„Syn zaproponował przeprowadzkę na działkę, ale odmówiłam i wsparłam go finansowo”

newsempire24.com 6 godzin temu

Jestem matką dwóch dorosłych synów. Starszy od dawna jest żonaty, mieszka w innym mieście, odwiedza mnie raz na pół roku. Młodszy, Szymon, to moja podpora i troska. Całe życie starałam się dla niego: przepychałam go przez studia, wspierałam finansowo, gdy szukał swojej drogi, aż w końcu ucieszyłam się, gdy jego życie zaczęło się układać. W wieku 27 lat Szymon dostał pracę w dobrej firmie IT, z przyzwoitą pensją, a my mieszkaliśmy w naszym dwupokojowym mieszkaniu w Warszawie, żyjąc w zgodzie.

Pewnego dnia przyprowadził do domu Kasię – swoją dziewczynę. Nie miałam nic przeciwko, wręcz przeciwnie, wydała mi się miła i spokojna. Ale gdy po kilku miesiącach oznajmił, iż planują ślub, poczułam niepokój. Nie dlatego, iż Kasia mi się nie podobała – po prostu Szymon, jak mi się zdawało, nie był jeszcze do końca dojrzały. Nie przywykł do walki o swój komfort, nie umiał znosić niewygód. Zawsze chciał, żeby wszystko przychodziło łatwo i szybko.

Pobrali się. Na początku wynajmowali mieszkanie – nie wtrącałam się, tylko czasem przywoziłam jedzenie i pomagałam, gdy prosili. Po pół roku Szymon przyszedł do mnie z poważną miną:

– Mamo, rozmawialiśmy z Kasią… Musimy szybciej zebrać na wkład własny do kredytu hipotecznego. Połowa pensji idzie na czynsz. Może tymczasowo przeniesiesz się do domku letniskowego, a my wprowadzimy się do twojego mieszkania? Tam jest wszystko, co potrzeba – ciepło, wygodnie, kanalizacja. Na długo nie zostaniemy – jak tylko uzbieramy potrzebną kwotę, wrócisz do domu.

Zamarłam. Domek letniskowy pod Łodzią to mały, nieogrzewany budynek z wilgotnymi ścianami, a dojazd do miasta zajmuje prawie dwie godziny. Pracuję w szkole, musiałabym wstawać o piątej rano, żeby zdążyć na autobus, a zimą życie tam byłoby niemożliwe. Ale najważniejsze było co innego – zrozumiałam, iż jeżeli się zgodzę, nic nie pójdzie po ich myśli.

Znam swojego syna. gwałtownie przyzwyczaja się do wygody. Gdy tylko zamieszka w przytulnym, ciepłym mieszkaniu z żoną, myśl o kredycie odejdzie na dalszy plan. choćby jeżeli obiecają, iż to tylko na chwilę, w rzeczywistości przeciągnie się w nieskończoność. Bo wygoda to pułapka. A jeżeli przestanie walczyć, przestanie się rozwijąć, zacznie płynąć z prądem – kto za to później zapłaci?

Nie chcę mieszkać w letniskowym domku. I nie chcę pobłażać czyjejś wygodnictwu, choćby jeżeli to mój ukochany syn. Przez całe życie szłam do przodu, walczyłam o swój komfort, i nikt mi nic nie dawał za darmo. Dlaczego teraz miałabym poświęcać swoje zdrowie, czas i siły dla czyjejś wygody?

Następnego dnia porozmawiałam ze Szymonem. Powiedziałam stanowczo, ale spokojnie:

– Nie. Nie wyprowadzę się. Ale pomogę wam finansowo. Będę dopłacać do waszego czynszu, żebyście mogli oszczędzać na swoje mieszkanie. Ale z mojego domu nie wyjdę.

Obraził się. Bardzo. Z Kasią przestali dzwonić, nie przychodzą, nie zapraszają. Teraz prawie wcale się nie widujemy, a to boli. Boli, bo nie chciałam kłótni. Ale wiem, iż postąpiłam słusznie. Nie utrudniałam mu życia – nie pozwoliłam mu od niego uciec. A to ważniejsze niż chwilowa zgoda.

Kiedyś zrozumie, iż nie odmówiłam – ochroniłam. Jego, siebie, naszą więź. Prawdziwa miłość rodzica to nie tylko ustępstwa. To czasem twarde „nie”, gdy dziecko chce iść na łatwiznę. Bo dojrzałość przychodzi wtedy, gdy uczymy się samodzielności – choćby jeżeli boli.

Idź do oryginalnego materiału