Ten sos odczekał już swoje w kolejce. Miałam go zapisanego dawno temu, ale jakoś nie było dobrej okazji do publikacji. Końcówka kwietnia idealnie się na to nadaje. Dip do mięs z grilla, warzyw, do pieczywa i adekwatnie do czego tylko chcecie. My potraktowaliśmy go jako mazidło do kanapek.
Mam od jakiegoś czasu jednak problem z awokado. Kupuję w sklepie lekko miękkie, do kilkudniowego dojrzenia. I ono sobie bardzo dobrze dojrzewa, zaczyna być maślane, takie jak trzeba. A potem kroję je w poprzek, wyciągam pestkę i jest jakaś dziwna, jakby niedojrzała (nie wiem jak to napisać). Przez to awokado nie smakuje tak jak powinno. Konsystencja jest idealna, kolor bardzo fajny, czuje się jednak lekką gorycz od tej pestki. W ogóle pestka wychodzi bez skóry, skóra zostaje na owocu. No tak nie powinno być. A może to nie jest odpowiedni sezon na te owoce? A może odmiana nie ta? Ja kupuję te zwykłe, zielone. Poszukam w sklepach innego, jestem interesująca czy będzie jakaś różnica. Może Hass? No może.
Sos z awokado i fety wyszedł genialny. Gdyby nie limonka i czosnek, wyszedłby mdły. Zamiast limonki oczywiście możecie dać cytrynę, ale to nie będzie to. Limonka daje fajny klimat. Czosnek – obowiązkowo. Jak macie ochotę na trochę ostrości, dajcie chili. Ja sobie już ją darowałam ze względu na Tolę. Pewnie w innych okolicznościach przyrody dałabym, duuużo.
Tak sobie teraz pomyślałam, iż z powodzenie ten gęsty dip można użyć np. jako dressing do sałatek. Trzeba by było jednak go czymś rozcieńczyć, np. większą ilością rzadkiego jogurtu. Jakiś czas temu jadłam sałatkę z sosem z awokado i świeżą kolendrą, była przepyszna. Przepis chyba był z książki Jamiego, o ile mnie pamięć nie myli. Nie jest to więc taki głupi pomysł. Tak… feta, awokado i świeża kolendra. Bosko.
Jeżeli ktoś z Was wszedł na ten przepis ze względu na candidę, przeczytajcie tekst poniżej.
Parę słów jeszcze na temat diety. Będę musiała wklejać takie informacje prawie pod każdym przepisem, który podepnę sobie pod candidę, żeby mnie nikt nie zjadł.
Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem. Jestem żoną faceta, który jest w trakcie leczenia boreliozy. A przy tymże konkretnym leczeniu (ILADS) niezbędna jest właśnie dieta przeciwgrzybicza (która w naszym przypadku może potrwać choćby rok).
Ogólne założenie tej diety to rezygnacja z cukru (w tym słodkich owoców, miodu, itp.), mąki pszennej, drożdży, grzybów, alkoholu, czerwonego i tłustego mięsa, produktów zawierających ocet (poza octem jabłkowym, który jest dopuszczalny), sklepowych wędlin z kiepskim składem, itd.
Co można jeść? Jajka. Kiszonki (ogórki, kapusta, rzodkiewka), warzywa (zwłaszcza zielone), przeciwgrzybiczo działa cebula, czosnek (tych używam sporo), świeże zioła, kaszę jaglaną (jest bardzo wskazana) i gryczaną (najlepiej niepaloną), soczewicę, ciecierzycę, oleje tłoczone na zimno (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, z wiesiołka, lniany, kokosowy), ryby, drób, pestki dyni, niektóre orzechy, sezam, makarony żytnie, orkiszowe (od czasu do czasu), brązowy ryż, mąkę żytnią. Wskazane jest używanie przypraw jak: curry, kurkuma, imbir. Z owoców można jeść grejpfruta, awokado. Czasem można pozwolić sobie na kwaśne jabłko lub niedojrzałe kiwi. Coraz częściej spotykam się także z informacją, iż granat także jest dopuszczalny.
Co z nabiałem? Z nabiału można jeść od czasu do czasu jogurty naturalne (najlepiej te zawierające bakterie lactobacillus acidophilus lub bifidobacterium infantis), chude twarogi i mozzarellę. Preferowane jest jednak raczej mleko owcze i kozie (można np. jeść fetę zrobioną na bazie tylko tych mlek, sery pleśniowe oczywiście są zabronione).
Ogólnie jemy produkty jak najmniej przetworzone.
Nie rezygnujemy z warzyw takich jak burak, pomidor, papryka. Na początku miałam co do nich wątpliwości, ale dietetyk powiedział, iż można. Oczywiście wszystko będziemy jeść z umiarem. Do naszego jadłospisu wjeżdżają także z powrotem suszone pomidory i passaty (o jak dooobrze), co do których też nie byłam pewna.
Ważne jest żeby czytać składy produktów i z automatu wyrzucać te, w których jest cukier, ocet, chemia i inne niewskazane badziewia lub po prostu zabronione składniki.
Jeżeli macie jednak jakieś wątpliwości odnośnie któregoś z moich przepisów, po prostu go pomińcie. Ja też je długo miałam i też omijałam niektóre przepisy znalezione w internecie. Na dodatek przez cały czas spotykam się ze sprzecznymi informacjami, o ile chodzi o dozwolone produkty. To dotyczy nabiału (niektórzy mówią, iż jest kategorycznie zabroniony, inni piją kefiry, zsiadłe mleka, jogurty), warzyw pokroju czerwona papryka, burak, pomidor, mąki orkiszowej, owoców, itp. I bądź tu mądry.
Ja inspiracje czerpię z książki „Leczenie dietą. Wygraj z candidą” Marka Zaręby, z bloga qchenne-inspiracje, sugeruję się także wytycznymi lekarza zakaźnika i przede wszystkim dietetyków.
Mam nadzieję, iż przepisy z kategorii candida będą dla Was inspiracją. Tylko inspiracją. Lub aż.
Składniki:
1 duże dojrzałe awokado
1 opakowanie sera feta (polecam owczo-kozią)
1 mały jogurt naturalny
3 ząbki czosnku
sok z połowy limonki
sól (opcjonalnie)
pieprz
Awokado kroimy na pół, wyciągamy pestkę, wydrążamy miąższ, wrzucamy do blendera. Dodajemy do niego ser, obrane ząbki czosnku, jogurt i sok z limonki. Miksujemy do uzyskania gładkiego sosu. Na koniec doprawiamy solą (o ile feta nie była bardzo słona, moja była aż za bardzo) i świeżo zmielonym pieprzem, mieszamy. o ile sos wyszedł za gęsty, dodajcie do niego więcej jogurtu. Ja przed podaniem skropiłam jeszcze dip odrobiną oliwy extra virgin, tak tylko dla koloru. Wy nie musicie jej dodawać.
Podobne przepisy:
Sos z fety i suszonych pomidorów
Sos ziołowo-czosnkowy z fetą