Subiektywne podsumowanie roku 2022 w modzie męskiej

mrvintage.pl 1 rok temu

Tradycyjnie na początku stycznia zapraszam na subiektywne podsumowanie minionego roku w modzie męskiej. Rok 2022 zapowiadał się całkiem nieźle, bo świat mody bez większych perturbacji wychodził już z kryzysu po pandemii, ale pojawiły się kolejne nieszczęścia – wojna w Ukrainie i szalejąca inflacja. To właśnie te wydarzenia miały duży wpływ na gospodarkę, w tym także sektor związany z modą i handlem detalicznym.

Zobaczcie kilkanaście wątków, które mi najbardziej zapadły w pamięć, gdy wspominam rok 2022. W komentarzach podzielcie się tym, co wam zostanie w pamięci z minionego roku.

BOJKOT ROSJI PRZEZ MARKI ODZIEŻOWE, CZY CHŁODNE KALKULACJE?

Napaść Rosji na Ukrainę spowodowała, iż wiele międzynarodowych marek postanowiło wycofać się z rynku rosyjskiego, choć warto dodać, iż początkowo wcale nie mieli takich zamiarów. Sporo zagranicznych marek otwarcie deklarowało, iż chce pozostać w Rosji dla swoich klientów i nie interesuje ich polityka. Takie wypowiedzi padały w oficjalnych wypowiedziach przedstawicieli m.in. Rolexa, Omegi, Gucci i Uniqlo.

Ale w końcu stopniowo wielkie koncerny zaczęły się wycofywać (m.in. Hermes, Louis Vuitton, Gucci, Balenciaga, Zara, H&M, Adidas). Wynikało to nie tylko z kwestii wizerunkowych i ideologicznych (sprzeciw na postawę Rosji), ale przede wszystkim z powodów biznesowych. Liczne sankcje wprowadzane przez Unię Europejską na Rosję spowodowały, iż prowadzenie tam biznesu stało się mocno utrudnione (bardzo słaba wartość rubla, problemy z płatnościami międzynarodowymi i logistyką).

Swój udział w tych „bojkotach” bez wątpienia mają też konsumenci, którzy dzięki mediów społecznościowych naciskali wiele marek do wycofania się z Rosji i były to skuteczne akcje społecznościowe. Początkowo spółka Inditex ogłosiła, iż nie ma planów wycofania się z Rosji, ale po naciskach ich obserwatorów zmienili zdanie. Podobnie było z Uniqlo.

MARKI LPP OFICJALNIE OPUŚCIŁY ROSJĘ, ALE… przez cały czas SĄ TAM DOSTĘPNE

Jak wspomniałem w poprzednim akapicie, w ciągu kilku tygodni po rozpoczęciu wojny w Ukrainie z Rosji wycofało się wiele międzynarodowych gigantów branży odzieżowej, w tym także polska spółka LPP, która miała w Rosji ponad pięćset salonów sprzedaży, a rynek ten generował dla nich prawie 1/5 rocznych przychodów. Była to więc odważna decyzja wiążąca się z realnymi stratami finansowymi. Dodam tylko, iż w pierwszych dniach po wybuchu wojny wartość akcji spółki LPP spadła o ponad 40%!

W marcu 2022 zarząd spółki oficjalnie ogłosił najpierw zawieszenie działalności w Rosji, a po kilku tygodniach całkowite wycofanie się z rynku rosyjskiego. No właśnie, ale to wersja oficjalna, bo nieoficjalnie podobno przez cały czas można w Rosji kupić kolekcje Reserved, Sinsay, Mohito, Cropp i House. Jak to możliwe? Otóż w maju spółka LPP sprzedała wszystkie swoje rosyjskie sklepy, magazyny i towar chińskiej spółce, której danych dotychczas nie ujawniono, a owa spółka zmieniła wyłącznie logotypy sklepów (np. „Reserved” na „Re”, „Cropp” na „Cr”, a „Mohito” na „M”), ale przez cały czas są tam sprzedawane kolekcje marek należących do LPP.

fot. Artyom Geodakyan/TASS

Sprawa wyszła na jaw jesienią minionego roku, po materiale amerykańskiego dziennikarza, który z ukrytą kamerą odwiedził moskiewskie centra handlowe w których dotychczas działały sklepy Reserved, Sinsay, Mohito, Cropp i House. Okazało się, iż one przez cały czas działają, tylko pod innym szyldem. Polecam cały materiał, bo dotyczy on wielu międzynarodowych marek, które oficjalnie wycofały się z Rosji, a ich produkty przez cały czas są dostępne w moskiewskich galeriach handlowych.

LPP tłumaczy, iż nie ma z tą działalnością nic wspólnego, ale chińska spółka nabyła również prawa do kolekcji, które były zakontraktowane z dużym wyprzedzeniem i mają prawo do sprzedaży tego asortymentu aż do wyczerpania zapasów, czyli jeszcze przez co najmniej kilkanaście miesięcy. Ile w tym prawdy ciężko powiedzieć, ale sama sytuacja tak szybkiego znalezienia chętnego na tak dużą transakcję, a później nieujawnienia jego danych, jest w mojej ocenie mało przejrzysta i dziwna. Niepokojące są też wypowiedzi, iż produkty z logotypami LPP przez cały czas będę mogły być dostępne w Rosji. Tak o tym pisali w komunikacie prasowym: „Należy liczyć się, iż po zakończeniu wyprzedaży całego towaru, który był elementem transakcji, nowy właściciel, działając w zgodzie z prawem rosyjskim zaprzeczającym normom powszechnie nam znanym, może dopuszczać się korzystania z naszej własności intelektualnej”.

PANIE, TANIO TO JUŻ BYŁO!

Nie wiem czy zauważyliście, ale minionym roku branża odzieżowa postanowiła wreszcie przystopować z niekończącymi się promocjami, a i same ceny pierwotne u wielu marek znacząco wzrosły. Trapery Timberlanda, które jeszcze kilka lat temu kosztowały 600-700 zł, w tej chwili mają cenę pierwotną na poziomie 1000-1100 zł. Takich przykładów jest znacznie więcej. Niektóre garnitury Lancerto kosztują już 3000 zł, za flanelowe wełniane z Poszetki trzeba zapłacić choćby 1200 zł, a za poszetkę choćby 300 zł.

fot. screeen ze strony eTimberland.pl

Cenowe zmiany widać także w kwestii promocji w środku sezonu. Jest ich mniej, a i same rabaty nie są tak atrakcyjne, jak jeszcze rok temu. Rosnąca inflacja i znaczący wzrost kosztów stałych (m.in. czynsze, wynagrodzenia, media, koszty odszycia) spowodowały, iż marki musiały zadbać o wyższe marże, stąd tak zauważalne ograniczenie promocji i wzrost cen produktów. Ale kiedyś w końcu musiało to nastąpić, bo branża odzieżowa przez wiele lat była jedną z niewielu, gdzie ceny produktów nie wzrastały na przestrzeni choćby kilkunastu lat. No cóż, tanio to już było…

PRÓCHNIK MA NOWEGO WŁAŚCICIELA

Próchnik przez wiele dekad był jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich marek i to nie tylko w branży odzieżowej, ale w ogóle. Na rynku funkcjonował od roku 1948, niestety w roku 2018 oficjalnie ogłoszono bankructwo tej spółki i marka trafiła w ręce syndyka. Przez kilka lat szukał on inwestora, który byłby zainteresowany przejęciem marki, ale bezskutecznie. Kilka przetargów kończyło się bez rozstrzygnięcia, aż wreszcie w maju 2022 oficjalnie ogłoszono, iż prawa do znaku towarowego Próchnik kupiła spółka Premium Fashion, założona przez twórców łańcuckiej marki Lancerto.

Pierwsze produkty z nowym logo Próchnika mają się pojawić jeszcze w tym roku. Na chwilę obecną nie ma planów uruchomienia sklepów stacjonarnych, więc marka ta będzie dostępna jedynie on-line. Podobno ma być pozycjonowana cenowo trochę niżej niż Lancerto. Na ocenę produktów przyjdzie jeszcze czas, ale na chwilę obecną można się cieszyć, iż Próchnik pozostaje w polskich rękach i trafił do spółki, która zna się na tworzeniu mody męskiej. Co z tego wyjdzie, zobaczymy…

fot. screen ze strony Prochnik.pl


SHEIN, CZYLI ULTRA FAST FASHION W NATARCIU

Pojęcie fast fashion znane jest od wielu lat, a za wiodących przedstawicieli tego segmentu uważa się marki z hiszpańskiego Inditexu (m.in. Zara, Pull & Bear, Bershka, Stradivarius) oraz szwedzkie H&M. Niestety od 2-3 lat bardzo dynamicznie rozwija się na świecie segment ultra fast fashion, czyli firmy, które sprzedają głównie wysyłkowo ogromne ilości modnych i tanich ubrań. Prawdopodobnie największym przedstawicielem tego segmentu jest chińska marka Shein o której jeszcze trzy lata temu nikt nie słyszał, a w minionym roku byli już warci więcej niż Inditex i H&M razem wzięci. Według jednego z rankingów, Shein w roku 2022 stało się najpopularniejszą marką odzieżową w wielu krajach na świecie.

Ich sukces wynika przede wszystkim z bardzo niskich cen, sprawnej i taniej logistyki oraz ubrań, które błyskawicznie naśladują światowe trendy. Na ich stronie każdego dnia pojawia się choćby 10 tysięcy (!) nowych modeli ubrań. Dla porównania, H&M wprowadza ich 25 tysięcy, ale… rocznie.

Ale nie jest to marka, którą warto się zainteresować, trzymajcie się od niej z daleka. Shein regularnie oskarżany jest o kopiowanie projektów znanych marek, wyzysk pracowników oraz wyrządzanie gigantycznych szkód środowisku. Nie zniechęca to jednak młodych konsumentów z całego świata, bo to właśnie to pokolenie jest ich głównym klientem.

REAKTYWACJA AMERICANOSA

Nie wiem czy pamiętajcie, ale jeszcze kilkanaście lat temu polska marka Americanos skutecznie rywalizowała z gigantami branży dżinsowej (Levi’s, Wrangler, Lee). Była to marka bardzo wyrazista, która już w latach 90. zaskakiwała odważnymi kampaniami reklamowymi oraz innowacyjnymi produktami (np. dwustronne dżinsy). Gorsze czasy przyszły kilka lat temu. W roku 2017 marka ogłosiła upadłość i na kilka lat zniknęła z rynku, ale w zeszłym roku powróciła za sprawą spółki CCC, która wykupiła prawa do znaku towarowego. W minionym roku pojawiły się pierwsze kolekcje nowego Americanosa. Na chwilę obecną można je kupić w sklepach internetowych należących do tej grupy, czyli Modivo, CCC i eobuwie.

fot. ccc.eu


KONIEC MARKI YEEZY

Dużym zaskoczeniem dla rynku była decyzja marki Adidas o natychmiastowym zerwaniu blisko dziesięcioletniej współpracy z amerykańskim raperem Kanye Westem po jego antysemickich wypowiedziach. A jest to o tyle zaskakujące, iż marka Yeezy, która powstała w ramach ich współpracy była wielkim sukcesem komercyjnym i dlatego przez tyle lat ją kontynuowano.

fot. adidas.com

Mimo, iż była to stosunkowo nieduża kolekcja, to co roku generowała grupie Adidas aż 10% rocznych przychodów, ale nie powstrzymało to ich przed zerwaniem kontraktu. Zarządzający marką stracili cierpliwość do artysty, który stał się dla nich wizerunkowym obciążeniem. Wieloletnie umowy z Westem zerwały także marki GAP i Balenciaga.

UNIQLO WRESZCIE W POLSCE

Po wielu latach doczekaliśmy się wreszcie pierwszego polskiego sklepu japońskiej marki Uniqlo. Otwarto go w październiku w Domach Towarowych Wars Sawa Junior. O fenomenie tej marki pisałem na blogu rok temu i gorąco polecam ten artykuł, bo wyjaśnia on jak to się stało, iż ta (nadal) stosunkowo mało znana marka w ciągu kilkunastu lat stała się światowym gigantem rynku odzieżowego.

fot. uniqlo.com


PIERWSZY POLSKI SKLEP BOGGI

W połowie listopada, tak trochę po cichu otworzył się w Warszawie pierwszy polski sklep włoskiej marki Boggi (Klif Warszawa). Jest to jedna z większych włoskich marek sieciowych ze średniej półki cenowej, która specjalizuje się w asortymencie z segmentu eleganckiego. W Polsce są praktycznie nieznani, ale na świecie mają w tej chwili prawie dwieście sklepów, z czego ponad sześćdziesiąt we Włoszech.

O planach otwarcia sklepu w Warszawie słyszałem już cztery lata temu (były choćby wtedy ogłoszenia rekrutacyjne), ale chyba wtedy Włosi wycofali się w ostatniej chwili i nic z tego nie wyszło. w tej chwili za ich interesy w Polsce odpowiada polska spółka GPoland Group, która ma duże doświadczenie we wprowadzaniu i dystrybucji włoskich marek premium na polskim rynku (m.in. Emporio Armani, Trussardi Jeans, Love Moschino, Gas, Furla, Liu Jo, Patrizia Pepe), więc można mieć nadzieję, iż z Boggi też sobie poradzą.

Oferta Boggi jest bardzo szeroka – od spodni sportowych aż po klasyczne garnitury. Ceny na poziomie marek takich jak Boss czy Oscar Jacobson (garnitury ok. 3200 zł, marynarki ok. 2500 zł, koszule ok. 450-550 zł), które na polskim rynku są znacznie bardziej rozpoznawalne, więc łatwo nie będzie, ale trzymam kciuki. Asortyment tej marki możecie zobaczyć na ich stronie internetowej, która ma też polską wersję językową.

NAJSŁABSZA KOLEKCJA PIŁKARSKA VISTULI

Marka Vistula od wielu lat współpracuje z Polskim Związkiem Piłki Nożnej i przy okazji dużych turniejów piłkarskich zawsze przygotowuje mini kolekcję ubrań i dodatków, którą noszą nasi piłkarze i sztab szkoleniowy, ale te produkty są także dostępne w normalnej sprzedaży. W minionym roku byliśmy uczestnikami Mistrzostw Świata w piłce nożnej i w związku z tym premierę miała kolekcja przygotowana przez Vistulę na ten turniej. Niestety w mojej ocenie była to kolekcja wyjątkowo słaba, która nie dorównywała poziomem tym poprzednim (a one były całkiem niezłe). To duży zjazd w dół.

Koncepcja ubiorów była smutna, nijaka, przypadkowa, pogrzebowa. Pewnie miała być sportowa elegancja, ale nie wyszło. Nie było ani elegancko, ani sportowo. Skoro miało być nieformalnie (tak wnioskuję patrząc na sneakersy), to już trzeba było odpuścić sobie te krawaty albo dobrać krawaty matowe, dzianinowe i ciemniejsze. Te które widać w sesji, wyglądały jak u panów obsługujących pogrzeby. Zawsze powtarzam, iż w 90% przypadków ciemna koszula wygląda źle z klasycznym garniturem i tutaj się to potwierdziło. Ponadto ta grobowa kolorystyka zupełnie nie pasowała do miejsca w które udała się nasza reprezentacja (Katar z temperaturami w okolicach 30 stopni Celsjusza). Tu aż się prosiło o użycie lżejszych i jaśniejszych tkanin. Moim zdaniem to była to najsłabsza kolekcja z dotychczasowych współprac Vistuli z PZPN. Napiszę to wprost – taka koncepcja nie przystoi marce numer 1 na polskim rynku.

Generalnie mam wrażenie, iż w ostatnich sezonach Vistula stała się cieniem marki, która przez ostatnich kilkanaście lat była liderem swojego segmentu na rodzimym rynku, na którego wszyscy konkurenci patrzyli z zazdrością. Ich kampanie były zawsze dopracowane i robione z rozmachem, a tymczasem w ostatnich sezonach Vistula wizerunkowo stała się po prostu średniakiem, który niczym nie zaskakuje. W mojej ocenie dużo lepiej wyglądają w tej chwili kolekcje i kampanie Bytomia czy Lancerto. I chyba nie jest to tylko moje zdanie, bo wyniki sprzedażowe Vistuli też nie są imponujące w porównaniu do poprzednich lat.

MARKI przez cały czas FAŁSZUJĄ SKŁADY SUROWCOWE

O fałszowaniu składów surowcowych przez marki odzieżowe z rodzimego rynku pisałem na blogu wielokrotnie, ale niestety tegoroczne badania przeprowadzone na zlecenie UOKiK potwierdziły, iż mimo iż o tej sprawie było głośno w ostatnich dwóch latach, a kilka marek otrzymało dotkliwe kary finansowe, to kilka się zmieniło.

Najnowszy raport ukazał się w listopadzie 2022 i tym razem UOKiK skupił się na skontrolowaniu wyłącznie męskich produktów. Do kontroli wytypowano 780 partii ubrań, a wśród nich garnitury, marynarki, spodnie i koszule.

Do badań laboratoryjnych sprawdzających rzeczywisty skład surowcowy trafiło 100 partii produktów i niestety okazało się, iż wynik jest bardzo smutny – aż 37% zbadanych produktów miało inny skład surowcowy niż ten deklarowany na metce/wszywce. Jest to wynik porównywalny z poprzednimi edycjami badań, co świadczy o tym, iż marki przez cały czas czują się bezkarnie i świadomie podejmują się takich fałszerstw.

Szczegółowy raport z ostatniej kontroli znajdziecie tutaj (na samym dole jest plik Wykaz produktów zakwestionowanych w laboratorium), a poniżej kilka „ciekawszych” przypadków z tego raportu.


JESZCZE CHĘTNIEJ KUPUJEMY Z DRUGIEJ RĘKI

O rosnącej popularności zakupów z drugiej ręki pisałem już w dwóch ostatnich podsumowaniach roku i zgodnie z moimi przewidywaniami trend ten nabiera jeszcze większego rozpędu. Z ostatniego raportu Accenture i Fashion Revolution Poland wynika, iż po okresie pandemicznym aż 44% Polaków najpierw szuka używanych rzeczy, gdy potrzebuje zakupić ubrania, buty lub dodatki, a dopiero potem zwraca uwagę na nowe produkty.

KOLEKCJA YOHJI YAMAMOTO Z OBRAZAMI BEKSIŃSKIEGO

Ciekawostką wartą odnotowania ze świata mody jest kolekcja japońskiej marki Yohji Yamamoto w której wykorzystano obrazy autorstwa Zdzisława Beksińskiego. jeżeli się nie mylę, to chyba jest to pierwsza taka sytuacja, iż tak znana i droga marka sięga po prace polskiego malarza. Z tego co widzę, to większość produktów z tej kolekcji się już wyprzedała, mimo cen z wysokiej półki (płaszcze kosztowały kilkanaście tysięcy złotych).


ODESZLI WIELCY KRAWCY

Końcówka roku przyniosła dwie smutne informacje z branży krawiectwa męskiego. Najpierw informacja z Włoch o śmierci Cesare Attoliniego (24.11.2022), założyciela marki o tej samej nazwie, która jest jednym z najbardziej cenionych przedstawicieli luksusowego krawiectwa włoskiego (to oni stworzyli stroje do słynnego filmu „Wielkie piękno”), a dzień później informacja z Poznania o śmierci Henryka Krupy, który wraz z wnukiem Karolem Rzeszutko prowadził najbardziej znaną poznańską pracownię krawiecką Krupa & Rzeszutko. Miałem przyjemność odwiedzić ich pod koniec roku 2021 – tutaj wpis z sesją zdjęciową.


OSTATNIA KOLEKCJA LANCERTO & MR. VINTAGE

I na koniec trochę prywaty. Po pięciu latach owocnej współpracy zakończyliśmy projekt pod logo Lancerto & Mr. Vintage. Naszą ostatnią kolekcją był sezon wiosna-lato 2022, ale będziemy mieć jeszcze suplement na wiosnę 2023. Będą to trzy modele marynarek, które w wyniku opóźnień produkcyjnych nie zostały uszyte na czas i ostatecznie nie trafiły do sprzedaży w minionym roku.

Naszych kolekcji było jedenaście. To bardzo dużo, tym bardziej, iż planowaliśmy tę współpracę na dwa sezony, czyli na rok, a trwała pięć lat. Ale odzew był tak dobry, iż grzechem byłoby nie kontynuować tego pomysłu, który na dobre wpisał się w polski rynek odzieży z pogranicza elegancji i mody codziennej. Marynarki L&MRV stały się lubianym i rozpoznawalnym produktem. Nieskromnie to zabrzmi, ale uważam, iż jeżeli chodzi o ten asortyment, to udało nam się stworzyć produkt o najlepszym stosunku ceny do jakości na rodzimym rynku.

Bądźcie szczęśliwi, zdrowi i stylowi w roku 2023!

Idź do oryginalnego materiału