Sprawa wygląda tak – niedługo przyjdą goście, więc musicie gdzieś na chwilę zniknąć.

newskey24.com 21 godzin temu

Było tak: niedługo mieli do nas przyjść goście, więc musicie gdzieś pójść. Sami rozumiecie, iż z wami nie będzie żadnego święta. Synku, ale dokąd mamy iść? Nie mamy tu nikogo zapytała matka. No, skąd mam wiedzieć? Sąsiadka ze wsi kiedyś was zapraszała, to jedźcie.

Wiktora i Marianna już sto razy żałowali, iż posłuchali syna i sprzedali swój dom. Choć było im ciężko, to był ich dom. Tam byli gospodarzami. A tu?

Baliby się wyjść z pokoju, by nie rozgniewać synowej Katarzyny. Drażniło ją wszystko jak chodzą w kapciach, jak piją herbatę, jak jedzą.

Jedyną osobą w mieszkaniu, dla której byli potrzebni, był wnuk Dominik.

Przystojny młody mężczyzna, który kochał swoich dziadków do szaleństwa. Gdy matka podniosła na nich głos w jego obecności, natychmiast reagował.

A syn Waldemar? Czy bał się żony, czy mu było wszystko jedno nigdy nie stanął w obronie rodziców.

Dominik choćby jadł kolację z babcią i dziadkiem. Tylko iż rzadko bywał w domu. Był na praktykach i mieszkał w akademiku. Przyjeżdżał tylko w weekendy.

Starzy ludzie czekali na wnuka jak na święto. A tu i Nowy Rok za pasem. Dominik przyjechał wczesnym rankiem, by wszystkich powitać.

Wszedł do pokoju dziadków. Przyniósł im ciepłe skarpety i rękawiczki. Wiedział, iż ciągle marzną, więc chciał ich ucieszyć. Dziadkowi zwykłe, babci wyszywane.

Marianna przycisnęła rękawiczki do twarzy i rozpłakała się.

Babciu, co się stało? Nie podobają się?

Ach, skąd, kochanie. To najpiękniejsze, jakie miałam. Najcenniejsze.

Przytuliła wnuka i pocałowała. Dominik zaczął całować jej dłonie. Robił tak od dziecka. Jej ręce zawsze pachniały jabłkami, ciastem, a przede wszystkim ciepłem i miłością.

Tak, moi drodzy, wytrzymajcie tu beze mnie trzy dni. Wyjadę z kolegami, a potem wrócę.

Odpoczywaj, wnusiu powiedziała babcia. Poczekamy.

Dominik spakował torbę, pożegnał się i wyszedł. Starzy wrócili do swojego pokoju.

Po godzinie usłyszeli, jak Katarzyna krzyczy na męża, iż zaraz przyjdą goście, a w domu starzy. Trzeba ich gdzieś wysłać. Wstyd przed ludźmi, nie można się rozluźnić.

I gdzie potem goście mieliby spać? Waldemar próbował coś odpowiedzieć, ale Kasia choćby słuchać nie chciała.

Starzy siedzieli cicho jak myszy, choćby herbaty nie poszli zrobić. Wiktor wyjął z szuflady wafle i podzielił się z żoną.

Siedzieli przy oknie i w milczeniu jedli. Baliby się choćby rozmawiać. W oczach Marianny drżała łza. Jak bolesne jest dożyć takiego stanu, gdy jest się nikomu niepotrzebnym.

Na dworze ściemniało się. Do pokoju wszedł Waldemar.

Było tak: niedługo przyjdą goście, musicie gdzieś pójść. Sami rozumiecie.

Synku, ale dokąd mamy iść? Nie mamy tu nikogo spytała matka.

No, skąd mam wiedzieć? Sąsiadka ze wsi was kiedyś zapraszała, to jedźcie.

Ale jak? Autobus już nie jeździ, nie wiemy nawet, gdzie jest dworzec. I czy ona jeszcze żyje.

No nie wiem, krótko mówiąc, Kasia dała wam godzinę na spakowanie się.

Waldemar wyszedł. Wiktor i Marianna patrzyli na siebie. Każde powstrzymywało łzy. Zaczęli się pakować choćby podarunki wnuka się przydały.

Ubrali się ciepło. W milczeniu wyszli z domu. Na zewnątrz było już prawie ciemno. Ludzie krzątali się, każdy zajęty swoimi sprawami.

Marianna wzięła męża pod rękę i poszli powoli do parku. Po drodze wstąpili do małej kawiarenki. Zamówili herbatę i kanapki cały dzień nic nie jedli.

Przesiedzieli w kawiarni prawie godzinę. Nie chciało im się wychodzić. Na dworze wiał wiatr, zaczął padać śnieg. Mróz przybierał na sile. W parku była altanka postanowili się w niej schronić.

Przynajmniej jakiś dach nad głową. Usiedli, przytuleni do siebie. Marianna przyglądała się rękawiczkom na swoich dłoniach. Wiktor spojrzał na żonę i powiedział:

Dobrze, iż nasz wnuk ma dobre serce, w przeciwieństwie do swoich rodziców.

Tak, obiecaliśmy Dominikowi, iż wytrzymamy, a nie potrafiliśmy odparła babcia.

Czas mijał, śnieg nie ustawał. W oknach migały choinki. Wiele osób już siedziało przy stole, żegnając stary rok. Nagle u nóg Marianny i Wiktora pojawił się pies.

Śliczny spaniel. Zacz

Idź do oryginalnego materiału