W Polsce obowiązuje zakaz palenia w miejscach takich jak szkoły, restauracje, kina, szpitale, przystanki komunikacji miejskiej i lotniska. Za niezastosowanie się do przepisów grozi mandat do 500 zł. Wychodząc jednak naprzeciw osobom, które spędzają wiele czasu w terminalu (np. ze względu na przesiadki), oraz lubiących sięgnąć po papierosa w trakcie oczekiwania, Lotnisko Chopina w Warszawie uruchomiło specjalne, przeszklone palarnie. Nikt nie przypuszczał, iż przez jedną z nich kilku pasażerów będzie mogło zapomnieć o podróży.
REKLAMA
Zobacz wideo Lotnisko w Katarze zachwyca. Przepych, drogie marki i... park
Czekali na samolot i wyskoczyli na papierosa. Nie mogli wyjść
Do zdarzenia doszło w październiku, jednak sprawa dotarła do mediów dopiero teraz. Trójka podróżnych wybierała się z Warszawy do Londynu. Para, Aleksandra i Michał, od tygodni mieli zaplanowany intensywny i pełen zwiedzania city break, natomiast trzecia osoba wracała do pracy. Planowo mieli wylecieć zaraz po godzinie 21, jednak otrzymali informację, iż lot będzie opóźniony. niedługo potem postanowili "wyskoczyć na dymka" do mieszczącej się tuż obok bramki palarni. - Widzieliśmy z niej, jak ustawia się nasza kolejka i jak pasażerowie powoli przez nią przechodzą - powiedziała Aleksandra w rozmowie z serwisem warszwa.wyborcza.pl. Wraz z nimi palił jeszcze jeden podróżny, który także wybierał się do Londynu.
Gdy cała trójka skończyła palić, okazało się, iż wyjście z palarni jest niemożliwe. Drzwi automatyczne, które jeszcze chwilę temu działały bez zarzutu, nie reagowały. Wewnątrz nie było żadnego innego przycisku ani informacji, co robić w razie zacięcia. Próbowali więc otworzyć je z użyciem siły, najpierw delikatnie, potem mocniej. Cały czas widzieli, jak kolejka do ich bramki się kurczy. Zaskakujące jest to, iż przez cały ten czas nikt się nimi nie zainteresował. Po chwili podeszła tylko obsługa lotu, jednak po usłyszeniu odpowiedzi, odeszła.
Walczyli z zatrzaśniętymi drzwiami. Przez długi czas nikt się nimi nie zainteresował
Zatrzaśnięci pasażerowie poprosili o pomoc sprzątaczki, które "gdzieś zadzwoniły i poszły". W międzyczasie zwrócili uwagę innego pasażera, ale tylko po to, by rozbawiony zaczął ich nagrywać. Dopiero pół godziny po zatrzaśnięciu pojawił się pracownik ochrony, który najpierw próbował otworzyć drzwi zewnętrznym guzikiem, ale gdy to nie zadziałało, w końcu użył siły i uwolnił uwiezionych. Wtedy też wyszło na jaw, iż ich samolot odleciał.
Niestety, to nie koniec, gdyż mimo zaistniałej sytuacji, dalej nikt się nimi nie zainteresował. Musieli dzwonić na infolinię. Poprosili ochroniarza, który ich uwolnił, o sporządzenie protokołu. - Wrócił po godzinie z niczym - powiedział Michał. Para sama sprawdziła, jakie mają opcje, czyli przebukowanie biletów lub zakup nowych. - My zrezygnowaliśmy z wyjazdu, zbliżała się północ, byliśmy już zmęczeni. Nocnym pociągiem wróciłam do Olsztyna, a Michał do Poznania - wyjawiła Aleksandra.
Kabina dla palących na Lotnisku Chopina w Warszawie. Nowe tablice informacyjneFot. Robert Robaszewski / Agencja Wyborcza.pl
Po zdarzeniu para wysłała skargę do Polskich Portów Lotniczych zarządzających warszawskim lotniskiem. W odpowiedzi dowiedzieli się, iż awarię spowodował chwilowy brak zasilania. Była to pierwsza tego typu sytuacja, po której zdecydowano o umieszczeniu w palarniach instrukcji działania w przypadku, gdyby się powtórzyła. Przyznano też, iż zatrzaśnięci pasażerowie zbyt długo czekali na pomoc, zapewnili, iż analizują całe zdarzenie i przeprosili za nie. Uznano skargę pary za zasadną, poproszono o przesłanie roszczeń oraz dowodów poniesionych kosztów. Ostatecznie wypłacono parze odszkodowania, czyli kwoty pokrywające koszty biletów lotniczych, pociągowych (w jedną stronę) i wizy do Wielkiej Brytanii. Otrzymali 624 zł. Bez zadośćuczynienia. Po jednej próbie uzyskania dodatkowych pieniędzy i negatywnej odpowiedzi para odpuściła dalszą walkę. - To nie jest kwota, za którą warto się tłuc po salach rozpraw - powiedziała Aleksandra. Korzystasz z palarni na lotnisku? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.






