Szybka, prosta i przyjemna. Nie pamiętam już do czego miała być dodatkiem, pamiętam natomiast, iż byłam pozytywnie zaskoczona jej smakiem. Czemu? Bo nie dodałam do niej grama majonezu, który wielbię i który zawsze, ZAWSZE pasuje do takich surówek. Strach się bać jak będzie smakować tytułowa surówka po dodaniu majonezu. Jak w końcu odważę się w końcu go zrobić własnoręcznie, będę go dodawać gdzie się da. Do kalarepy i pekińskiej także. Chodzi jeszcze za mną majonez z aquafaby, ale to już inna historia. Zabieram się za niego już od tylu lat, iż zupełnie o tym zapomniałam. Tola parę dni temu wytargała z szafy ciecierzycę w zalewie (myśląc, iż to kukurydza, którą uwielbia) i od razu przypomniałam sobie o aquafabie. Jakby ktoś z Was nie wiedział co to jest, to właśnie jest to zalewa z ciecierzycy, z której to robi się majonez.
Wracając jednak to dzisiejszego przepisu. Powód, dla którego powstała surówka z kalarepy i kapusty pekińskiej jest prosty. W lodówce znalazłam po prostu zdychającą pekinkę. Nie chciałam jedynie ograniczać do marchewki i cebuli, postanowiłam dodać do niej kalarepę. Z marchewki zrezygnowałam całkowicie, bo też za często nie możemy jej jeść. Na koniec dołożyłam do niej trochę koperku, który też zawsze idealnie uzupełnia tego typu surówki. I już.
Czosnek. Właśnie. Jak dla mnie jest niezbędny. Przez to, iż w surówce nie ma majonezu, trzeba dodać do niej coś intensywnego. Kapusta pekińska jest trochę nijaka, kalarepa ma smak, ale to jednak mało. Koperek też ratuje sytuację, ale to przez cały czas nie jest to.
Jeżeli nie musicie mieć takich przemyśleń i ograniczeń jak ja, dodajcie do surówki majonez.
Była pyszna, tak czy siak.
Smacznego i na zdrowie.
Jeżeli ktoś z Was wszedł na ten przepis ze względu na candidę, przeczytajcie tekst poniżej.
Parę słów jeszcze na temat diety. Będę musiała wklejać takie informacje prawie pod każdym przepisem, który podepnę sobie pod candidę, żeby mnie nikt nie zjadł.
Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem. Jestem żoną faceta, który jest w trakcie leczenia boreliozy. A przy tymże leczeniu niezbędna jest właśnie dieta przeciwgrzybicza (która w naszym przypadku może potrwać choćby rok).
Ogólne założenie tej diety to rezygnacja z cukru (w tym słodkich owoców, miodu, itp.), mąki pszennej, drożdży, grzybów, alkoholu, czerwonego i tłustego mięsa, produktów zawierających ocet, sklepowych wędlin, itd.
Co można jeść? Jajka. Kiszonki (ogórki, kapusta, rzodkiewka), warzywa (zwłaszcza zielone), przeciwgrzybiczo działa cebula, czosnek (tych używam sporo), świeże zioła, gruboziarniste kasze, jogurty naturalne, oleje tłoczone na zimno (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, z wiesiołka, lniany, kokosowy), ryby, drób, pestki dyni, niektóre orzechy, sezam, makarony żytnie, orkiszowe (od czasu do czasu), brązowy ryż, kaszę jaglaną, mąkę żytnią. Wskazane jest używanie przypraw jak: curry, kurkuma, imbir. Z owoców można jeść grejpfruta, awokado. Czasem można pozwolić sobie na kwaśne jabłko lub niedojrzałe kiwi.
Co z nabiałem? Z nabiału można jeść od czasu do czasu jogurty naturalne zawierające bakterie lactobacillus acidophilus lub bifidobacterium infantis, mleko owcze i kozie (można np. jeść fetę zrobioną na bazie tylko tych mlek).
Ogólnie jemy produkty jak najmniej przetworzone.
Ja inspiracje czerpię z książki „Leczenie dietą. Wygraj z candidą” Marka Zaręby, z bloga qchenne-inspiracje, sugeruję się także wytycznymi lekarza zakaźnika i dietetyków.
A właśnie, a propos tego ostatniego. Niedawno mieliśmy konsultację z dietetykiem, który jak najbardziej potwierdził, iż z tej diety należy wyeliminować cukry, drożdże, mąkę pszenną i produkty z wysokim indeksem glikemicznym. W ogóle jestem zachwycona panią Martą, była bardzo otwarta, merytoryczna, rozwiała mi masę wątpliwości. Dokładnie z kimś takim potrzebowałam porozmawiać.
Nie rezygnujemy z warzyw takich jak burak, pomidor, papryka. Na początku miałam co do nich wątpliwości, ale dietetyk powiedział, iż można. Oczywiście wszystko będziemy jeść z umiarem. Do naszego jadłospisu wjeżdżają także z powrotem suszone pomidory i passaty (o jak dooobrze), co do których też nie byłam pewna.
Ważne jest żeby czytać składy produktów i z automatu wyrzucać te, w których jest cukier, ocet, chemia i inne niewskazane badziewia lub po prostu zabronione składniki.
Mam nadzieję, iż przepisy z kategorii candida będą dla Was inspiracją. Tylko inspiracją. Lub aż.
Składniki:
główka małej kapusty pekińskiej
1 kalarepa
1 mała cebula
2 ząbki czosnku
pół pęczka koperku
4 łyżki jogurtu naturalnego (lub więcej, o ile macie potrzebę)
pół łyżeczki soku z cytryny
sól
pieprz
Kapustę myjemy, szatkujemy, wrzucamy do miski. Kalarepę obieramy i ścieramy na tarce na największych oczkach, dodajemy do kapusty. Dorzucamy do nich pokrojoną drobno cebulę i przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku. Wszystko zalewamy jogurtem, dodajemy sok z cytryny, sól i pieprz. Mieszamy i odstawiamy na minimum 30 minut do lodówki.
Podobne przepisy:
Surówka z kapusty pekińskiej i pora
Surówka z kapusty pekińskiej z marchewką i porem
Surówka z kapusty pekińskiej i sosu farmerskiego
Surówka z kapusty pekińskiej i ogórków konserwowych
Surówka z kapusty pekińskiej, jabłka i chrzanu
Surówka z kapusty pekińskiej i suszonych pomidorów
Coleslaw z kapusty pekińskiej