W szarej rzeczywistości lat 90. kolorowe produkty wyglądały jak bunt codzienności i dawały nadzieję na lepsze jutro. Na stole obok schabowego pojawiały się gazowane oranżady w neonowych odcieniach, w szafce kuchennej stał zapas zupek z zagranicznym napisem "instant", a lodówkę przejęły parówki o strukturze plasteliny. Dzieci uwielbiały lody pałki i gumy kulki, a te wszystkie elementy dawały nam poczucie "liźnięcia" zachodu. Dzisiejsze normy jakości pewnie nie byłyby tak pobłażliwe, ale wtedy nikt nie chciał odbierać sobie tej frajdy.