Surogacja i prostytucja to wolny wybór, czy na pewno?

kayaszu.pl 1 rok temu

Surogacja jest przedstawiana jako „wolny wybór”. To kolejny po prostytucji przykład, kiedy wykorzystuje się ideę „wolności” do tego, by tłumaczyć wyzysk kobiecego ciała. Niezamożna, często zdesperowana kobieta „sama chce” – podejmuje zatem ‚wolny wybór” i jest „sama sobie winna”. Co z tego, iż wybór kierowany jest uciskiem ekonomicznym? Co z tego, iż podejmuje go dlatego, iż nie ma innych możliwości zarobku i często musi wykarmić nie tylko siebie, ale i rodzinę? Przez „wolny wybór” odpowiedzialność za ciężar tej decyzji spada na nią i pomija kontekst.

Pod artykułami o surogacji zdarza mi się czytać, iż surogatki są wyrodne, bo oddają wynoszone przez siebie w ciąży dzieci obcym ludziom. Pod postami o prostytucji z kolei, iż prostytutki to wyzyskiwaczki mężczyzn i złe kobiety. Wygląda na to, iż zwalanie wszystkiego na „wolny wybór” ma właśnie ten cel – przenieść uwagę na kobietę i uzasadnić jej stygmatyzowanie, a zdjąć ją z ludzi, którzy eksploatują jej ciało – czy to reprodukcjnie, czy seksualnie.

Za każdym razem, gdy słyszę „to jej wolny wybór” w kontekście surogacji czy prostytucji zapala mi się czerwona lampka. Tak łatwo dzięki temu zesłaniu na „wolność” zrzucić odpowiedzialność na ofiary i wygodnie usadowić się w „nie moja sprawa”, „sama chciała” itd..

Jeśli jesteś czytelnikiem / czytelniczką mojego bloga i chcesz żebym dalej pisała, możesz wesprzeć mnie drobną kwotą na Patronite.pl/kayaszu

Idź do oryginalnego materiału