SZCZAWNICA – najpiękniejszy szlak górski

tuitam.org.pl 1 rok temu

SZCZAWNICA – najpiękniejszy szlak górski; wyprawa: maj 2023

Majowy długi weekend minął, więc można ruszać na szlak haha. Trochę to śmieszne może co mówimy, ale prawdziwe. Od dłuższego czasu stosujemy zasadę pozostawania w rodzinnym mieście, które na majówkę wyludnia się maksymalnie, co niewątpliwie jest dużym plusem dla zagonionych mieszkańców pozostających na miejscu. Kiedy jednak długi weekend mija i wszyscy wracają to my ruszamy na szlaki, które wtedy są prawie puste. Tak też było i tym razem kiedy w weekend po majówce pojechaliśmy do Szczawnicy. W dniu przyjazdu zjechaliśmy do Sromowców Niżnych, aby stamtąd wyjść na Okrąglicę, czyli Trzy Korony. Plan się udał, a szlak opisujemy TUTAJ. Na drugi dzień zaplanowaliśmy przejście z Homola na skrzyżowanie Pod Wysoką, skąd ruszyliśmy do schroniska Orlica przez Durbaszkę i Palenicę.

Oboje z Elą juz kiedyś szliśmy tym szlakiem, ale nigdy w całym zaplanowanym tu odcinku. Poza tym było to bardzo dawno, więc postanowiliśmy odświeżyć wrażenia. I tak rankiem podjechaliśmy busem pod Homole i wystartowaliśmy pod Wysoką pokonując kolejny już raz tamtejszą “ściankę”. Dobrze, iż tym razem było sucho, więc człowiek nie musiał trzymać się gałęzi, krzaków i innych rzeczy. Dość gwałtownie nam poszło. Na skrzyżowaniu szlaków Pod Wysoką wzięliśmy paro-minutowy oddech i ruszyliśmy w kierunku Orlicy. Ten odcinek do Durbaszki był dla nas dziewiczy. Tędy jeszcze nie szliśmy wcześniej, dlatego chcąc zobaczyć jak tu jest zdecydowaliśmy się na wdrapywankę pod Wysoką. I cóż, jakie wrażenia? Szlak ciekawy, bo mamy tu krótkie ostrzejsze zejścia i podejścia, ale wszystko w lesie, więc walorów krajobrazowych nie ma żadnych. Dopiero kiedy wyjdziemy już z lasu zaczyna coś się wykluwać na horyzoncie. Na razie jeszcze nie widać zbyt wiele, ale kiedy dochodzimy do Durbaszki to krajobraz pokazuje co ma do zaoferowania. Na pierwszym odcinku tego brakowało, ale tu już się dzieje. Będąc w tym miejscu nie sposób nie odwiedzić tutejszego schroniska, gdzie serwują jak na schronisko całkiem dobrą kawę.

Zatrzymaliśmy się na około 20 minut konsumując przy okazji nasz mały prowiant. W końcu przyszedł czas na wędrówkę. Tak, tak, wcześniej była wdrapywanka, teraz przyjemność, czyli wędrówka niebieskim szlakiem, który wiedzie granią i jednocześnie granicą państwa. Idąc grzbietem pasma górskiego mamy zapewnione wspaniałe widoki, a na tym szlaku są one szczególnie piękne. Miejscami gdzie widać zielone łąki i zalesione mniejsze szczyty przypomina to Szwajcarię, a dokładnie górę Rigi, gdzie widoki są trochę podobne. No tam pozostało piękny widok na jezioro czterech kantonów, którego tu nie ma, ale za to są ośnieżone szczyty Tatr, które na horyzoncie przypominają szwajcarskie 4-ro tysięczniki. Idąc tym szlakiem podziwiamy krajobraz w obie strony. W niektórych miejscach nie sposób się nie zatrzymać na dłuższą chwilę. Szlak prowadzi po równym terenie bez większych podejść, czy zejść, aż do szczytu Wysoki Wierch. Tu mamy jednak opcję wyjścia na niego żółtym szlakiem lub minięcia go trzymając się dalej naszego niebieskiego.

Sami wybraliśmy opcję “niebieską”, ponieważ pogoda mimo, iż nie najgorsza, to widok na dalszym horyzoncie zasłonięty był przez chmury, które upodobały sobie szczyty Tatr mocno się na nich opierając. Z tego powodu nie widzieliśmy sensu wchodzenia do góry, poza tym z uwagi na zaplanowany wieczorny koncert w Jaworkach nie chcieliśmy tracić czasu. Idąc niebieskim szlakiem zaraz za rozgałęzieniem na wspomniany żółty napotykamy bacówkę – taką prawdziwą, gdzie górale wypasają owce i sprzedają sery. Bardzo fajna sprawa, jeżeli ktoś chce spróbować prawdziwego, świeżego serka to tu z pewnością zakupi taki bez żadnych ulepszaczy. Idziemy dalej, mijały po prawej szczyt Huśtawka oraz zaraz za nim zejście żółtym szlakiem do Szlachtowej. Dalej wędrujemy już do Palenicy podziwiając zmieniające się na horyzoncie widoki.

Kiedy dotarliśmy do Palenicy stwierdziliśmy, iż to najpiękniejszy szlak w Szczawnicy i w zasadzie Pieninach oceniając go pod kątem walorów krajobrazowych. Przejście tego odcinka dostarczyło nam naprawdę sporo pięknych wrażeń. Niestety za Polanicą teatr już się kończy. Oczywiście pozostało jedno miejsce przy schodzeniu do schroniska Orlica skąd ładnie widać górną stację kolejki, ale to już krajobraz trochę ograniczony. Porada dla wszystkich, kto będzie dalej szedł od Palenicy niebieskim szlakiem. Mamy tu do pokonania szczyt Szafranówka. Od naszej strony, czyli idąc od Durbaszki nie stanowi on żadnego problemu z wejściem, ale przy schodzeniu trzeba bardzo uważać, bo zejście jest bardzo strome, praktycznie po skałkach, na których nie ma żadnego łańcucha do przytrzymania się.

Kiedy jest mokro to zejście tędy odradzamy. A jak jest sucho to również odradzamy, bo znów trakt wiedzie między drzewami skąd nic nie widać. Lepsze rozwiązanie jest zejście na polanę w stronę górnej stacji kolejki i minięcie Szafranówki ścieżkami tak, aby wyjść na ten sam szlak w miejscu nazwanym Pod Szafranówką. Stąd mamy już tylko schodzenie do Orlicy, które w pewnym miejscu wchodzi w las i sprowadza nas czasem dość stromo, ale bezpiecznie schodkami i równą ścieżką do samego schroniska gdzie czeka na nas zasłużone piwko, nienajgorszy żurek lub inna strawa.

I tak turystyczna, górska sobota dobiegła końca. Wieczór to klimatyczny koncert w Muzycznej Owczarni. Szlak, którym przeszliśmy nie jest trudny, ale przy wejściu Pod Wysoką trzeba się trochę pomęczyć. Na dobrą sprawę na szlak możemy wyjść z pierwszego parkingu pod Homolem szerokim traktem pod samo schronisko Durbaszka, wtedy ominiemy mało atrakcyjny naszym zdaniem odcinek i wyjdziemy od razu na ten bogaty w piękne krajobrazy. Ale tu uwaga, kto jeszcze nie był w Wąwozie Homole to wtedy wręcz należy wybrać tą opcję, bo wąwóz jest urokliwy. jeżeli dalej ominiemy również Szafranówkę tak, jak napisaliśmy to mamy dla siebie samą, najładniejszą esencję tego traktu. Kto się zmęczy to oczywiście może zjechać sobie kolejką kanapową z Palenicy do centrum Szczawnicy – to w końcu też atrakcja.



Idź do oryginalnego materiału