Syn w wieku 27 lat nie chce się wyprowadzić, a ja mam go dosyć! Postanowiłam poważnie z nim porozmawiać. Słyszałam, iż młode pokolenie jest dużo bardziej niedojrzałe niż my w ich wieku. Mówi się, iż później dojrzewają i do 25. roku życia uważają się za nastolatków. Ale mnie nie obchodzi, co oni tam myślą. Nadszedł czas na zdecydowane działania, bo styl życia naszego dorosłego syna zaczyna mi przeszkadzać!

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Nasz syn Stanisław ma już 27 lat, ponad pięć lat temu ukończył prestiżowy uniwersytet i zdobył specjalizację w dziedzinie przetwarzania danych. Na praktyce był za granicą, w Holandii, i byliśmy przekonani, iż będzie próbował wyjechać do pracy za granicę.

Ale Stanisław powiedział:

– Tam wszystkie miejsca są już zajęte. Zanim zrobię tam karierę, to już będę musiał iść na emeryturę. Poza tym nie chcę być cały czas obcym wśród równych sobie – widziałem, jak na nas patrzą. Nieważne, co robisz, zawsze będziesz tam traktowany jak człowiek drugiej kategorii.

– No cóż, masz rację. A co z pracą tutaj? – odpowiedziałam.

– Mamo, mam już cztery świetne oferty, a choćby nie mam jeszcze roku doświadczenia. Big Data to teraz hit, biorą bez zastanowienia!

Rzeczywiście, po roku pracował już w dużej firmie IT. Z mężem nie mogliśmy uwierzyć, kiedy syn powiedział, ile zarabia.

– To co, zarabiasz prawie dwa razy więcej ode mnie? – zdziwił się mąż.

– Na to wygląda – uśmiechnął się Stanisław.

Moje matczyne serce triumfowało. Taki sukces syna na starcie dorosłego życia oznaczał, iż dobrze wykonaliśmy naszą rolę jako rodzice.

Trochę martwiłam się, iż młody chłopak z takimi sumami w rękach może zacząć wydawać na głupoty, ale Stanisław niczego szczególnego nie kupował: tylko komputer do gier i od czasu do czasu ubrania ulubionej marki.

– Oszczędza na mieszkanie! No i super! – pomyślałam.

Ale minęło prawie pięć lat, na koncie syna zebrała się suma wystarczająca na połowę jednopokojowego mieszkania, a choćby na całe, jeżeli dobrze poszukać, a on nie robi żadnych kroków w kierunku zakupu nieruchomości.

Pamiętam, jak w swoim czasie nie mogłam się doczekać, by wyprowadzić się z domu – to było takie wspaniałe, gdy nikt ci nic nie mówi, i możesz robić wszystko po swojemu.

Syn żyje u nas jak w hotelu. Nie gotuje, nie pierze, choćby jego rzeczy do prania zbieram ja. jeżeli nie jest w pracy albo na spotkaniu z przyjaciółmi, godzinami siedzi przy komputerze i gra.

Ta sytuacja zaczęła mnie irytować, więc postanowiłam z nim porozmawiać.

– Stanisław, jakie masz plany na przyszłość? Na przykład w kwestii mieszkania? – zapytałam.

– Nic nie planuję. Przecież już mieszkam w domu. Po co mam się gdzieś przeprowadzać? – wzruszył ramionami syn.

– Nie chcesz mieszkać samodzielnie? – zdziwiłam się.

– Przecież już żyję samodzielnie, pracuję prawie pięć lat. Nie proszę was o nic. A mieszkanie samemu jest po prostu nieopłacalne – trzeba płacić za kredyt, usługi sprzątające, jedzenie… Po co? – odpowiedział Stanisław.

– Czyli, gdybyś mieszkał sam, wynajmowałbyś specjalne usługi do sprzątania i gotowania? – dopytałam.

– Oczywiście – odpowiedział szczerze syn.

– A dlaczego nie robisz tego tutaj, w domu? Czy ja jestem twoją służącą? choćby skarpetek nie możesz wrzucić do kosza na brudne pranie! – zirytowałam się.

– Myślałem, iż ci się to podoba. No wiesz, kobiety lubią gotować, sprzątać… Ja lubię gry, a wy macie swoje hobby – odpowiedział zdziwiony syn.

– No pewnie! Całe życie marzyłam, by sprzątać po dorosłym synu i gotować mu obiady! Czy ty spadłeś z Księżyca? Prace domowe zajmują mi połowę dnia, może w wieku 50 lat już zasługuję na odpoczynek? – nie mogłam się uspokoić.

– Czego chcesz, mamo? – zapytał Stanisław.

– Bardzo cię kochamy i jesteśmy dumni z twoich osiągnięć, ale nadszedł czas, byś założył własny dom i nauczył się zarządzać swoim życiem. Nie jesteś już uczniem! Zacznij szukać mieszkania, a my z ojcem ci pomożemy – odpowiedziałam.

– Co za szaleństwo… Czym ja przeszkadzam? – burknął syn i poszedł do swojego pokoju.

Myśli, iż się uspokoję i wszystko będzie jak dawniej. Nic z tego! jeżeli ci dorośli faceci chcą żyć jak dzieci, to my się na to nie zgadzamy. Pomożemy mu dorosnąć!

Idź do oryginalnego materiału