Szef Probierz, czyli haute couture z Łańcuta

bialyorzel24.com 2 miesięcy temu

„Nie miałem dolarów, zdarzało mi się sypiać w parku, ale policja się nie czepiała, bo byłem w marynarce i krawacie” – tak wspominał pierwszą wizytę w Nowym Jorku Krzysztof Zanussi. Znany w reżyserskim gronie arbiter elegantiarum, którego śp. Kazimierz Kutz nazwał „koniem paradnym polskiej kinematografii”, trudniej, niźli ze stróżami prawa, miewał z krytykami filmowymi.

Michał Probierz robi w podobnej branży – też kieruje zasobami ludzkimi i poddawany jest ciągłej ocenie. Zanussi jest tak dobry jak jego ostatni film, pana Michała nie czepiają się po wygranych. To znaczy, dotąd tak było. Na Euro w Niemczech doszło do rzeczy nietypowej – Polska zaczęła turniej od porażki, a mimo to na jej trenerze nie wieszano psów. Okej, z czasem zaczęto, ale po 1:2 z Holandią nastroje dopisywały. Drużynę chwalono za styl, a jej trenera za to, co na siebie… włożył.

Tak, tak, w meczu z „Pomarańczowymi” Polacy punktów nie zdobyli, ale Probierz nabił ich sporo. Powód? Otóż na tle Ronalda Koemana wyglądał niczym wyrafinowany, rasowy przedstawiciel middle class. Szykowny, modnie skrojony garnitur leżał na panu Michale idealnie, co zauważyły także media spoza Polski. „Southgate, ustąp miejsca. W mieście pojawił się nowy szef w kamizelce! Michał Probierz” – pisało BBC Sport.

Holandia to wprawdzie nie „Francja elegancja”, Kraju Tulipanów nie kojarzymy z haute couture, ale z wyniosłością, by nie rzec z arogancją, już tak. A Polak może sobie mieć kompleksy, ale na dumie mu też nie zbywa. Dlatego łatwiej przełknął gorycz porażki, gdy zorientował się, iż na tle Probierza Koeman wyglądał trochę tak, jakby „stylizował” się w second handzie.

Wypada dodać, iż odzienie selekcjonera nie pochodziło z importu. To produkt Made in Poland, który stworzył Michał „MrVintage” Kędziora, nazywany „profesorem Miodkiem mody męskiej” (prowadzi popularny blog). Ubrania uszyto w Łańcucie k. Rzeszowa, gdzie działa jedna z najlepszych w Europie szwalni garniturowych.

Można się domyślać, iż nasz coach miał w szafie siedem „gajerów”. W końcu tyle meczów zaliczają zespoły, które dochodzą do finału. Sensacji nie było – Probierz zdążył zaprezentować trzy stylizacje, bo po 1:2 z Holandią przyszło 1:3 z Austrią i ratujące honor 1:1 z Francją. Polska zajęła w Euro przedostatnią lokatę, ale trener zachował stołek. Czy miała w tym udział markowa odzież? Kto wie, kto wie.

Faktem jest jednak i to, iż nasi piłkarze, przynajmniej fragmentami, nie kaleczyli gry. Teraz biega o to, aby Probierz, nie stosując niesławnych antyfutbolowych metod Czesława Michniewicza, nauczył podopiecznych wygrywać mecze o stawkę. Śp. Johan Cruyff ujął to tak: „Jakość bez wyników jest bezcelowa, ale wynik bez jakości nudny”. „Boski” Johan był Holendrem – genialnym tak na boisku, jak i na ławce trenerskiej. I, jeżeli dobrze pamiętam, zawsze elegancko ubranym.

Tomasz Ryzner

Idź do oryginalnego materiału