Spotkanie Absolwentów: Opowieść o Przeszłości i Przyjaźni

polregion.pl 5 godzin temu

Obawia się, iż nie rozpozna jej. Ostatni raz, kiedy Igor widział Bognę, mieli po piętnaście lat, a teraz mają po trzydzieści, i wyobraża sobie, jak wygląda w tym prowincjonalnym mieście.

Na pewno ma troje dzieci i mężaalkoholika z gniewem myśli Igor.

Dlaczego gniewa się na Bognę, nie jest jasne, przecież to on wyjechał, a nie ona.

Wita go tak, jakby Igor był sławnym aktorem; czuje się niekomfortowo. Bogna nie pojawia się wśród innych absolwentów, więc uznaje, iż to choćby lepsze: Co za głupia nostalgia, nie potrzebuję tej Bogny!

Aż w końcu ją zauważa.

Bogna ma delikatne dłonie z niebieskimi żyłkami, spiczasty nos niczym u liska, puszyste jasne włosy, zawsze krótko ścięte i opadające w kształcie zmarszczonego mniszka. Igor uważa ją za piękną i przypadkowo wypowiada:

Jaka piękna Bogna

Jego kolega ze szkoły, Paweł Gubański, śmieje się i mówi:

Ty też tak mówisz! Spójrz na Anetę ma długie włosy i gładką skórę. A Bogna jest trądzikowa i blada, jak ćma.

Na twarzy Bogny rzeczywiście są małe pryszcze, ale Igor uważa, iż nie psują jej urody. Z przyjacielem przyznaje:

No tak, chyba masz rację.

Nie wie, jak się przyjaźnić z Bogną: dziewczyny już nie rozmawiają z chłopcami jak dawniej, a jeżeli sam podejdzie i zagada, Aneta od razu zacznie go drażnić, mówiąc o narzeczonym i narzeczonej.

Pomysł pada, gdy Paweł zaprasza wszystkich chłopaków na urodziny. Jego mieszkanie nie jest tak duże jak Igors, więc jest ciasno, ale wciąż wesoło: mama Pawła wymyśla zagadki, a potem grają w transformery, które dostały od kolegów, a największy z nich jest Igor.

Mamo mówi dzień przed urodzinami. Mogę zaprosić całą klasę?

Całą klasę? zdziwi się mama. Gdzie ich pomieścimy?

Proszę, mamo!

i tak i tak nie przyjdą proponuje tata z innego pokoju. Zróbmy bufet, niech się kręcą, bo nie będą siedzieć przy stole.

A rodzina?

Rodzina przyjdzie innego dnia odpowiada tata. Tylko nie zapomnijmy o obrusie, serwetkach i siedmiu daniach

Tak decydują. Igor boi się, iż Bogna odmówi i nie przyjdzie, zwłaszcza iż nie ma pieniędzy na prezent. Wszyscy wiedzą, iż pochodzi z wielodzietnej rodziny, jej matka jest bibliotekarką, a ojciec pijakiem; słodycze widzi tylko od święta, a kurtki pożycza od starszej siostry. Kiedy więc podchodzi do Bogny, by zaprosić ją na urodziny, mówi:

Chciałbym cię prosić o specjalny prezent: czy możesz narysować mi okładkę płytki?

Bogna nie rozumie, więc Igor tłumaczy, iż pies podszedł i podarł okładkę, a zostanie tylko biała kartka, co mu nie odpowiada.

A nie macie magnetofonu? pyta niepewnie, bo wszyscy wiedzą, iż ojciec Igora jest właścicielem sieci restauracji w mieście i w domu mają najnowszy sprzęt, nie stare gramofony.

Mamy, odrzekł Igor. Ale kocham słuchać płyt. Narysujesz?

Bogna ma piątkę z rysunku, a jej prace często wiszą nie tylko w szkole, ale i na wystawach dzielnicowych.

Dobrze zgadza się. Narysuję.

Na przyjęciu, kiedy połowa chłopaków gra na konsoli, a druga ogląda film na wideodiskurze, Igor pokazuje Bognie, Michałowi i dwóm dziewczynom, które podślizgnęły się za nimi, swój gramofon i płyty. Słucha różnej muzyki, ale najchętniej Beatlesów, tak jak tata, a ich okładka płyty podarł pies o imieniu Bajek.

Bogna najpierw się nudzi; gramofon nikogo nie zachwyci, choćby nietypowy, ale gdy zaczyna grać muzyka, zastyga, wyprostowuje się i słucha skoncentrowana, jakby to był marsz. Michałowi się nudzi, więc wraca do konsoli, a dziewczyny organizują dyskotekę. Do pokoju wdziera się kolejny tłum, szaleje, a Bogna siedzi na skraju łóżka nie ruszając się.

Kilka dni po urodzinach podchodzi i pyta:

Czy mogłabyś dać mi płytę do posłuchania? Obiecuję, iż będę ostrożna!

To tatowy od razu odpowiada Igor. Nie wolno ich nikomu dawać. Ale możesz przyjść do mnie i posłuchać, kiedy chcesz.

Trochę niewygodnie zawstydza się Bogna.

Niewygodne to noszenie spodni na głowę i spanie na półce, kiedy kołdra spada parodiuje Igor swojego ojca. Reszta jest wygodna, więc nie myśl, przyjdź i wszystko będzie w porządku.

Tak zaczyna się ich przyjaźń, najpierw zrodzona wspólną miłością do legendarnej grupy, potem już istniejąca sama w sobie, bez żadnych sztuczek.

Igorze, naprawdę interesuje cię ta dziewczyna? zdziwia się mama. Jest bez słów, patrzy ci w usta i kiwa na każde słowo. Rozumiem, iż wy, mężczyźni, lubicie takie rzeczy, ale to już za dużo. Co macie ze sobą wspólnego, ona przecież jest biedna? Sława, powiedz mu trzeba od najmłodszych lat kształtować dobre otoczenie! Mówiłam, iż trzeba go przenieść do liceum!

Mamo, nie chcę jeździć na drugi koniec miasta jęczy Igor. W tej szkole jest dobrze, nauczyciele są OK, słyszałem od nauczycielki, iż mam świetną wymowę i bogaty zasób słów, nie każda szkoła tak daje.

Mama już nie raz wspominała o liceum, ale Igor nie chciał tam przechodzić, nie tylko z powodu Bogny, ale i dlatego, iż naprawdę lubi swoją szkołę.

Niech dziewczynie kręci się w głowie odpowiada tata. To młodzieńcze.

Nic nie kręcę!

Igor się wścieka, czuje, jak rumienią mu się uszy, i jeszcze bardziej się rozdrażnia.

Jednak tę rozmowę wykorzystuje, aby zyskać prawie rok wolności; mama przewraca oczy, kiedy przynosi Bognę do domu, ale nie wspomina już o liceum. W dziewiątej klasie mama wchodzi do pokoju, kiedy on pasjonuje się kształtem ciała Bogny, i wtedy wszystko się zaczyna dziać.

Na początku Igor myśli, iż to chwila, bo kiedy Bogna ucieka do domu, mama nic nie mówi. Wieczorem, gdy wraca tata, jest cicho. Po trzech dniach ojciec informuje:

Igorze, przeprowadzamy się do Warszawy.

Do Warszawy? nie rozumie Igor.

Tak. Rozszerzam działalność, otwieram restaurację w stolicy. Ty też niedługo będziesz studiował, nie tutaj, a w Warszawie, wiesz, jaka jest konkurencja, trzeba się przygotować. Już załatwiłem liceum i znalazłem korepetytorów.

Nie jadę mówi Igor.

A dokąd się wybierzesz?

Nie ma dokąd pójść. Bogna, gdy się dowiaduje, płacze; Igor obiecuje, iż dokończy szkołę i przyjedzie po nią, zabierze ją ze sobą. Bogna dorosleje się i mówi:

Nigdy już nie wrócisz

Na pożegnanie daje jej tę samą płytę, na której narysowała okładkę i przy której po raz pierwszy się całują.

Oczywiste jest, iż cały pomysł z Warszawą wymyśliła mama. Igor czuje się jej mocno urażony, podobnie jak ojciec. Kiedy w dziesiątej klasie kolega wyjeżdża na studia do Londynu i mówi ojcu:

Ja też chcę do Londynu.

Matka płacze, lamentuje, bo boi się, iż zostanie sam. Igor wie, iż ma starszego brata, który urodził się z chorą sercem i zmarł po roku, a potem matka długo nie mogła zajść w ciążę; rozumie, iż matka boi się go stracić, choć myśli o tym z pewnym złośliwym uśmiechem.

W Londynie podoba mu się. Odwiedza wszystkie miejsca związane z ulubionymi, zaczyna palić, zmienia fryzurę i dziewczyny co tydzień. Chce zapomnieć Bognę, wybiera kobiety zupełnie innego typu, ale każda gwałtownie mu się znudzi.

Wraca do Polski i pomaga ojcu w restauracjach. Do tego czasu ma za sobą dwie mniejlub bardziej trwałe relacje: jedną z Greczynką, która przyczepia się do niego niczym kleszcz, i drugą z koleżanką z uczelni, Jane, bladą Brytyjką o puszystych jasnych włosach.

Mama, gdy tylko wróci, zaczyna mu dobierać odpowiednie kandydatki, a Igor przestaje wchodzić do domu, zamieszkując w mieszkaniu, które ojciec podarował mu na pełnoletność. Mama obrażona dzwoni, Igor nie odbiera. Ojciec prosi go, by był łagodniejszy, a Igor odpowiada:

Chciała, żebym był sukcesem? Stałem się nim. Nie wyjdę za nią za mąż, niech sobie to pamięta.

Kiedy Michał pisze do Igora, Igor najpierw nie rozpoznaje, bo zdjęcie w awatarze nie pasuje do obrazu w pamięci. Gdy się wyjaśnia, Igor cieszy się i potwierdza przyjęcie zaproszenia na spotkanie absolwentów, choć nie był w klasie.

Patrzy na niego z uśmiechem i nie jest wcale rozgniewana, w przeciwieństwie do Igora.

Cześć mówi, wymuszając uśmiech. Nic się nie zmieniłaś.

To prawda, Bogna jest wciąż szczupła, blada, z niebieskimi żyłkami w dłoniach. Tylko włosy są teraz dłuższe.

Od tego momentu Igor nie zwraca uwagi na innych. Rozmawiają i rozmawiają. Bogna naprawdę jest zamężna, ale już rozwiedziona, ma jedyne dziecko dziesięcioletniego syna, którego nazywa Igor. Gdy usłyszy własne imię, Igor się zawstydza, ale nie może zaprzeczyć, iż cieszy go to.

Jedźmy razem mówi nagle, sam zdając sobie sprawę, jak głupio to brzmi. Zabierz syna i jedźmy, w Warszawie jest lepiej niż tutaj.

Zostałaś marzycielem odpowiada smutno Bogna.

Czy dobrze rozumiem, iż to oznacza nie?

Bogna nic nie mówi. Zbiera się do domu. Igor nie potrafi jej zatrzymać, nie znajduje słów, by przekonać do zostania.

Ja pojedę z tobą uśmiecha się Aneta. W jakim hotelu się zatrzymałeś?

W Centralnym, oczywiście.

Pozwól, iż cię odprowadzę mówi rozbawiona.

Igor nie pyta już nic. Dzwoni taksówkę i odjeżdżają.

Gdy puka się do pokoju, myśli, iż to sprzątaczka lub coś w tym stylu, zdziwiony późną porą. Może pomyłka, pomyślał.

Na progu stoi Bogna w tym samym sukni, włosy spięte w kucyk, nozdrza napięte z gniewu.

Gdzie ona?

Kogo?

Aneta! Najpierw zabrała mnie mężowi, a teraz chce cię?

Igor się śmieje.

Nie ma tu żadnej Anety. Chcesz, sprawdź.

Odsuwa się, Bogna wchodzi do pokoju, rozgląda się, uspokaja trochę, siada na krześle.

Zatelefonowała mi się Yulka i powiedziała, iż wy pojechaliście razem.

Zawoziłem ją taksówką do domu, jak prawdziwy dżentelmen, i to wszystko.

I nie pocałowaliście się?

Podnosi ręce i wesoło mówi:

Niewinny jestem!

Co to tak? Ma usta podbite i jeszcze coś.

Nie przyjechałem tu po to odpowiada Igor.

Po co więc? Żeby się spotkać, przypomnieć obietnicę po piętnastu latach?

A ty czekałaś?

Bolę się! Zapomniałaś mnie już następnego dnia!

No i super, ja też nie pamiętam długo.

Czy mam iść?

Idź. Tylko może najpierw posłuchamy płyty?

Płyty?

Tak. Przyniosłem gramofon.

Bogna zmrużyła oczy, spojrzała na niego z kpiną i pyta:

Czyli mnie zapomniałeś, a gramofon przywiozłeś?

Tak właśnie jest.

Bierze torbę, którą zostawiła przy wejściu, wyciąga z niej coś i podaje Igorowi.

To właśnie ta płyta, której okładkę ona przerysowała i którą on dał jej na pożegnanie.

Zapomniałaś mnie na kolejny dzień, a płyta przechowywałaś wszystkie te lata? żartuje Igor.

Bogna wzrusza ramionami. Wyciąga płytę z koperty, delikatnie przesuwa po niej palcami idealna, żadna rysa. Kładzie ją na gramofonie, włącza. W pokoju rozbrzmiewa muzyka.

Bez słów podchodzą do siebie: on kładzie ręce na jej talii, ona na jego ramionach. Wirują w wolnym tańcu, jakby byli na balu maturalnym, którego nigdy nie mieli. Na bladych policzkach Bogny pojawia się rumieniec, serce Igora wali jak po sprincie na sto metrów. Czas przestaje istnieć, a już nie ma znaczenia, dlaczego zapomniał obietnicy i dlaczego ona mówi, iż nie jedzie z nim. All You Need Is Love płynie z głośnika gramofonu i oboje czują, iż tak właśnie jest.

Idź do oryginalnego materiału