"Śląska Atlantyda" zniknęła pod wodą prawie 70 lat temu. "Ludzi trzeba było upijać"

gazeta.pl 4 dni temu
Zdjęcie: 'Śląska Atlantyda', Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl


Polska skrywa wiele skarbów, ale mało kto spodziewał się, iż należy do nich także zatopione miasto. "Śląska Atlantyda" po ośmiuset latach historii zniknęła pod wodą, a 2000 mieszkańców przesiedlono. Do pomocy trzeba było wzywać więźniów.
Zarzecze po raz pierwszy wzmiankowane w dokumentach zostało w 1223 roku w dokumencie protekcyjnym biskupa wrocławskiego Wawrzyńca. Rok temu świętowałoby swoje 800-lecie jako jedna z najstarszych miejscowości na Śląsku Cieszyńskim. Pod koniec XIX wieku w Zarzeczu mieszkało nieco ponad 2,2 tys. osób. Według spisu ludności z 1900 roku we wsi mieszkało 2414 osób. Przez lata klęski żywiołowe nękały zarzeczan. W 1921 roku ogromna susza i upały zniszczyły uprawy i wiele domów, trzy lata później Wisła aż cztery razy zalała wieś. Niebezpieczeństwo powodzi było coraz większe i spędzało sen z powiek nie tylko w Zarzeczu.


REKLAMA


Zobacz wideo Mieszka w Polsce od 12 lat. Odbudowuje tu swoje "małe Indie"


"Śląska Atlantyda" zniknęła pod wodą. Władze zbudowały tam zbiornik
W końcu władze PRL podjęły decyzję o wybudowaniu zbiornika. W 1947 roku, by zlikwidować zagrożenie powodziowe i zapewnić źródło wody pitnej, rozpoczęto prace nad budową zbiornika wodnego na rzece Wiśle pod Goczałkowicami.


To oznaczało, iż tysiące mieszkańców straci swój dobytek. Budowę zbiornika rozpoczęto w 1950 roku, cztery lata później zarzeczanie otrzymali nakazy opuszczenia domów. - Mieszkańcy otrzymali ziemię pod budowę nowego domu oraz materiały budowlane, a jeżeli ktoś nie miał możliwości postawienia domu, został skierowany do tzw. domków fińskich. Te powstały m.in. w Jasienicy. Mieszkańcy mogli też przenieść się na ziemie odzyskane - opowiadała w 2013 roku z "Dzienniku Zachodnim" jedna z mieszkanek.
Śląska AtlantydaOtwórz galerię
Jezioro Goczałkowickie otwarto w 1956 roku. W latach 90. mieszkańcom ukazał się makabryczny widok
Rozebrano setki domów, szkoły, dwie remizy, kaplicę, zabytkowy kościół Matki Boskiej Śnieżnej, wykarczowano lasy. Konieczne było też przeniesienie cmentarza. - Robili to więźniowie, bo w takim smrodzie nikt inny nie mógł pracować. Ludzi trzeba było upijać, żeby byli w stanie zwłoki przenosić - opowiadała reżyserka Aleksandra Fudala w "Dzienniku Zachodnim".


Jezioro Goczałkowickie nazywane jest śląskim morzem Fot. Marcin Tomalka / Agencja Wyborcza.pl


Szczątki przewieziono na cmentarz w Chybiu. Przenosiny nekropolii nie udały się tak skutecznie, jak planowano, bo jeszcze po latach bawiące się w pobliżu jeziora dzieci potrafiły wykopywać czaszki. Gdy w 1992 roku wody opadły, ponad jej powierzchnią ukazały się resztki nagrobków. Dno zbiornika ostatecznie zabetonowano.


Zarzecze niemal w całości zniknęło pod wodą w 1955 roku. Rok później, 21 lipca, nastąpiło uroczyste otwarcie zbiornika. Byli mieszkańcy i ich potomkowie, tak jak obecni, do dziś dbają o pamięć o wsi. Założyli Towarzystwo Miłośników Zarzecza, co roku spotykają się na zjazdach organizowanych nad Jeziorem Goczałkowickim, dziś zwanym także "śląskim morzem".
Idź do oryginalnego materiału