Świąteczne spotkania i kiermasze. "Matki pozgłaszały się do pierników, jabłeczników i serników"

gazeta.pl 2 godzin temu
- Już mnie wewnętrznie skręca na samo hasło "zapoznawanie się". Gdyby na tym się kończyło, może dałoby się to jeszcze jakoś przeżyć. Problem w tym, iż rodzice zostali poproszeni o aktywny udział także od strony organizacyjnej - opowiada czytelniczka, która ma uczestniczyć w świątecznym spotkaniu organizowanym w przedszkolu.Na samą myśl o grudniu wielu rodziców dostaje gęsiej skórki. Bo oczyma wyobraźni już widzą te szkolne kiermasze, świąteczne spotkania, wspólne dekorowanie pierniczków. Do naszej redakcji odezwały się czytelniczki, które postanowiły opowiedzieć, jak wygląda "świąteczna magia" widziana z perspektywy rodzica.
REKLAMA


Zobacz wideo


Dzieci konsultują się ze sztuczną inteligencją. "W szkole powinny być rozmowy"


"Siedziałam i zawijałam w te sreberka"Napisała do nas pani Hania (imię na potrzeby artykułu zostało zmienione), która dzieli się tym, co dzieje się w szkole podstawowej jej dziecka. - Syn chodzi do pierwszej klasy i te świąteczne kiermasze są dla mnie nowością. W przedszkolu czegoś takiego nie było. Pierwszy kiermasz był jeszcze przed mikołajkami, teraz zaczyna się drugi, taki iście świąteczny, który ma trwać kilka dni - zaznacza. Jak relacjonuje nasza czytelniczka, nauczycielki poprosiły rodziców o przygotowanie rzeczy na sprzedaż. Lista była otwarta, można przynieść książki o tematyce świątecznej, ale mile widziane są też własnoręcznie wykonane prace. Zamiast w weekend sobie odpocząć, siedziałam z mężem i kleiłam jakieś drewniane domki i choinki. Tu coś mi się nie udało, tu musiałam poprawiać, zmienić. Mistrzynią takich robótek to ja nie jestem, no ale jakby nie patrzeć, nie miałam wyjścia - opowiada. Na zakończenie rozmowy dodaje: - Zaczęłam się zastanawiać, czy w innych szkołach też się takie rzeczy wyprawiają? Czy to już standard, iż rodzice, zamiast w weekend odpocząć, siedzą i jak te świstaki zawijają w sreberka?


Spotkania świąteczne i urlop w pracyDruga historia pochodzi od pani Tamary (imię zostało zmienione), mamy przedszkola. Tutaj nie ma opowiadania o świątecznym kiermaszu, ale o spotkaniu, które ma być jedną, wielką i wspaniałą integracją. - Najgorsze jest to, iż spotkanie wymyślili w środę o 11. Przecież normalni ludzie wtedy pracują - wyznaje czytelniczka w rozmowie z portalem eDziecko. - Dzieci mają wystawić krótkie przedstawienie, a według informacji z grupy rodziców spotkanie ma być też świetną okazją do integracji. Piszą, iż będzie można się zapoznać, pogadać przy kawie i cieście. Tylko iż ja jestem introwertyczką. Lubię swoją samotność. Już mnie wewnętrznie skręca na samo hasło "zapoznawanie się". Gdyby na tym się kończyło, może dałoby się to jeszcze jakoś przeżyć. Problem w tym, iż rodzice zostali poproszeni o aktywny udział także od strony organizacyjnej - zdradza pani Tamara.- Mile widziane jest zrobienie czegoś z dzieckiem do jedzenia i przyniesienie. Kawa i herbata będzie z przedszkola. Ciasta i przekąski mają zapewnić rodzice. Ludzie się pozgłaszali do pierników, serników i jabłeczników. Ktoś bierze mandarynki, ktoś pomarańcze, ktoś przynosi styropianowe bombki do wspólnego ozdabiania. Ja mam zrobić jakieś mini przekąski dla przedszkolaków. I od dwóch tygodni się zastanawiam, co to ma być, bo ze mnie kucharka raczej marna - dodaje. - No i oczywiście trzeba było wziąć wolne, bo wszystko wypada w środku dnia. Serio, ci rodzice nie mają nic lepszego do roboty? - zastanawia się mama przedszkolaka.


A Ty, lubisz takie świąteczne spotkania i szkolne kiermasze? Napisz na adres: [email protected]. Gwarantujemy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału