Mój syn, Andrzej, od półtora miesiąca mieszka w moim domu. Oznajmił, iż nie ma innego wyjścia – zamierza rozwieść się z Magdą, swoją żoną. Powód? Andrzej nie jest w stanie dłużej tolerować sytuacji, w której niemal cała jego pensja trafia na spłatę długów jego teściowej, Renaty. Gdyby to była jednorazowa pomoc, można byłoby to zrozumieć. Ale to stało się normą! Teściowa Magdy stale zaciąga kredyty, pożycza pieniądze, a potem wpada w płacz przed córką, błagając o pomoc.
Magda nie potrafiła odmówić swojej matce, więc rodzinne pieniądze regularnie trafiały do Renaty. Tak żyli przez sześć lat, a cierpliwość Andrzeja naprawdę zasługuje na podziw.
Andrzej i Magda poznali się osiem lat temu. Rok spotykali się jako para, a potem zamieszkali razem na pół roku przed ślubem. W dniu, w którym poznałam Renatę, moją przyszłą „swatkę”, wydawała się miłą, elegancką kobietą. Miała na sobie stylowy strój, była zadbana, a jej urok robił wrażenie.
Nie ingerowaliśmy w przygotowania do ślubu. Andrzej zdecydował się sam pokryć większość kosztów. My z mężem postanowiliśmy dać młodym prezent – wyremontować mieszkanie, które Andrzej odziedziczył po mojej mamie. Zrobiliśmy tam generalny remont, wymieniliśmy instalację sanitarną, a na meble podarowaliśmy im pieniądze, żeby mogli wybrać to, co im się spodoba.
Renata także podarowała młodym kopertę z pieniędzmi. Ile tam było, nie wiem. Na weselu prezentowała się równie wspaniale, co jej córka – miała piękną fryzurę, staranny makijaż i drogą sukienkę. Byłam pod wrażeniem jej stylu i dbałości o wygląd.
Po ślubie Andrzej i Magda zamieszkali osobno. Rzadko ich odwiedzaliśmy, bo oboje pracowaliśmy, a młodzi organizowali większość świąt w gronie znajomych. Andrzej nigdy nie skarżył się ani na Magdę, ani na Renatę. Byliśmy przekonani, iż wszystko w ich związku układa się doskonale.
Jedyną rzeczą, która nas niepokoiła, było to, iż Magda jeszcze nie zaszła w ciążę. Podejrzewaliśmy, iż mogą mieć problemy z poczęciem, więc staraliśmy się nie poruszać tego tematu, by ich nie urazić.
Przez całe sześć lat małżeństwa Andrzej i Magda nie wyjechali na urlop. Myślałam, iż może oszczędzają na coś ważnego – być może na leczenie. Nigdy nie zapytałam wprost, co było przyczyną. Jednak półtora miesiąca temu Andrzej przyjechał z walizkami i oznajmił, iż nie może dłużej tolerować sytuacji w swoim małżeństwie.
W końcu udało mi się wyciągnąć od niego całą prawdę. Okazało się, iż Renata, jego teściowa, była powodem większości ich problemów. Renata nie miała stabilnej pracy – zajmowała się sprzedażą kosmetyków i różnego rodzaju produktów, ale zarobki były znikome. Mimo to prowadziła bardzo rozrzutny styl życia. Chodziła do salonów piękności, często robiła zakupy, ale żeby to finansować, zaciągała kredyty, które potem musiała spłacać.
Kiedy Renata nie mogła już znaleźć wyjścia z sytuacji, przychodziła do Magdy, płacząc i prosząc o pomoc. Magda nie potrafiła odmówić swojej matce. Andrzej zaproponował rozwiązanie – ustalili, iż będą przekazywać Renacie nie więcej niż 500 złotych miesięcznie.
Przez pewien czas wszystko zdawało się być pod kontrolą. Andrzej i Magda zaczęli odkładać pieniądze na nowy samochód. Ale kiedy Andrzej sprawdził stan konta, okazało się, iż oszczędności zniknęły. Magda przyznała, iż przekazała wszystkie pieniądze swojej matce, która znów znalazła się w poważnych tarapatach finansowych.
Andrzej był wściekły. Doszło do ogromnej kłótni, podczas której jasno wyraził, co myśli o postępowaniu teściowej i Magdy. Nie uwierzył w zapewnienia, iż „to ostatni raz”. Zdecydował, iż nie widzi przyszłości dla swojego małżeństwa i postanowił odejść.
Magda dzwoniła do mnie wielokrotnie, prosząc, żebym przekonała Andrzeja do zmiany decyzji. Twierdziła, iż pomoc matce była konieczna. Ale to, iż Renata latami wykorzystywała mojego syna, nie miało dla niej znaczenia.
Nie zamierzam wtrącać się w decyzję Andrzeja. Magda sama ponosi odpowiedzialność za tę sytuację. Powinna była wcześniej postawić granice swojej matce i być szczera wobec męża. Zamiast tego działała za jego plecami, co zrujnowało ich relację. Czy Andrzej podjął słuszną decyzję? Czas pokaże. Ale jedno jest pewne – zaufanie w związku jest podstawą, a brak szacunku do partnera prędzej czy później prowadzi do jego rozpadu.