Sprawiedliwość dla Niej: opowieść rozpoczęta zdradą

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Dziennik – Sprawiedliwość dla Wioli: historia, która zaczęła się od zdrady

„Dlaczego pozwalasz mu tak się traktować, Wiolu? Nie jesteś jego własnością! Jesteś silna, możesz się uwolnić” – szepnęła Kasia, zwinięta w kłębek na kanapie.

Wiola ciężko westchnęła i cicho odpowiedziała:

„To mój ojciec. Ma dokument z pieczątką, gdzie czarno na białym stoi: »niepoczytalna«. Dlatego tu jestem. To nie byle kto – ma władzę. Bez względu na to, jakbym uciekała, i tak by mnie znalazł. To błędne koło…”

„Skoro już tu jesteś, pomóż mi. Zapłacę ci, wszystko sprawiedliwie” – mrugnęła porozumiewawczo Wiola.

„Pomogłabym ci i tak” – uśmiechnęła się Kasia. „Ale nie odmówię. Przyda mi się trochę złotówek, gdy znów będę wolna. Nie potrzebuję magii, by wiedzieć, co się dzieje. Ale żeby potwierdzić sen – potrzebuję pasma twoich włosów.”

Kasia gwałtownie wyjęła malutki nożyk i zręcznie odcięła kilka kosmyków.

„Dziś w nocy wszystko się wyjaśni. Co za miksturę ci podsunięto, dlaczego zamiast ochrony dostałaś zieloną melancholię – dowiemy się.”

Następnego ranka Wiola nie mogła znaleźć Kasi. Ta unikała jej, chowała się po kątach, znikała na terapii.

„Czemu przede mną uciekasz?” – złapała ją Wiola w ogrodzie. „Przecież się umówiłyśmy!”

„Nie uwierzysz mi” – mroczno wyszeptała Kasia. „Pomyślisz, iż opowiadam bajki dla hajsu.”

„Dość gadania. Mów, co widziałaś.”

Kasia zaprowadziła Wiolę w najdalszą alejkę i usiadła obok.

„Słuchaj uważnie. Śniło mi się…”

Konrad przeciągnął się słodko w łóżku.

„Wstawaj, śpiochu! Znalazłam nową ofiarę.”

„Daj mi pospać…” – jęknął.

„Wyśpisz się później. Słuchaj. Oto gazeta. Widzisz tę kobietę? To nasz przyszły łup. Nazywa się Wiola. Współwłaścicielka firmy, bez rodziny, oprócz… przyszłego męża. jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem – będziesz nim ty.”

„Ożenić się?” – zaschło w gardle Konrada.

„Tak. Najpierw – rozkochaj ją. Bądź troskliwy, skromny, niby biedny, ale pracowity. Ona się do ciebie przyzwyczai, zacznie pomagać, zainwestuje w twój »biznes«.”

„A potem wszystko przepuścić? I ty się pojawisz?”

„Tak, kochanie” – Julka pogłaskała go po głowie. „A gdy zgodzi się na rytuał, myśląc, iż ci pomaga – wsunę jej urok. Demon pożre jej rozum. Potem – »nieszczęśliwy wypadek«. Cały spadek twój.”

„Jeśli się uda…”

„Dam radę. Mamy magię. I ciebie, i mnie.”

Gdy Kasia skończyła, Wiola milczała, zaciskając usta.

„No i co mówisz?” – nie wytrzymała dziewczyna.

„Powiem, iż zaczynam działać. Najpierw pozbędziemy się demona. Potem – rozliczenie.”

„Uprzedzam: jeżeli zwlekniesz, uciekną. Oni nie czekają.”

„Jestem gotowa. Pomóż mi go wypędzić.”

Kasia znów odcięła pasmo włosów.

„Bądź gotowa. Gdy odejdzie, Julka to poczuje. Będziesz miała mało czasu.”

Nocą Wiola prawie nie zmrużyła oka. Trzęsło nią, budziło, szeptano jej do ucha. Ale rano – wszystko zniknęło. Świat stał się jaśniejszy. Ludzie – zwyczajni.

„Milena! Odszedł!” – wpadła do pokoju przyjaciółki. Ale Kasię przeniesiono do innej sali. Coś się stało tej nocy.

„Gdy poczuje się lepiej, wróci” – obiecała pielęgniarka.

Wiola nie mogła się dodzwonić ani do Julki, ani do Konrada. Telefony milczały. Uciekli. Ale teraz ważniejsze było – wyjść stąd. I podziękować Kasi.

„Żyjesz!” – krzyknęła radośnie Wiola, gdy Kasia wróciła.

„Zdążyłam. Odesłałam demona, ale mało nie zostałam tam z nim” – zachichotała chrapliwie. „A u ciebie?”

„Zniknęli. Wracam do siebie. Lekarz mówi – niedługo wypis.”

„A ja zostaję. Tatuś przedłużył. Ale przyjedziesz do mnie, tak?”

„Oczywiście. A telefon?”

„Oto mój sposób” – Kasia znów wyjęła nożyk, odcięła warkoczyk i podała. „Włożysz pod poduszkę – usłyszę.”

„A zemsta?”

„Nie chcę brudzić rąk. Chcę, żeby było sprawiedliwie.”

„Zaufaj mi. Poproszę tych, co wyżej. Niech osądzą, kto co zasłużył.”

Pół roku później

Wiola siedziała na kanapie z kieliszkiem wina. W rękach – teczka od detektywa.

Julka i Konrad uciekli. Wiola wróciła do pustego mieszkania. Konta puste. Wszystko, co włożyła w „biznes” – wyparowało.

Julka rzuciła pracę i zniknęła. Z Konradem odlecieli. Ale sielanka gwałtownie się skończyła. Pieniądze nie pomogły. Pokłócili się. Podzielili łup – i rozeszli się.

Julka wpadła nie na tego. Detektyw powiedział, iż znaleziono ją… lub nie. Prawdopodobnie – dno morza.

„Magia cię nie uratowała, Julka” – szepnęła Wiola.

A Konrad? Znowu wplątał się w afery. Przegrał. Znalazł się w długach. Nie miał czym oddać. Ostatnie, co miało wartość – to organy.

„Przynajmniej komuś życie uratował…” – Wiola pochyliła głowę. „Wszystko po sprawiedliwości.”

A Kasia? Teraz mieszkała w głuszy, gdzie ojciec Wioli chciał budować dacze. Wiola podarowała jej działkę. Schronienie. Dom.

Wiola wyjęła z pudełka warkoczyk i uśmiechnęła się:

„No to co, przyjaciółko… Pogadamy? Niedługo przyjadę. Urlop będzie magiczny…”

Idź do oryginalnego materiału