Smiena 8M fotografia analogowa – po latach wracamy do fotografii analogowej i to przy pomocy kultowego aparatu z czasów naszego dzieciństwa. Będzie nostalgicznie i mamy nadzieję, iż poczujecie kurz unoszący się w powietrzu, który powstał, kiedy sięgnęliśmy na półkę po dawno nieużywany i zapomniany sprzęt fotograficzny.
Spis treści
- Fotograficzna przygoda
- W ciemni fotograficznej
- Powrót do Smieny
- Smiena 8M fotografia analogowa
- Jak się fotografuje Smieną
- Magiczne 36 klatek
- Obróbka fotograficzna
Fotograficzna przygoda
Przygoda Przemka z fotografią zaczęła się jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku. Jak to ładnie brzmi – ubiegłego wieku, zupełnie jakbyśmy pisali o wydarzeniach, o których wiemy tylko z książek. Ale spokojnie, doskonale pamiętamy tamte czasy. Przynajmniej Przemek, bo Kinga za fotki zabrała się w czasach aparatów kompaktowych. Oczywiście tych na negatyw kolorowy, wywoływany potem w punktach usługowych. Ale wędrujemy do czasów odleglejszych, kiedy fotografowało się na negatywach czarno-białych, ponieważ filmy kolorowe były rzadkością, zresztą w przypadku produktów firmy ORWO trudno mówić o kolorach. To była raczej zabawa w jakieś pastele.
W ciemni fotograficznej
Rynek fotograficzny zdominowany był przez materiały czarno-białe. Wielu fotoamatorów samemu wywoływało i robiło odbitki. Kto raz wszedł do ciemni i w słabym świetle czerwonej lampy zobaczył, jak w kuwecie z wywoływaczem pojawia się powoli obraz, nigdy tego nie zapomni. To była jedna z większych magicznych sztuczek fotografii. Zupełnie inaczej wyglądał także sprzęt do fotografowania. Sprzętową drogę wyznaczały kolejno: Smiena 8m, Zenit 12xp, Praktica MT, Pentax mx, Minolta x700, Nikon F4, Nikon F5, a potem były już tylko aparaty cyfrowe.
Powrót do Smieny
Postanowiliśmy wrócić do aparatu, którym Przemek kiedyś zrobił pierwsze w życiu zdjęcie. Był to jeden z najpopularniejszych modeli na rynku – Smiena 8 – radziecki małoobrazkowy kompaktowy aparat fotograficzny, produkowany w latach 1970-1995 przez przedsiębiorstwo Łomo. Smiena 8M jest poprawioną wersją modelu 8. To prosty celownikowy aparat manualny pozbawionym dalmierza, światłomierza czy samowyzwalacza. Korpus aparatu wykonany jest z tworzywa sztucznego z dekoracyjnymi elementami metalowymi, zaś obudowa obiektywu – z metalu lekkiego.
Smiena 8M fotografia analogowa
Aparat wyposażony jest w powlekany obiektyw T-43 o ogniskowej 40 mm i jasności 1:4, posiadający bardzo dobre jak na taką konstrukcję parametry optyczne. Trójlamelkowa migawka sektorowa umieszczona za obiektywem napinana jest całkowicie niezależnie od przewijania filmu – umożliwia to wykonywanie wielokrotnych naświetlań klatki, ale i grozi niezamierzonym powtórnym naświetleniem zdjęcia, czyli nałożeniem jednej fotografii na drugą.
Jak się fotografuje Smieną
Po wielu latach bierzemy do ręki ponownie ten aparat. Ładujemy negatyw czarno-biały i ruszamy w teren. Luksus rozleniwia, tak w uproszczeniu możemy skomentować pierwsze wrażenia. Aparat jest w pełni manualny. Sami ustawiamy ekspozycję naświetlenia, musimy też wybrać czas otwarcia migawki i wartość przysłony oraz ustawić ostrość. Potem jeszcze skadrować, naciągnąć migawkę, zwolnić ją, przewinąć film o jedną klatkę. O zgrozo! Trochę tego dużo. Już przy 3 ujęciu zapominamy o nastawieniu ostrości. Fota będzie pewnie nieudana. Może uratuje nas głębia ostrości.
To ciągłe zapominanie, o którejś z tych czynności zadziwia nas. Szczególnie Przemka, ponieważ przez długie lata pracy jako zawodowy fotoreporter pracował przeważnie na ustawieniach manualnych. choćby fotografując naładowanym elektroniką nikonie F4 to i tak jakieś 70 procent zdjęć powstało na automatyce czasu. manualnie wybierana była przysłona, a aparat dobierał czas. Kiedy tylko pojawiało się jakieś trudniejsze oświetlenie to właśnie pełny tryb manualny pozwalał zapanować nad sytuacją. Fotografując Smeną przekonaliśmy się jak gwałtownie zapomina się prostych rzeczy.
Magiczne 36 klatek
Do dyspozycji mieliśmy tylko 36 zdjęć. W porównaniu z aparatem cyfrowym to żałośnie mało, a przecież wiemy, iż używając aparatu cyfrowego, też nie zamieniamy się w chińskiego turystę. W ramach tych 36 ujęć postanowiliśmy zrobić zdjęcie w profesjonalnym studiu fotograficznym. Byliśmy zadziwieni, iż tak anachroniczny sprzęt można podłączyć do współczesnej studyjnej lampy błyskowej. Technicznie było to możliwe, natomiast o automatyce błysku mogliśmy zapomnieć.
Potem była mała wycieczka po mieście w poszukiwaniu fajnych ujęć. Wspólne selfi z moim synem. Mam nadzieję, iż było to pierwsze na świecie selfie wykonane Smieną 8M. choćby Maks był aparatem zadziwiony. Zapozował do zdjęcia i zaraz przybiegł zobaczyć efekt. Z drugiej strony aparatu nie znalazł jednak wyświetlacza, tylko czarny jednolity plastik. Odtąd bardzo niechętnie pozował do fotek.
Obróbka fotograficzna
Po wykonaniu 36 zdjęć przyszło nam oddać film do wywołania. Jednego negatywu nie opłaca się obrabiać samemu. Oczywiście bardzo nas kusiło, by po latach wejść również do ciemni i poczuć dawny klimat. Przemek, pracując dla gazety codziennej, codziennie sam wywoływał średnio 3 negatywy. Najważniejszy był czas. Często zdarzało się, iż do maskownicy powiększalnika trafiał mokry film. Wycierało się tylko górną stronę, by usunąć krople wody, które zniekształcały obraz. Fotografia analogowa wymaga cierpliwości. Teraz po latach rozleniwieni cyfrą możemy być bardzo rozczarowani, kiedy na efekty naszej pracy przyjdzie czekać kilka dni.
Jak wyszły fotki możecie dowiedzieć się z kolejnego artykułu – Fotografie z retro wycieczki.
Specjalne podziękowania dla Studia Sikora przy ulicy Grunwaldzkiej 25 w Poznaniu, które wspomogło mnie w akcji. Udostępniło Smenę i obrobiło negatyw. Dla wszystkich zainteresowanych informacja – w tym miejscu kupicie światłoczułe materiały czarno-białe i kolorowe, zrobicie z nich odbitki, a co najważniejsze pożyczycie również aparaty analogowe. Do dyspozycji są modele: Konica C35, Smiena 8M, Zenit E, Praktica MTL 3, Canonmatic.