Ślad Origami na Ulicy Ujawnia Trudną Prawdę o Zniknięciu Ojca

newsempire24.com 2 dni temu

*Dźwiękowa wiadomość do przyjaciela, mówiona swobodnie i ciepło:*

Hej, słuchaj, muszę ci opowiedzieć tę historię. Życie miałam dość zwyczajne, bez większych sensacji, aż pewnego dnia… znalazłam papierowego żurawia na mokrym chodniku w Warszawie. Wyglądał dokładnie jak te, które składał mój tata, zanim zniknął dwadzieścia pięć lat temu.

Pracowałam jako pisarka, ale od jakiegoś czasu miałam pustkę w głowie. Co czwartek wysyłałam teksty do magazynu takie tam lekkie rzeczy, w stylu “Co twój ulubiony kształt pierogów mówi o twojej osobowości”. Było w porządku, ludzie czytali, ale moja redaktorka, Kinga, ciągle marudziła.

“Potrzebuję czegoś z duszą, Karolino. Prawdziwego. Życiowego,” mówiła przez Zooma, popijając herbatę z kubka “Książki leczą dusze”.

Odpowiedziałam jej ironicznie: “Super, może dorzucę szczęśliwe zakończenie i łzy dla algorytmów”.

Nie zareagowała. Tylko spojrzała na mnie ostro i… *klik* połączenie przerwane.

“No cóż, miła rozmowa,” mruknęłam do siebie.

W mieszkaniu pachniało cynamonem i zakurzoną biblioteczką. Cisza była taka gęsta, iż aż dzwoniła w uszach. Mój chłopak, Krzysiek, zawsze mówił, iż uwielbia, jak jestem “bezkonfliktowa”. Haha. Tak naprawdę to “bezkonfliktowa” znaczyło po prostu “zmęczona życiem”.

Krzysiek pracował w komendzie policji i często wracał z prawdziwymi historiami zaginięcia, włamania, nocne wezwania. A ja? Siedziałam i kłóciłam się z metaforami.

“Oboje gonimy za czymś. On tylko ma przy tym mundur,” pomyślałam, wciągając kurtkę i wychodząc bez celu.

Ludzie mijali mnie na ulicy, skręcałam w lewo, potem w prawo, aż nagle coś przykuło moją uwagę. Przy krawężniku leżał kolorowy papierowy żuraw. Pochyliłam się i podniosłam go.

“Podwójna fałda pod skrzydłem…” Szepnęłam, przesuwając palcem po charakterystycznym zagięciu.

Mój tata zawsze tak robił. Nazywał to “podwójnym szeptem”. Składał te żurawie ze wszystkiego z serwetek w barze, z biletów autobusowych, z paragonów.

“Nagle chłopiec w czerwonej czapce podszedł do mnie.

To moje! powiedział, patrząc na żurawia.

Kupiłeś go?

Mama kupiła od tego pana wskazał w stronę bocznej uliczki przy Hali Mirowskiej.

Podziękowałam i ruszyłam tam, choć nie wiedziałam, po co. Ale coś we mnie drgnęło. Musiałam go znaleźć.

*Następnego dnia wróciłam.* Grupka dzieci otaczała mężczyznę w granatowym płaszczu, który składał zwierzątka z papieru lisa z ulotki, żabę z gazety. Nazywali go “Stefan”.

Obserwowałam go, ukryta za straganem z kwiatami. Jego dłonie poruszały się z wprawą, jakby papier sam się układał. W końcu podeszłam.

To pan zrobił tego żurawia? spytałam, pokazując znalezionego. Ma podwójną fałdę.

Zamarł na sekundę.

Skąd pani to zna?

Mój tata tak robił. Nazywał to “podwójnym szeptem”.

Aha, czyli pani jest poetką?

Pisarką.

To prawie to samo, tylko mniej wina, a więcej kawy mruknął i wrócił do składania.

Rozmawialiśmy dalej. Powiedział, iż nie pamięta, jak się nauczył tej sztuki.

Nikt nie pyta łyżki, skąd wie, jak nabiera zupę odparł.

W jego oczach było coś znajomego. Musiałam porozmawiać z mamą.

*Następnego dnia* pojechałam do niej na Wawrzyszew, z bukietem stokrotek. W kieszeni miałam żurawia.

Mamo… chyba znalazłam tatę powiedziałam, kładąc papierową figurkę na stole.

Mama spojrzała na nią, ale tylko wzruszyła ramionami.

On odszedł, Karolino. Bez słowa.

A jeżeli to nie była jego wola?

choćby jeżeli to on, nie zmieni to faktu, iż wychowałam cię sama.

Zadzwoniłam do Krzyśka. Przeszukał policyjne archiwa. Okazało się, iż dwadzieścia pięć lat temu znaleziono nieznajomego mężczyznę po wypadku bez pamięci, nazwano go “Stefan Ósmy”. Lekarze mówili na niego “Papierowy Człowiek”, bo cały czas składał serwetki.

Wieczorem wróciłam do Stefana z dwiema kawami. Wysłuchał historii o swoim możliwym życiu. W końcu spytałam:

Chcesz wiedzieć, kim jesteś?

Skinął głową.

Umówiłam spotkanie z mamą w kawiarni. Gdy weszła, Stefan wstał. Wyjął białą kartkę i złożył żurawia.

Zawsze lubiłaś białe powiedział cicho.

Mama dotknęła papieru.

Artur… szepnęła.

To było imię mojego taty.

I wtedy wiedziałam, iż w końcu mam prawdziwą historię. A ty? Co o tym myślisz?

Idź do oryginalnego materiału