Jeśli regularnie śledzicie mój blog, to prawdopodobnie pamiętacie, iż o szerokich spodniach piszę tu od kilku sezonów przy cyklicznych przeglądach światowych trendów na dany sezon. I jeżeli ktoś z was myślał, iż to tylko fantazje projektantów oderwanych od rzeczywistości, które raczej nie wejdą do mainstreamu, to pora to wreszcie jasno napisać – szerokie spodnie są już wszędzie i raczej nie będzie to chwilowy trend.
Zacznijmy jednak od tego, iż szerokie spodnie nie są wymysłem jednego sezonu. Wracają falami od blisko stu lat, ale dopiero ostatnie kilka sezonów przyniosło ich wyraźne usankcjonowanie w mainstreamie – od streetwearu i denimów, przez marki premium, aż po garnitury.
Dlaczego tak się dzieje? Co ten zwrot mówi o męskiej elegancji, o młodszych pokoleniach i ich potrzebach? I jak ocenić perspektywy trendu na kolejne sezony?
KRÓTKA HISTORIA SZEROKICH SPODNI: OD PRACY I BUNTU DO SALONÓW
Archetypów szerszych spodni należałoby szukać pod koniec XIX wieku, a dokładniej w odzieży roboczej. Spodnie i kombinezony górników, kolejarzy, budowlańców, poszukiwaczy złota musiały być funkcjonalnie szersze, potrzebna była swoboda ruchu i lepsza cyrkulacja powietrza.
Można zatem przyjąć, iż to właśnie odzieży roboczej zawdzięczamy luźniejsze fasony spodni we współczesnej modzie codziennej, aczkolwiek po drodze było jeszcze kilka popularnych zjawisk, które wypromowały bardziej formalne ubrania z takim fasonem.
Warto wspomnieć chociażby o przełomie lat 30. i 40. XX wieku i tzw. Zoot Suits. To niezwykle interesujące zjawisko modowe i kulturowe, które narodziło się w USA i stało się symbolem stylu, buntu oraz tożsamości mniejszości etnicznych. Były to garnitury o mocno przesadzonych proporcjach (m.in. bardzo szerokie spodnie).
Afroamerykanie i Latynosi przyjęli ten styl jako element swojej kultury. Zoot Suit stał się formą wizualnego buntu wobec dominującej, białej klasy średniej. Można więc powiedzieć, iż Zoot Suit był jednocześnie garniturem i manifestem – modowym ruchem kontrkulturowym, który udowodnił, iż strój może być narzędziem walki o tożsamość i widzialność społeczną.
Z kolei lata 80. i 90. przyniosły modę na obszerne garnitury w których marynarka miała szerokie i mocno watowane ramiona, a spodnie wysoki stan i szeroką nogawkę. jeżeli oglądaliście serial „Miami Vice”, to tam właśnie można zobaczyć taką stylistykę, którą pokochali mężczyźni.
A w kontekście mody casualowej trzeba przypomnieć początek lat 90. i estetykę wypromowaną przez zespoły hip-hopowe, czyli bardzo szerokie dżinsy.
Nowy wiek, czyli początek lat 2000 rozpoczął erę slim w modzie męskiej, która zdominowała kolekcje casualowe i eleganckie praktycznie na dwie dekady. Było to bardzo wyraźnie odcięcie się od stylistyki lat 90. Fasony mocno wyszczuplone postrzegane były jako nowoczesne i atrakcyjne. Pokolenie millenialsów się w nich zakochało, a mocno wyszczuplone garnitury, chinosy, dżinsy i marynarki stały się standardem w tej branży.
Ale moda nie lubi stagnacji, a zatem od kilku sezonów obserwujemy spadek popularności wąskich nogawek, a w ich miejsce wchodzą fasony z drugiego bieguna – oversize’y. Początkowo dość nieśmiało, u marek bardziej awangardowych i sieciówek je kopiujących, ale w tej chwili to już trend zauważalny niemal wszędzie. choćby u marek, które z fasonów wyszczuplonych uczyniły swój znak rozpoznawczy w ostatnich kilkunastu latach.
DLACZEGO SZEROKIE SPODNIE ZNOWU POWRÓCIŁY?
Pokolenie Z i symbolika wolności. Młodsi konsumenci odrzucają uniformy poprzedników. Slim kojarzy się z „power point culture”, korporacją i standaryzacją. Szeroka nogawka komunikuje swobodę, autentyczność, akceptację różnych sylwetek.
Modowa sinusoida. Moda nie lubi stagnacji. jeżeli coś staje się zbyt popularne i wszędzie jest tego pełno, to konsumenci czują się tym zmęczeni i zaczynają szukać czegoś, co pozwoli im wyróżnić się. Szeroka nogawka to deklaracja: „nie gram według starych zasad”. Działa jak wizualny sprzeciw wobec norm pokolenia slim.
Ekonomia trendu. Szersze fasony to nowość, która uzasadnia wymianę garderoby. To napędza sprzedaż, a przecież moda to wielki biznes.
Komfort i funkcja. Po doświadczeniu home office i dresów mężczyźni nie chcą wracać do odczucia „gorsetu” w udach. Szerokość oznacza wygodę, a luźniejszy krój maskuje obszary ciała, które wielu mężczyzn uważa za problematyczne (uda, pośladki). To obniża próg wejścia do mody i redukuje lęk przed oceną.
Zmiana proporcji całej sylwetki. Moda działa wahadłowo: po wąskim przychodzi szerokie. Zawsze tak było i jest to mechanizm znany od wielu dekad.
Ewolucja krawiectwa. Krawcy i marki klasyczne odkryły, iż szerokość + zakładki + wyższy stan = lepszy drape i bardziej rzeźbiarska, ponadczasowa sylwetka. Garnitur na szerszej nodze wygląda w tej chwili dojrzalej i drożej.
CZY MARKI KRAWIECKIE PÓJDĄ ZA TYM TRENDEM?
Wydaje się, iż marki krawieckie są bardziej odporne na zmieniające się trendy, ale nie do końca tak jest, bo jak wspomniałem, również w tej branży widać wyraźne poszerzenie spodni w ostatnich sezonach.
Nawet jeżeli spojrzymy na firmy, które przez ostatnią dekadę kojarzyły się z mocno dopasowanymi marynarkami i spodniami o szerokości nogawki 17-18 cm, to dzisiaj mają też w ofercie spodnie szersze. Takim przykładem jest chociażby marki Suitsupply, której znakiem rozpoznawczym przez wiele lat były garnitury dopasowane jak druga skóra, ale od kilku sezonów coraz śmielej wprowadzają luźniejsze spodnie, marynarki i koszule. Podobny kierunek widać w Massimo Dutti.
Na polskim rynku może jeszcze tego nie widać u najpopularniejszych marek, ale jestem przekonany, iż to kwestia kilku-kilkunastu miesięcy. Pierwsze próby z obszerniejszymi nogawkami można już było zobaczyć w ostatnich kolekcjach Poszetki, Bytomia, Vistuli.
CO DALEJ? PROGNOZA NA KOLEJNE SEZONY
Jeśli wydaje wam się, iż szerokie spodnie będą chwilowym trendem, to raczej tak się nie stanie. Moim zdaniem zostaną z nami dłużej. Ale nie oznacza to, iż takie fasony całkowicie uśmiercą te węższe. Szeroka nogawka po prostu dołączy do klasycznej i wąskiej nogawki, aczkolwiek ta ostatnia moim zdaniem wyraźnie straci na popularności.
W modzie eleganckiej nastąpi pewna hybryda (co zresztą już widać), czyli u wielu marek spodnie zyskają podwyższony stan, zakładki, objętość w biodrach i na udach, ale już dół nogawki nie będzie bardzo szeroki. Oczywiście będą też firmy, które zdecydują się na nogawki 23-24 cm w eleganckich spodniach, a choćby fasony typu dzwony, ale myślę, iż w modzie codziennej takie garnitury raczej nie przebiją się do mainstreamu.
Znacznie większą szansę dla szerokich nogawek widzę w modzie mniej eleganckiej. Na rynku na pewno pojawi się jeszcze więcej chinosów i dżinsów o szerszej nogawce, bo ten segment rynku w ostatniej dekadzie był bardzo zdominowany przez fasony slim, a jak wspomniałem – to już się znudziło klientom i szukają czegoś innego.
POLUBIĆ CZY IGNOROWAĆ?
Polubić, choć po swojemu. To nie jest efemeryda. jeżeli nie czujesz się gotów na pełne „baggy”, zacznij od ewolucji, a nie rewolucji: wyższy stan, jedna zakładka, więcej luzu na udach. Zmienisz proporcje sylwetki, zyskasz komfort i aktualność, nie rezygnując z elegancji. Slim nie umiera, ale przestaje być jedyną normą.
PODSUMOWANIE
Szerokie spodnie są odpowiedzią na zmęczenie uniformem slim, na potrzebę komfortu i na pragnienie bardziej „architektonicznej” sylwetki. To dłuższa zmiana, nie sezonowa ciekawostka. Nie musisz wybierać ekstremum – wystarczy rozsądnie poszerzyć nogawkę i podnieść stan, by poczuć, jak współczesna elegancja staje się wygodniejsza, bardziej świadoma i zazwyczaj… lepiej wyglądająca.
Napiszcie w komentarzach, jak wam się podoba ta (prawdopodobnie) trwała zmiana w dopasowaniu ubrań.