic!”

A my, znaczy się, mamy wszystko? Przez lata zbieraliśmy się do kupy, nie dosypialiśmy, żeby nasza córka miała spokój i ciepło, żebyśmy odpoczywali w swoim kącie. Nie jestem osobą, która się tak łatwo poddaje, więc powiedziałam wprost:

„Przykro mi, ale nie zgadzam się. Nie chcę, żeby ktoś obcy wtargnął do naszego domu. To ja tu gospodarzę. Sami budowaliśmy ten nasz spokój.”

Teściowa zmieniła ton. Zniknęły „córeczki” i „pomoc”. Pojawiły się oskarżenia, iż jestem egoistką, iż myślę tylko o sobie. Że oto ona, biedna staruszka, nie może porzucić córki w potrzebie, a ja, proszę bardzo, myślę tylko o własnym komforcie.

A Daniel… Siedział w milczeniu. W milczeniu! Jakby to nie jego matka zamierzała zburzyć nasz spokój, a sąsiadka przyszła po szklankę cukru. Patrzyłam na niego i nie poznawałam. Utknął pomiędzy dwiema kobietami, które kocha. Tylko iż jedna to żona, z którą buduje życie, a druga to matka, dla której na zawsze pozostanie chłopcem z tornistrem.

Próbowałam z nim porozmawiać, kiedy zostaliśmy sami. Ale tylko spuścił wzrok i powiedział: „Nie wiem, co robić. Nie chcę kłócić się ani z tobą, ani z mamą.” A czy dla mnie to łatwe? A co mam zrobić, gdy słyszę wprost: jesteś tylko zapasowym rozwiązaniem?

I wydaje mi się, iż nie da się uniknąć wyboru. Prędzej czy później Daniel będzie musiał powiedzieć, po której jest stronie. Męczy mnie życie, w którym nikt mnie nie pyta o zdanie. Mam prawo do domu, w którym jest mi spokojnie. Gdzie nie muszę się oglądać, co pomyśli teściowa. Gdzie moja córka nie będzie słyszała, jak babcia za jej plecami decyduje, kto w tej rodzinie jest ważniejszy.

Nie wiem, do czego to wszystko doprowadzi. Ale jedno wiem na pewno – nie oddam naszego domu. Nie pozwolę zniszczyć tego, co przez lata budowaliśmy z Danielem. choćby jeżeli będę musiała walczyć o to z jego własną matką.

Idź do oryginalnego materiału