Szczęście przychodzi do tych, którzy w nie wierzą i na nie czekają.

twojacena.pl 6 godzin temu

Szczęście przychodzi do tych, którzy w nie wierzą i czekają

W ósmej klasie, podczas szkolnej zabawy noworocznej, Kinga uciekła z Tomkiem. Chcieli pobyć sami, gdy nagle zaczął padać wielkimi płatami śniegu, jakby ktoś niewidzialny rozdarł poduszkę puchu łabędziego… a śnieg wciąż sypał i sypał.

Tomek wziął dłonie Kingi i przyłożył je do swoich ust. Były zimne, a on ogrzewał je swoim oddechem. Przyjaźnili się od dziecka, ale teraz ich relacja weszła na nowy poziom oboje wiedzieli, iż dzieciństwo minęło, choć nie wiedzieli dokładnie gdzie, ale byli razem. Mieli nadzieję, iż to na zawsze.

Boże, jak dawno to było myślała Kinga i gdzie teraz jest Tomek?

Mając trzydzieści dwa lata, wciąż nie wyszła za mąż. Tak się jakoś życie ułożyło, a w zasadzie to mama, Zofia, zmieniła jej los. Gdyby nie ona, wszystko potoczyłoby się inaczej.

Kinga dorastała jak zwykła dziewczynka. Lubiła zabawy, bieganie, skakanie, a jej wiernymi przyjaciółmi byli Tomek i Ania. Tomek od pierwszej klasy nosił jej tornister, pomagał z matematyką, bronił przed psami i chłopakami. Sam pochodził z rodziny, gdzie ojciec pił, często wyrzucał żonę z synem z domu, więc nocowali u Kingi.

Zofia za każdym razem pytała matkę Tomka:
Iwonko, dlaczego to znosisz? Rozwieś się z nim, to nie jest życie…
Żyję dla syna odpowiadała.
Ale czy można tak żyć? Czego Tomek nauczy się od ojca? Iwonka tylko wzruszała ramionami.

Po takich rozmowach matka czasem mówiła córce:
Kinga, po co ty się z Tomkiem zadajesz?
Mamo, on jest moim najprawdziwszym przyjacielem, odważnym i dobrym broniła go Kinga.
Jak dorośniesz, zobaczysz. Będzie takim samym alkoholikiem jak ojciec. Innych chłopaków nie ma?

Ale Kinga nie słuchała i biegła do Tomka. Był jej najwierniejszym przyjacielem. Razem pływali na głębinę, choć Kinga pływała niepewnie, a on zawsze trzymał ją w pobliżu. Stawali na stromych urwiskach, raz choćby o mało nie spadli.

Z czasem ich przyjaźń tylko się umacniała. Sąsiadka Ania też często się z nimi bawiła, choć gdy podrośli, spodobał jej się Michał z równoległej klasy, więc trochę się od nich oddaliła.

W ósmej klasie Kinga niefortunnie upadła i złamała nogę. Złamanie było tak poważne, iż trafiła do szpitala na długo.

Zofia płakała:
Córeczko, jak to możliwe? Zostaniesz kulawa na zawsze…

Kinga walczyła, obiecała sobie, iż wstanie jak najszybciej. choćby lekarz pochwalił jej determinację. niedługo zrobiła pierwszy krok, potem kolejne, najpierw o kulach, później z laską.

Odwiedzali ją koledzy ze szkoły, choćby wychowawczyni. Ale najważniejsi byli Tomek i Ania. Tomek codziennie przychodził, przynosił pierogi z kapustą, malinowy dżem, książki, które uwielbiała.

Gdy wyszła ze szpitala, nadkulawała. Lekarz zasugerował zmianę klimatu, więc Zofia postanowiła wyjechać.

Córko, wyjeżdżamy na południe, do mojej siostry Marii. Klimat morski ci pomoże.
Mamo, nie chcę! Tam nie mam przyjaciół, a tu mam wszystko!

Ale Zofia nie słuchała. Wyjechali do małej miejscowości nad morzem.

Pożegnanie z przyjaciółmi było trudne. Tomek był zrozpaczony, Kinga też.
Cokolwiek się stanie, nie zapomnij mnie szepnął, całując ją w usta. To był ich pierwszy prawdziwy pocałunek.

Na nowym miejscu Kinga od razu napisała listy do Tomka i Ani, ale one nie dotarły. Matka zadbała, by tak się stało. Kinga myślała, iż ją porzucili.

W nowej szkole dzieciW nowej szkole dzieci wyśmiewały się z Kingi, nazywając ją Kulawą, ale z czasem, gdy poznały jej dobre serce, przyjęły ją jak swoją, a ona zrozumiała, iż prawdziwe szczęście rodzi się z akceptacji i wiary w lepsze jutro.

Idź do oryginalnego materiału