„Słodkie życie” Federico Felliniego to podróż przez labirynt współczesnego życia, a jednym z niezapomnianych momentów tego filmu jest słynna scena w fontannie z udziałem boskiej Anity Ekberg. Ta ikoniczna chwila, która zdobyła serca widzów na całym świecie, okazała się być jednocześnie punktem zwrotnym w życiu aktorki. Kręcąc tę niezapomnianą scenę Anita Ekberg skręcała karki nie tylko rzymskim paparazzo, ale i losowi swojej kariery…
Narodziny gwiazdy
Anita Ekberg przyszła na świat 29 września 1931 roku w Szwecji i zasłynęła jako gwiazda światowego kina. Ekberg występowała zarówno w filmach europejskich, jak i amerykańskich. Znana była ze swojej wyjątkowej urody i ponętnych, kobiecych kształtów. W 1950 roku, 19-letnia Ekberg została wybrana Miss Szwecji. Odkąd Anita zdobyła ten tytuł, miała jeden, jasny cel: podążać śladami swojej rodaczki – Grety Garbo. Gwiazda wielokrotnie powtarzała, iż bardzo chce opuścić Szwecję.
„Urodziłam się w złym kraju” – mówiła…
„Nie mam nic wspólnego z nordycką atmosferą, pełną ciszy, dramatów psychologicznych i braku komunikacji, a wszystko to
rozsławione przez filmy reżysera Ingmara Bergmana. Podoba mi się temperament i pasja mieszkańców Morza Śródziemnego.
Już jako mała dziewczynka chciałam uciec ze Szwecji. Tylko jedno wyssałam z mojej ziemi z mlekiem matki: głęboką miłość
do natury. Dlatego lubię chodzić boso: lubię czuć ziemię pod stopami” – powtarzała.
Mimo iż Anita bardzo słabo mówiła po angielsku, rok później wyjechała do Stanów Zjednoczonych, aby rywalizować o tytuł
Miss Universe. Chociaż nie wygrała wyborów, dostała się do ścisłego finału i jako jedna z sześciu finalistek zdobyła gwiazdorski kontrakt z Universal Studios.
Jednak uroda to nie jedyny atut młodej Anity. Ekberg miała też bez wątpienia wielki talent, który docenił sam Federico Fellini.
Anita znalazła się na u szczytu popularności dzięki roli w „Słodkim życiu” Felliniego. Jednak paradoksalnie, to właśnie ta scena, gdzie Ekberg kąpie się w wodach kultowej rzymskiej fontanny di Trevi, stała się kluczowym momentem, który rzekomo zrujnował jej karierę.
Fontanna sławy i… rozczarowania
Można by pomyśleć, iż taka ikoniczna scena przyniosła aktorce jedynie sławę i uznanie. Jednak Anita Ekberg, choć
pozostawała symbolem ponadczasowego piękna, po roli w filmie Felliniego zaczęła doświadczać ogromnych trudności w
utrzymaniu swojej kariery. W miarę upływu czasu, pamięć o niej była zdominowana przez tę jedną, chociaż monumentalną
chwilę w fontannie.
Możemy jednak spojrzeć na tę historię z nieco innej perspektywy. Chociaż scena w fontannie mogła być kluczowym momentem w życiu Anity Ekberg, to jednocześnie stała się nieśmiertelnym dziełem sztuki filmowej. To nie tylko
kąpiel w wodach słynnej fontanny, ale i symboliczna deklaracja „La Dolce Vita” – słodkiego życia, które jest równocześnie
piękne i kruche.
Historia Anity Ekberg, jak i jej powiązania ze „Słodkim życiem”
, ukazuje nam nie tylko cienką granicę między sławą a prywatnością, ale również siłę i trwałość sztuki filmowej.
Możemy zastanawiać się, czy ta scena faktycznie zrujnowała karierę Ekberg, czy może stała się jej niezapomnianym
dziedzictwem, które przetrwa w pamięci kinomanów już na zawsze? Istnieją różne interpretacje i opinie na ten temat i nie
ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Niektórzy twierdzą, iż odważna, żeby nie powiedzieć – skandaliczna – scena w fontannie, przyczyniła się do utworzenia pewnego rodzaju stereotypu, który utrudnił Ekberg zdobycie bardziej poważnych i wymagających ról. To właśnie ta scena miała się przyczynić do zaszufladkowania aktorki jako „symbolu seksu” , zamiast docenić jej niebywały talent aktorski.
We wspomnianej scenie z 1960 roku, Ekberg wciela się w prawdziwe uosobienie piękna – blondwłosą Sylvię, która
wskakuje do fontanny w samym sercu Rzymu ubrana w elegancką, czarną suknię bez ramiączek. Na planie towarzyszy
jej przystojny włoski aktor Marcello Mastroianni. To, co miało być chwilą ekstatycznego szaleństwa, okazało się jednak „złą
wróżbą” , która wpłynęła na dalsze losy gwiazdy.
Przez długi czas przyszłość Anity była związana z tym jednym kadrem, jakby wszystkie kolejne role były w cieniu. Ale zanim
zaczniemy przeciskać ze wzruszenia chusteczki przez palce, warto zauważyć, iż ta scena to jednocześnie arcydzieło i jedna
z najbardziej rozpoznawalnych scen w historii filmu. Czy rzeczywiście zniszczyła jej karierę?
Warto podkreślić, iż są tacy, którzy uważają, iż Ekberg wcale nie doświadczyła bezpośrednich negatywnych konsekwencji z
powodu zagrania w tej scenie. Zdaniem krytyków, możliwe jest, iż inne czynniki, takie jak zmiany w branży filmowej czy
wybory aktorki, również miały wpływ na załamanie jej kariery.
Upadek to niezaprzeczalny fakt
Po okresie rozkwitu w karierze, aktorka stopniowo zaczęła grywać w coraz mniej prestiżowych produkcjach włoskich,
hiszpańskich i niemieckich. W latach 70. prasa głośno rozpisywała się o kryzysie w jej karierze. Pomimo prób powrotu na szczyt, większość filmów, w których Ekberg zagrała w ostatnich dekadach, spotykała się z surową krytyką. Jednym z niewielu godnych uwagi obrazów, w jakich zagrała był „Wywiad” Federico Felliniego, który dla Ekberg był „sentymentalną podróżą w przeszłość”.
Po raz ostatni Anita Ekberg zagościła na ekranie w 2002 roku, grając we włoskim serialu telewizyjnym pod tytułem „Sekrety
kobiet” („Il bello delle donne”).
„Byłam piękna, wiem to…”
Podczas wywiadu udzielonego dziennikowi „Corriere della Sera” z okazji 80. urodzin, podzieliła się wspomnieniem z
planu kręcenia kultowej sceny w Fontannie di Trevi z filmu „Dolce vita”.
„Podczas kręcenia filmu chodziłam tam i z powrotem wewnątrz Fontanny di Trevi przez całą noc, ani razu się nie potykając.
Marcello natomiast było zimno, więc opróżnił butelkę whisky. Upadł trzy razy. I trzy razy musieli go suszyć. W końcu kazali
mu nosić buty rybackie pod spodniami” – powiedziała. Zapytana o to, jakie miejsce w historii kina zajmuje jej zdaniem
produkcja „Dolce vita” , Ekberg odpowiedziała z dystansem:
„To nie był wielki film. On istnieje głównie dzięki tej szalonej scenie. A w tej scenie liczyliśmy się tylko ja i Marcello. Szczerze
mówiąc, bardziej ja niż on”. Z dumą dodała: „Byłam piękna, wiem to ”.
Frank Sinatra chciał, by została jego żoną
Po zagraniu w filmie Felliniego, Anita stała się obiektem westchnień mężczyzn z całego świata.
„Nie lubię robić listy otrzymanych propozycji matrymonialnych… Zawsze uważałam miłość za sprawę prywatną. Z Giannim Agnellim przez lata utrzymywaliśmy tajemnicę, aż do czasu, gdy pewien niegrzeczny dziennikarz uznał, iż najlepiej będzie napisać o nas w gazecie. Z Dino Risi było inaczej: to on chciał mieć ze mną romans, ale między nami nigdy nic nie było. Ale on nalegał… Wysłałam mu więc faks do rezydencji, w której mieszkał. Napisałam: „Mały człowiek, wielki dupek…”. A Fellini?
To absolutny geniusz. Nigdy nie rozumiałam, jaki był prawdziwy powód, który skłonił go do wybrania mnie na bohaterkę „La dolce vita”. No dobrze, zostałam wybrana Miss Szwecji i być może wielu innym reżyserom to by wystarczyło, ale nie jemu. On czytał w sercach aktorów i reżyserował nimi jak motylami” – powiedziała.
Anita Ekberg przypomniała nam, iż czasem największe szaleństwa rodzą największe legendy. Dlatego, choć zrujnowała swoją karierę, to jednocześnie dała nam niezapomniany kawałek filmowej historii, który nie jest w stanie zmyć choćby największy prysznic.
Samotne urodziny w szpitalu
Aktorka trafiła do szpitala w 2009 roku, gdy mieszkała w swojej willi w Genzano, małym miasteczku położonym 30 kilometrów na południowy wschód od Rzymu.
„Rok temu złamałam lewą kość udową. Potem w połowie sierpnia pękła mi prawa. Operacja przebiegła pomyślnie. Teraz
próbują mnie postawić na nogi. I pomyśleć, iż Fellini tak bardzo lubił sposób, w jaki chodzę…” – powiedziała gwiazda, która ostatnie lata życia spędziła przykuta do wózka inwalidzkiego.
Muza Felliniego spędziła 80. urodziny w samotności, w klinice w podrzymskim miasteczku Rocca di Papa. Na urodziny
personel szpitala zorganizował dla niej „miłą kolację”. Mimo to, gwiazda przyznała w jednym z wywiadów, iż nie lubiła spędzać tam czasu, ponieważ miała tam kilka zajęć.
„Dni w szpitalu są nieskończenie długie” – skarżyła się. „Na dole, na placu jest bar, ale nie ma nikogo, kto mógłby popchnąć mój wózek inwalidzki. Jest tęsknota za domem. W nocy zasypiam, marząc o byciu w mojej willi w Genzano, z Tauriną, moim owczarkiem niemieckim i Hamai, najpiękniejszym dogiem niemieckim na świecie” – opowiada.
Anita przyznaje, iż w jej przypadku nie ma już sensu patrzeć na zegarek.
„Dni naprawdę nie mają końca. Nie lubię oglądać telewizji. Jest monotonna. Zawsze mówią o tej świni, premierze [Silvio
Berlusconi – przyp. red.]” – powiedziała z rozbrajającą szczerością. Aktorką pod koniec życia zajmowała się opiekunka, ponieważ nie miała ona żadnych bliskich.
„Chcesz wiedzieć, czy czuję się trochę samotna? Tak, trochę tak. Ale nie żałuję. Kochałam, płakałam, szalałam ze szczęścia.
Wygrałam i przegrałam. Nie mam męża, nie mam dzieci. Ta zakonnica, która przyszła pierwsza, została moją drogą przyjaciółką” – powiedziała.
Długi szpitalny korytarz, w którym delikatne światło neonu ledwo przenika przez przyciemnione przestrzenie. W powietrzu
unosi się specyficzny zapach środka dezynfekcyjnego, przypominający o codziennych trudach tego miejsca. To właśnie tu, w tych szpitalnych wnętrzach, życie przestaje być słodkie i staje się surową rzeczywistością. Właśnie tak odeszła w objęcia śmierci Anita Ekberg.
Zgodnie z jej ostatnią wolą, aktorka została poddana kremacji, a jej prochy zostały zwrócone Szwecji.
Anna Borkowska