Bał się, iż jej nie pozna. Ostatni raz, kiedy Wiktor widział Gosię, mieli po piętnaście lat, a teraz po trzydzieści i wyobrażał sobie, jak wygląda w tym małym miasteczku na Warmii i Mazurach.
Na pewno ma troje dzieci i męża, który lubi wódkę myślał Wiktor z lekkim gniewem.
Czemu gniewa się na Gosię? Przecież to on wyjechał, a nie ona.
Z powitaniem przywitało go tak, jakby był sławnym aktorem. Trochę się z tym nieśmiało poczuł. Gosii wśród innych absolwentów nie było, więc uznał, iż to i lepiej co za głupia nostalgia, nie potrzebuje tej Gosi!
A potem ją zobaczył.
Gosia miała delikatne dłonie z niebieskimi żyłkami, twarz wąską jak lisiczka, puszyste, krótkie blond włosy, które zawsze leżały na głowie jak przygnieciony mniszek. Wiktorowi wydała się piękna i kiedyś niechcący wypowiedział to na głos:
Jaka Gosia piękna
Jego kolega ze szkoły, Paweł Guba, roześmiał się i rzucił:
Ty też tak powiesz! Patrz, Ania ma długie włosy i gładką skórę. A Gosia jest blada i trochę trądzikowa, jak ćma.
Gosia rzeczywiście miała drobne pryszcze, ale Wiktorowi nie psuły jej urody. Z przyjacielem przyznał:
No tak, chyba masz rację.
Jak zaprzyjaźnić się z Gosią? Dziewczyny już nie gadały z chłopakami tak, jak kiedyś, a jeżeli sam podszedłbyś i zagadał, to Ania pierwsza zaczęłaby cię łapać za rękę i wyśmiewać.
Pomysł podsunął Paweł, kiedy zaprosił wszystkich chłopaków na swoje urodziny. Mieszkanie nie było duże, ale wciąż wesoło: mama Pawła wymyślała zgadywanki, a potem grali w Transformery, które wymyślili koledzy, i najwięcej z nich był Wiktor.
Mamo, powiedział w przeddzień urodzin, mogę zaprosić całą klasę?
Całą klasę? zdziwiła się mama. Gdzie ich pomieścimy?
Proszę, mamo!
Przecież i tak nie przyjdą, dorzekł tata z innego pokoju. Zrób im bufet, niech się kręcą, nie przy stole.
A rodzina?
Na inny dzień, uspokoił tata. A przy tym potrzebujemy serwetki, obrusek i siedmiu dań
Tak i zdecydowano. Wiktor bał się, iż Gosia odmówi i nie przyjdzie, zwłaszcza iż nie stać ją na prezent. Wszyscy wiedzieli, iż pochodzi z dużej rodziny, matka jest bibliotekarką, a ojciec pijak. Słodycze widzi tylko przy świętach, a kurtki pożycza od starszej siostry. Kiedy więc podszedł do Gosi z zaproszeniem, wymówił to jakby w zakręcie:
Chciałbym poprosić cię o mały prezent: czy mogłabyś narysować okładkę na płytę?
Gosia nie zrozumiała, o co chodzi, więc Wiktor wyjaśnił, iż pies Burek rozdarł okładkę, a jedyna pozostała jest biała i mu się nie podoba.
Nie macie może magnetofonu? spytała nieufnie, bo wszyscy wiedzieli, iż ojciec Wiktora prowadzi sieć restauracji i w ich domu jest najnowszy sprzęt, a nie stare gramofony.
Mamy, odparł Wiktor. Ale wolę winyle. Narysujesz?
Gosia w szkole zawsze dostawała piątkę z rysunku, a jej prace pojawiały się nie tylko na szkolnych wystawach, ale i na wystawach dzielnicy.
Dobrze, zgodziła się. Narysuję.
Na urodzinach, gdy połowa gości grała w konsolę, a druga połowa oglądała film na wideomagnetowidzie, Wiktor pokazał Gosi, Michałowi i dwóm innym dziewczynom swój odtwarzacz i winyle. Słuchał głównie Beatlesów tak jak tata a okładkę ich płyty porwał Burek.
Gosia początkowo się nudziła: odtwarzacz nie jest już takim wielkim hitem, choćby jeżeli jest nietypowy, ale gdy zaczęła grać muzyka, usiadła sztywno i słuchała, jakby to był marsz. Michałowi się znudziło, więc wrócił do konsoli, a dziewczyny postanowiły zrobić małą dyskotekę. W pokoju zaczęło się wiercić i podskakiwać jakby ktoś je poraził prądem, ale Gosia siedziała na skraju łóżka, nie ruszając się.
Kilka dni po urodzinach podeszła i zapytała:
Czy mogłabyś pożyczyć mi płytę? Obiecuję, iż będę ostrożna!
To tatowy, od razu wpadł Wiktor. Nie daje ich nikomu, ale możesz przychodzić do mnie i słuchać kiedy chcesz.
Trochę niewygodnie, zmieszkała Gosia.
Niewygodnie to noszenie spodni na głowie i spanie na podłodze, kiedy kołdra spada, sparodiował Wiktor ojca. Reszta całkiem w porządku, więc przychodź, nie ma problemu.
Tak zaczęła się ich przyjaźń najpierw z powodu wspólnej miłości do legendarnej grupy, a potem po prostu, bez żadnych pułapek.
Wiktorze, naprawdę chcesz z tą dziewczyną? zdziwiła się mama. Ona ledwo mówi, tylko kiwa głową. Rozumiem, iż mężczyźni lubią takie rzeczy, ale to już za dużo. Co macie wspólnego, ona przecież jest biedna! Słuchaj, trzeba ją wyprowadzić do liceum, niech ma lepsze otoczenie!
Mamo, nie chcę jeździć na drugi koniec miasta, jęknął Wiktor. W naszej szkole jest dobrze, nauczyciele w porządku, a ja słyszałem, iż nauczycielka języka polskiego mówi, iż mam świetną wymowę i bogaty zasób słów.
Mama już nie po raz pierwszy namawiała go na liceum, ale Wiktor nie chciał przeprowadzać się, nie tylko przez Gosię, ale i po prostu, bo naprawdę lubił swoją szkołę.
Niech mu dziewczyny kręcą głowy, odparł tata. To młodzieńcze.
Nic nie kręcę!
Wiktor się rozzłościł, poczuł, iż jego uszy się zapalają, i jeszcze bardziej się zdenerwował.
Jednak dzięki tej sprzeczce zyskał prawie rok wolności; mama przewracała oczami, kiedy przyprowadzał Gosię do domu, ale o liceum już nie wspominała. W dziewiątej klasie, kiedy mama weszła do pokoju, zobaczyła, jak Wiktor studiował kształt ciała Gosi i wszystko się zmieniło.
Na początku myślał, iż to chwilowy zachwianie, bo Gosia uciekła do domu, a mama nic mu nie powiedziała. Wieczorem, gdy wrócił tata, było cicho. Po trzech dniach ojciec oznajmił:
Ruszamy do Warszawy.
Do Warszawy? nie zrozumiał Wiktor.
Tak. Rozszerzam biznes, otwieram restaurację w stolicy. Ty też masz niedługo studiować nie w tej małej szkole, ale w Warszawie, gdzie konkurencja duża. Zgodziłem się już na liceum i znalazłem korepetytorów.
Nie jadę, powiedział Wiktor.
A gdzie więc się wybierzesz?
Nie było dokąd uciec. Gosia, gdy się dowiedziała, płakała; Wiktor obiecał, iż dokończy szkołę i przyjedzie po nią. Gosia wzdychała i mówiła:
Już nigdy nie wrócisz
Na pożegnanie podarował jej tę samą płytę, do której narysowała okładkę, i przy niej po raz pierwszy się pocałowali.
Wszyscy wiedzieli, iż pomysł przeprowadzki wymyśliła mama, a Wiktor poczuł się zraniony, także i na ojca. Kiedy w dziesiątej klasie kolega wyjechał na studia do Londynu, powiedział ojcu:
Ja też chcę do Londynu.
Mama zaczęła płakać, błagać, iż nie zostanie sama. Wiktor wiedział, iż miał starszego brata, który umarł w wieku roku z powodu wrodzonej wady serca, a później mama długo nie mogła zajść w ciążę, więc rozumiał jej lęk przed utratą kolejnego dziecka, choć myślał o tym z pewnym sarkazmem.
W Londynie podobało mu się. Zwiedzał wszystkie miejsca związane z idolami, zaczął palić, zmienił fryzurę i zmieniał dziewczyny co tydzień, chcąc zapomnieć Gosię. Każda z nich gwałtownie go znudziła.
Po powrocie do Polski pomagał ojcu w restauracjach. Do tego czasu miał już dwa dłuższe związki: z Greczynką, która trzymała się go jak kleszcz, i z brytyjską koleżanką Jane, bladą, z puszystymi blond włosami.
Mama, jak tylko wrócił, zaczęła dobierać mu odpowiednie partnerki, a Wiktor zamieszkał w mieszkaniu podarowanym na osiemnaste urodziny. Mama dzwoniła, Wiktor nie odbierał. Ojciec prosił go, by był łagodniejszy, a on odpowiadał:
Chciała, żebym odniósł sukces? Odniosłem. Nie wyjdzie mi z nią małżeństwo, niech sobie to zapisze na nosie.
Kiedy Michał napisał mu, Wiktor nie od razu rozpoznał, kto to jest awatar nie pasował do wspomnienia. Gdy się wyjaśnili, Wiktor ucieszył się i potwierdził udział w zjeździe absolwentów, choć nie był gościem.
Ona spojrzała na niego z uśmiechem i nie była ani trochę zdenerwowana, w przeciwieństwie do niego.
Cześć, wymamrotał. Nie zmieniłaś się wcale.
To prawda, Gosia wciąż była szczupła, blada, z niebieskimi żyłkami na dłoniach. Tylko włosy były nieco dłuższe.
Od tego momentu Wiktor przestał zwracać uwagę na inne. Rozmawiali bez końca. Gosia naprawdę była zamężna, ale rozwiedziona, i miała jednego dziesięcioletniego syna, Iwana. Kiedy usłyszał swoje imię, Wiktor się zawstydził, ale przyznanie, iż to przyjemne, nie dało się ukryć.
Jedźmy razem, rzekł nagle, choć sam wiedział, jak to brzmi niepoważnie. Zabierz syna i jedźmy, w Warszawie jest lepiej niż tutaj.
Zostałeś wciąż marzycielem, wymamrotała.
Czy to znaczy nie?
Gosia milczała i wybrała się do domu. Nie udało mu się jej zatrzymać, nie znalazł słów, by namówić.
A ja pojeżdżam z tobą, powiedziała Ania (tak, wciągnęła inną postać). W jakim hotelu się zatrzymałeś?
W Centralnym, oczywiście.
Pójdę cię odprowadzić, zażartowała.
Wiktor nie pytał nic więcej. Zadzwonił taksówką i odjechali.
Kiedy zapukano do drzwi, myślał, iż to sprzątaczka, iż coś późno. Może pomylili się, pomyślał.
Na progu stała Gosia w tym samym sukienku, włosy zebrane w kok, oczy wkurzone.
A gdzie ona?
Kto?
Ania! Najpierw męża zabrała, a teraz i ciebie?
Wiktor roześmiał się.
Nie ma tu żadnej Ani. Chcesz, to sprawdź.
Odsunął się, Gosia weszła, rozejrzała się, usiadła na krześle.
Yula dzwoniła i mówiła, iż wyjechaliście razem.
Odwiózłem ją taksówką do domu, jak prawdziwy dżentelmen, i to wszystko.
I choćby się nie pocałowaliście?
Podniósł ręce i z udawaną powagą rzecze:
Nie winnny!
Co z tego? Ma usta jak balon i jeszcze coś.
Nie przyjechałem po to, odparł Wiktor.
Po co więc? Po to, żeby się zobaczyć po piętnastu latach i przypomnieć sobie obietnicę?
Czyżbyś czekała?
Bolą mnie ręce! Zapomniałaś mnie już jutro!
No i super, ja też cię nie pamiętam.
No, to idę?
Idź. Tylko może najpierw posłuchajmy płyty?
Płyty?
Tak. Przyniosłem odtwarzacz.
Gosia zmrużyła oczy, spojrzała złośliwie i zapytała:
Czy to znaczy, iż mnie zapomniałeś, a odtwarzacz przywiózłeś?
No tak.
Wzięła torbę, którą zostawiła przy drzwiach, wyciągnęła coś i podała Wiktorowi.
To była ta sama płyta, której okładkę odmalowała, i którą dostała w prezencie na pożegnanie.
Odrzuciłaś mnie dzień później, ale płytę latami trzymałaś? zagadał Wiktor.
Gosia wzWspólnie włączyli płytę, zatańczyli powoli w półmroku pokoju i po raz ostatni poczuli, iż ich serca wciąż biją w rytmie tej samej, nieprzemijającej melodii.

![Paznokcie 2025. Lipgloss nails to propozycja dla tych, którzy lubią efekt "czystych dłoni" [20.11.25 r.]](https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/96/65/64e861049ad4e_p.jpg)
![Koniec ery na hybrydy? Teraz króluje trend quiet luxury zamiast hybrydowego manicure'u. Sprawdź stylizacje! [20.11.2025]](https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/f7/ec/64e5e58d6e636_p.jpg)











