Stary Folwark Tworzyjanki – magiczne miejsce blisko Łodzi

jemywlodzi.pl 2 miesięcy temu

Zabudowania z XIX wieku, stadnina koni, własne piwo i porządna polska kuchnia. Przed wami kolejne miejsce na weekendowy obiad lub organizację wyjątkowej imprezy.

Azymut – Brzeziny. Droga z Łodzi do Tworzyjanek zajmie wam kilkadziesiąt minut i gwarantuję, iż poczujecie się tu jak na wakacjach. Stary Folwark powstał w 1888 roku i był letnią posiadłością jednego z łódzkich fabrykantów. Część zabudowań pochodzi z tamtego okresu, cześć dobudowano później utrzymując ten sam styl. Cisza, bajkowe budynki pokryte winoroślami, stadnina koni – powiedzieć, iż jest tu sielsko, to naprawdę mało powiedzieć.

Piękny folwark z wieloma możliwościami

Piękny teren liczący ok. 7 ha od wielu lat należy do rodziny Kropidłowskich, ale decyzja o stworzeniu miejsca dla gości zapadła 20 lat temu. Folwark jest przepiękny – to cały kompleks zabudowań, w którym mieszczą się sale na imprezy, pokoje dla gości, własna wędzarnia i restauracja. To wyjątkowy dziedziniec, na którym organizowano imprezy dla 3 tysięcy osób! Wszystkie liczby robią tu wrażenie (sala dla 400 gości, ponad 60 miejsc noclegowych na miejscu, parking na 150 aut), ale największe znaczenie ma historia kryjąca się w murach.

Można wybudować piękne posiadłość, ale nie da się stworzyć podobnego klimatu, który potrzebuje wielu, wielu lat, który kryje się w oplatających budynki winoroślach, rozłożystych drzewach, starej cegle czy pięknej wiśni, z której można zrywać dojrzałe owoce.

Wesele, komunia, a także … Oktoberfest

Wiemy, iż często szukacie nieoczywistych miejsc w okolicach Łodzi, a poza ilością czy wielkością sal, ważne są również dodatkowe udogodnienia. W Starym Folwarku znów mamy ich długą listę. Z powodzeniem zorganizujecie tu imprezę w plenerze (wieczorem wspomniany dziedziniec rozbłyskuje tysiącami lampek). Altana ślubna, namioty, grille – jest wszystko. W Tworzyjankach każdego roku firmy organizują Oktoberfest i chyba możemy zdradzić, iż chcielibyśmy wspólnie zrobić taką imprezę dla was. Jest własna wędzarnia razem z klimatyczną salą utrzymaną w drewnie, no i jest stadnina koni. Można umówić się na lekcje, ale co najważniejsze – rodzina oddała ją w ręce prawdziwych pasjonatek. Dziewczyny wykupują konie przeznaczone na rzeź i zapewniają im godną starość. Każdy koń tutaj to własna historia, najczęściej smutna, na szczęście z happy endem. Dzieciaki na pewno ucieszą się z kucyków, a również z pięknych królików, które wychowują się z kurami i zachowują się bardzo podobnie do swoich gdaczących kumpel.

Polska kuchnia w bardzo dobrym wydaniu

W końcu czas na jedzenie! Oddzielne, skrojone na miarę menu na imprezy ustalane jest indywidulanie z gośćmi, ale Stary Folwark od jakiegoś czasu można też odwiedzać w weekendy (sobotę i niedzielę). Prawie każdego tygodnia w Gospodzie Tworzyjańskiej czekają na was nowe dania, ale oczywiście są pozycje, które powtarzają się regularnie, jak schab z kością czy sandacz. Spróbowaliśmy obydwu – godne polecenia, tak samo jak cała reszta, ale po kolei.

Chłodnik czy rosół?

Pogoda podpowiadała chłodnik, a serduszko rosół. Wiecie, iż jak pada hasło „jakby moja mama gotowała” to jest naprawdę bardzo dobra rekomendacja. Mocny chłodnik pełen warzyw, kwaskowaty i słodkawy zarazem, obowiązkowo z jajkiem – dla mnie ekstra. Rosół to prawdziwy wyznacznik poziomu kuchni – nie wiem ile razy się rozczarowałam, ale nie tutaj. o ile jak ja jesteście wychowani na tłuściutkim bulionie i gardzicie wersjami light na piersi z kurczaka, to zamawiajcie, tym bardziej, iż podawany jest z własnej produkcji makaronem.

Egzamin zdały też wszystkie dania główne. Schab w tym przypadku to kawał mięsa, ale dzięki sous vide nie był ani suchy, ani twardy. Czy karkówka z nim wygrała? Możliwe, ale o centymetry. Znów mięciutkie kawałki rozpływającego się w ustach mięsa z esencjonalnym sosem kurkowym. W ryby też Stary Folwark potrafi. Sandacz być delikatny i bardzo soczysty, do tego fajne frytki stekowe i własne piwo. Możecie je zamówić na miejscu, a także zabrać na wynos. Jest pszeniczne, lager i ciemne, w stylu belgijskiego dubbla. Gdy biesiadowaliśmy w ogródku, z kuchni wynoszono właśnie pieczonego w całości jesiotra (ryby kupowane są z zaprzyjaźnionych hodowli).

Weekend się zbliża, wiecie co robić. I poprosimy o zdjęcia!

Idź do oryginalnego materiału