Szef chciał pomóc sprzątaczce pieniędzmi, ale w jej torebce znalazł coś zupełnie niespodziewanego.

twojacena.pl 2 godzin temu

Kierownik chciał pomóc sprzątaczce finansowo, ale w jej torebce znalazł coś niespodziewanego.

Wysoki przełożony postanowił dyskretnie wspomóc sprzątaczkę, ale niespodziewanie zauważył coś w jej portfelu.

Marek dostrzegł młodą dziewczynę, sprzątaczkę, siedzącą w kącie z łzami na policzkach.

Przepraszam, czy mogę pomóc? Co się stało? Ktoś cię uraził? zapytał łagodnie.

Dziewczyna drgnęła, gwałtownie otarła łzy i odparła: Wybacz pan, wszystko w porządku.

Nie ma za co przepraszać. Na pewno wszystko dobrze? dopytywał się Marek ze współczuciem.

Tak, przepraszam, wracam do pracy odrzekła pośpiesznie i gwałtownie wyszła.

Został sam, zastanawiając się, iż bez powodu dym się nie bierze. Idąc do biura, rozmyślał, jak pomóc tej dziewczynie. Dopiero w pracy wpadł na pomysł trzeba porozmawiać z Hanną Kowalską.

Hanna Kowalska od lat pracowała w firmie, dbając o porządek. Marek znalazł jej numer w notesie i zadzwonił.

Dzień dobry, pani Hanno. Czy mogłaby pani przyjść do mojego gabinetu za dziesięć minut?

Po chwili Hanna Kowalska siedziała w jego gabinecie, popijając herbatę.

Może po prostu zaprosiłem panią na herbatę? zażartował Marek. Czemu szef nie może zaprosić sprzątaczki na herbatę?

Hanna uśmiechnęła się:

Oj, daj już spokój, panie Marku. O co chodziło?

Mam pytanie. Kto zna naszych pracowników lepiej niż pani? odparł, szykując się do rozmowy. Co pani sądzi o nowej sprzątaczce?

Dobra dziewczyna. Pracowita. Życie jej nie rozpieszcza, ale się nie poddaje. Co się stało? spytała Hanna.

Widziałem, iż płakała. Spytałem, ale uciekła wyjaśnił Marek.

Hanna zmarszczyła brwi:

Płakała tu. Mówiłam jej, żeby nie przejmowała się tymi zadziornymi laleczkami. One mają tylko usta i rzęsy. Zosia wszystko bierze do serca.

Ktoś ją obraził? zainteresował się Marek. Jak to?

Wszystko zaczęło się, gdy tu przyszła. Nasze dziewczyny chcą się wyróżniać, a Zosia jest naturalnie piękna. Więc się na niej uwzięły dla zabawy, żeby poniżyć słabszą. Czyż nie tak bywa i wśród mężczyzn? jeżeli ktoś słabszy, to się go dręczy dla rozrywki tłumaczyła Hanna.

Marek nie lubił biurowych intryg, ale postanowił dociec prawdy:

Jak dokładnie ją obrażają?

Wyśmiewają jej wygląd, ubrania. Przezywają ją królową biedoty, osłem w ludzkiej skórze. Żadnych modnych butów czy ubrań Wszystko to samo odpowiedziała Hanna.

Marek zdziwił się:

W naszym zespole ludzie mają wyższe wykształcenie, jak to możliwe? Może się pani myli?

Nie, nie mylę się. choćby upomniałam Kasię: uspokój się. Ale im to za bardzo bawi odparła szczerze Hanna.

A jej sytuacja życiowa naprawdę jest taka trudna? spytał Marek.

Tak, jej mama jest chora, a nie dostała renty. Nie może pracować, ale leki są drogie. Zosia robi, co może, żeby pomóc. Jest mądra, ale nie ma czasu w naukę podzieliła się Hanna. Marek zamyślił się: jak ludzie mogą tak postępować w dzisiejszych czasach? Podziękował Hannie i pozostał sam z myślami o niesprawiedliwości.

Po długim namyśle Marek postanowił interweniować. Wyjął z portfela wszystkie gotówkę i poszedł do sali, gdzie Zosia z Hanną sprzątały.

Było dużo pracy, więc wszedł cicho. Portfel Zosi od razu zwrócił jego uwagę. Otworzył go, chcąc dyskretnie włożyć pieniądze, by pomóc jej kupić ubrania. Gdyby zrobił to jawnie, mógłby ją zawstydzić.

Miał już włożyć banknoty, gdy nagle zobaczył złoty krzyżyk w portfelu. Skąd on się tam wziął? Marek się zastanawiał.

Ten krzyżyk był wyjątkowy należał kiedyś do jego ojca. Przypomniał sobie wydarzenia sprzed dwudziestu lat. Matka Marka ciężko zachorowała, jej stan się pogarszał. Dziesięcioletni chłopiec patrzył, jak ojciec, zmęczony i zdesperowany, wozi ją do lekarzy, ale leczenie nie pomagało.

Tamtego ranka matka przygotowywała śniadanie. Wydawało się, iż zdrowieje, więc Marek myślał, iż już jest lepiej. Ale zanim wyszli, nagle zbladła i osunęła się. Ojciec złapał ją na ręce, krzycząc:

Szybko, do samochodu, jedziemy do szpitala!

Marek siedział obok niej, trzymając jej dłoń i cicho płacząc. Ojciec jechał tak szybko, iż inni kierowcy ustępowali im drogi. Miasto było blisko, ale nagle, na zakręcie, ich auto zderzyło się z innym.

Ojciec był pewien, iż zdąży, ale drugi kierowca spanikował, stracił kontrolę i zjechał z drogi. Ojciec zaklął, hamując:

Cholera! Nie zatrzymał się, ale spowodował wypadek tamten samochód się przewrócił.

Ojciec podszedł do przewróconego auta.

Przez pękniętą szybę Marek zobaczył sześcioletnią dziewczynkę. Jej matka, za kierownicą, była zakrwawiona. Dziewczynka prawie nie ucierpiała, ale kobieta była ciężko ranna. Ojciec wyciągnął kobietę i zastygł, patrząc na nią. Krew spływała po jednym policzku, drugi był czysty.

Nagle chwyciła krzyżyk na szyi ojca, ścisnęła go i szepnęła:

Pomóż mojej córce.

Ojciec odskoczył:

Nie mogę krzyknął moja żona umiera w samochodzie.

Wrócili do auta i odjechali. Marek błagał:

Tato, oni potrzebują pomocy, ktoś inny się zatrzyma, ale my musimy jechać szybciej.

Marek zauważył, iż na szyi ojca została tylko zerwana łańcuszka. Całą drogę do szpitala chłopiec myślał o losie tej kobiety i jej córki.

W szpitalu było już za późno lekarz powiedział, iż serce matki nie wytrzymało. Życie podzieliło się na przed i po. Teraz Marek znów stanął przed tym wspomnieniem, trzymając krzyżyk, który błyszczał, jakby zamykał koło przeszłości.

Przez całe życie ani Marek, ani jego oj

Idź do oryginalnego materiału