„Starszy syn mści się na matce za przepisanie mieszkania młodszemu”

newskey24.com 1 tydzień temu

Wczoraj rano zadzwoniła do mnie mama i zmartwionym głosem poprosiła:
— Córeczko, idź proszę do naszej sąsiadki, cioci Haliny. Jest bardzo przygnębiona, prosiła o poradę prawną. Nic więcej nie wyjaśniła, tylko powiedziała, iż jesteś mądra i coś podpowiesz…

Znałam Halinę Stanisławową od dziecka. Mieszkałyśmy w tej samej klatce przez wiele lat, a choćby kiedy wyszłam za mąż i wyprowadziłam się, często odwiedzałam mamę i witałam się z ciocią Haliną na ławce pod blokiem. Miała już dziewięćdziesiąt lat, ale jeszcze niedawno była pełna energii, uśmiechnięta, przynosiła mamie ciasta i godzinami rozmawiała z sąsiadkami. Ostatnio jednak często narzekała na serce i ciśnienie. Mieszkał z nią młodszy syn, Marek, który jej pomagał. Starszy, Wojciech, żył osobno, na drugim końcu miasta, i odwiedzał ją coraz rzadziej.

Kiedyś Wojciech wyjechał do szkoły oficerskiej, potem służył w wojsku, ożenił się, dostał mieszkanie, działkę, samochód. Zamożny, niezależny, ale zimny. Z matką relacje miał napięte: raz milczał, raz się obrażał, raz rozkazywał. Marek został przy niej. Z biegiem lat stał się jej jedynym oparciem. To jemu tej wiosny Halina Stanisławowa postanowiła przepisać mieszkanie.

Starszy syn się dowiedział… i nie protestował. Powiedział:
— Mnie nie trzeba, mam wszystko. Niech Marek ma przynajmniej to.
Wydawało się — sprawiedliwie. Ale spokój nie trwał długo.

Gdy wieczorem zajrzałam do Haliny Stanisławowej, od razu było widać, iż płakała. Usiadła, otarła oczy i drżącym głosem zapytała:
— Córeczko… gdzie można zrobić tę… no, jak to się nazywa… badanie genetyczne?

Osłupiałam.
— Ciociu Halino, po co wam to?

Wtedy opowiedziała. Kilka dni temu zjawił się u niej Wojciech. Stanął w progu, pochmurny, i rzucił:
— Nie jestem synem twojego męża. Mamy inne grupy krwi. Wszystko jasne. Dlatego dałaś mieszkanie Markowi, a nie mnie. Jestem ci obcy. A on — twój.

Potem zatrzasnął drzwi i wyszedł. Nie dał jej dojść do słowa. Na telefony nie odbiera.

Ciocia Halina szepnęła:
— Mój mąż miał grupę krwi Rh+, pamiętam… Ale swojej nie pamiętam. W starym dowodzie było wpisane, ale dawno go wymieniłam. A grupy Wojtka nie znam… Urodził się, ledwo żyłam, nie było czasu pytać…

Podsunięto jej pomysł z testem DNA. Wytłumaczyłam jednak, iż to nie takie proste: mąż zmarł ponad dwadzieścia lat temu. Do badania potrzebna jest krew, włosy, ślina albo ekshumacja. A ta — tylko na podstawie sądowego pozwolenia, którego mogą nie dać. No i kosztuje fortunę.

Halina Stanisławowa znów się rozpłakała:
— Więc nie udowodnię synowi, iż jest synem mojego męża?..

Wtedy już nie wytrzymałam. Głos mi się załamał, sama ledwo powstrzymałam łzy:
— Ciociu Halino! Nie musicie nic nikomu udowadniać! On choćby nie powiedział, jaką ma grupę. Po prostu się obraził. Wymyślił pretekst. Chciał was ukarać. Dorosły mężczyzna, a zachowuje się jak dziecko. Postąpiliście uczciwie — daliście mieszkanie temu, kto był blisko. A on tylko szukał sposobu, by was zranić.

Wzięłam głęboki oddech i dodałam:
— jeżeli chcecie, idźcie z Markiem do przychodni, sprawdźcie grupy krwi. Może w szpitalu, gdzie rodziłaś, są jakieś dokumenty. Albo w archiwum po mężu… Ale choćby jeżeli nie — Wojtek powinien sam, jak człowiek, przyjść i przeprosić. A nie rzucać oskarżeniami, które bolą bardziej niż nóż.

Skinęła głową, trochę się uspokoiła.
— Masz rację… Ale on i tak nie odbiera…

Poprosiłam o numer Wojtka. Wyszłam na osiedle, oddaliłam się od bloku i zadzwoniłam. Odebrał.
— Dzień dobry — powiedziałam. — Jestem sąsiadką pani matki.
— Czego pani chce?
— Chciałabym porozmawiać o Halinie Stanisławowej…
— Słucham.
— Ona bardzo cierpi…

Wtedy nagle się rozłączył. Po prostu rzucił słuchawkę.

Stałam, wpatrzona w ekran. W piersi kołatała mi jedna myśl: jak łatwo niszczy się najświętsze więzi, gdy miłość zastąpi uraza. I jak straszne jest to, gdy własny syn oskarża matkę o coś, czego nigdy nie zrobiła.

Halina Stanisławowa nikogo nie zdradziła. Po prostu oddała jedyneAle najgorsze było to, iż choćby po latach wspólnego życia, Wojciech nie potrafił zrozumieć, jak bardzo zranił kobietę, która zawsze kochała go najbardziej na świecie.

Idź do oryginalnego materiału