_19 października_
Spójrz, Elsienko, znowu zostaję siedzieć afery w naszej rodzinie. Wczoraj, kiedy usiadłem do komputerka, by spróbować zrozumieć, dlaczego nasz dom, który przez całe życie był moim wszechświatem, teraz zdradza mnie na oczach, myśl o tobie i Olenie zaszła mi w głowę jak cień. Moje serce wiszę między dwojgiem: to, co zaszło z Popraskiem, i to, iż ty, moja córka, czujesz się zabrana.
Olenka, córka moja ulubiona, przyszła do mnie z oczyma, które płonęły jak dawni wsie z pola. Zła, oszołomiona, jakby cała jej pulcha przelewała się w taki chaos. Tata, cóż ty robisz? Domy naszego rodzaju przekazywane są córom, a nie synom! krzyczała przez łzy. Wiedziałem, iż winna mi być. Wiedziałem, iż będzie zaskoczona. Ale kiedy Popraski, mój syn, wbił palcem w to, iż on ma prawo do domu, bo to on go zabudował, a ja, jak jego ojciec, miałem mu go przekazać, moja dusza zeszła ze stanu.
Popraski, mój syn, ma kużawki z bali gorzkich, ale nie mnie grać mu źródła. On zrobił wszystko zgodnie z ustawą podarował dom z papierem, cyframi, reputable. Gdzie ja choćby zacznął mówić, iż naszych cór nie było w tych decyzjach? Gdzie była Elsienko, kiedy wajchał papier w szczęśliwym dniu na przepisania? Wszyscy mają swoje budżety, dobra, ale to mój dom. Mój. I jeżeli tego bronić… Muszę zrobić to w dobrej sprawie.
Wczoraj wieczorem, kiedy Popraski przyszedł z rodziną i zaczął zabierać moje rzeczy, Elsienko z rzęzami wybiegła ze spiżarni z naszej szelfów. A ja siedziałem, jak kamień, wpatrzony w stół, na którym kiedyś sprzedano cię od trzeciej klasy. Obroty zaczęły kreczyć się w mojego życia: Popraski, jego żona Zosia, dzieci, ich nożyce psy, cokolwiek było potrzebne. I ty, moja córka, jakby kamuflaża, ukryta między szafami, które zabierasz.
To musi się zmienić. Musi. Nie mogę dłużej patrzeć, jak córa, która przez te wszystkie lata opiekowała się mną, teraz rzuca mi w twarz, iż przerosłem ją z litości. Ona ma prawo do równego domu. Prawo równego serca w mojej duszy.
A dziś, kiedy spotkaliśmy się po tyle dni, Elsienko, kiedy rzucała się w moje ramiona, a oczami błagała, Tatku, pomóż mi, nie mogłem już dłużej milczeć. Popraski najpierw był zaskoczony, ale Zosia, mój syn, jego żona, zaczęła o tym, iż rodzina jest rodziną, a dom… to coś, co należy do wszystkich. Do każdego. Do każdego, kto w nim żyje.
Teraz, kiedy wróciłem do domu, widzę, jak Elsienko odbudowuje swoje życie najpierw w sklepie z_MR, potem jako bibliotekarka w jednej ze szkół naszej miejscowości. Ona借錢, kiedy może, szukała pracy, choć wygarnia mi, iż ja powinnam być zła jak Popraski, ale on ma siebie pożałować. I ja, taty, mam teraz coś, co nazywam szansą do przeprosin.
Popraski, w końcu rzuca na to, iż on zarabiał, pracował, ale to nie gasi mojego buntu, iż dom był dla niego, a Elsienko sama. Teraz, kiedy wniosłem, iż kwotę podziału domu po zakończeniu sprzedaży przelewejemy Elsienko na powierzchnię, Popraski najpierw wywołał pogardę, ale z czasem zaczął mówić dobrze, tato… możesz się zmienić. Tylko zrób to tak, żeby nie było z tego bajerow….
Najbardziej obawiam się, co będzie z Piotrkiem, moim synem, Synem Popraskiego. On pozostało mały, ale już rośnie w atmosferze, gdzie jedno ma prawo, a drugie nie. Jak mi to wyjaśnić, kiedy on wyrosnie? Jak powiedzieć mu, iż może też być inaczej?
Czy to wszystko ma sens? To, co zaszło? To, jak teraz woje dom? Czy zmieniam się na zbyt późno?
Elsienko, córka moja… podejdź, biżemy się jeszcze raz i zobaczmy, jak to zakończy się. Jak nasza historia się skończy.
Lubię was obu, ale… ale teraz chcą zmienić z to, co powinno być sprawiedliwe.
Za to, by to, co był dom, teraz stało się naszym wszechświatem.
Zdjęcie, które zrobiłem przed domem: Elsienko, Popraski, Zosia, dzieci… Cała rodzina. Tylko Piotrka nie było, bo był u babci. Może to dobry znak, iż dzieci nie powinny być katastrofą naszych wybryków?
Pisz, Elsienko, jeżeli chcesz. Napisz, co myślisz. Mam czas. Mam… mam jeszcze swój serce, aby to wybaczyć.