Siostra odmówiła zabraniu mojej córki nad morze, więc nie chcę opiekować się jej synem.

twojacena.pl 3 tygodni temu

Moja młodsza siostra, Ania, obraziła się na mnie śmiertelnie. Potrzebuje pomocy z synem, a ja odmówiłam. Krzyczy, iż to rodzina, iż tak się nie robi, ale zapomina, jak sama odwróciła się ode mnie w trudnej chwili, odmawiając zabrania mojej córki, Zosi, nad morze. Jej egoizm złamał mi serce i nie mam zamiaru więcej poświęcać się dla tych, którzy nie doceniają mojej pomocy. Mieszkamy w małym miasteczku pod Poznaniem, a ta sytuacja była ostatnią kroplą.

Miesiąc temu Ania wpadła do mnie z błyszczącymi oczami: „Jedziemy całą rodziną nad Bałtyk! Z mężem, synkiem i teściową!”. Już zarezerwowali noclegi, zaplanowali atrakcje, a ja szczerze się ucieszyłam. Ale w tej samej chwili ścisnęło mi się serce o Zosię. Pracuję jako freelancer, a w tym roku, niestety, nie mogłam sobie pozwolić na urlop. Zleceń mnóstwo, od nich zależy moja wypłata, ale czasu dla córki brakuje. Zosia to mój promyk słońca, a ja nie mogę dać jej wymarzonych wakacji. Mama i przyjaciółki pomagają, jak mogą – mama, mimo pracy, zabiera Zosię na spacery, koleżanki zabierają ją na podwórko. Bez nich moja dziewczynka siedziałaby zamknięta w domu.

Jestem samotną matką. Mąż zostawił nas dla nowej rodziny, gdzie urodził mu się syn. Do Zosi jest obojętny – nie dzwoni, nie pomaga. Ciągnę to wszystko sama, pracując do upadłego, żeby utrzymać naszą małą rodzinę. Gdy więc dowiedziałam się, iż Ania jedzie nad morze, w głowie zaświtało mi: Zosia mogłaby jechać z nimi. Jadą we czworo – Ania, jej mąż, syn i teściowa – dopilnowanie Zosi nie byłoby problemem. Byłam gotowa pokryć wszystkie koszty, żeby moja córka choć raz poczuła wiatr znad morza i była szczęśliwa.

Postanowiłam porozmawiać z Anią. „Proszę, weź Zosię – błagałam. – Wszystko opłacę, nie będzie wam przeszkadzać”. Ale siostra odcięła się: „Dwoje dzieci to dla nas za dużo. Nie chcemy brać odpowiedzialności za cudze dziecko”. Jej słowa uderzyły jak policzek. Cudze? Moja Zosia to jej własna siostrzenica! Próbowałam tłumaczyć, iż Zosia jest grzeczna, iż pokryję wydatki, ale Ania była nieugięta: „Z twoją córką nie odpoczniemy”. Serce mi pękło. Pogodziłam się – w tym roku Zosia zostaje bez morza. Ale w duszy została gorycz i postanowienie: więcej nie poświęcę się dla siestry.

Ania przywykła, iż zawsze jestem pod ręką. Uważa, iż skoro pracuję w domu, to mogę bez problemu zająć się jej synem, Krzysiem. Znosiłam to, choć zabierało mi czas i siły. Zabawiałam Krzysia, gdy potrzebowała iść do lekarza czy na paznokcie, bo „w końcu jesteśmy rodziną”. Ale po tym, jak odmówiła Zosi, zrozumiałam – moja pomoc nie jest dla niej wsparciem, tylko obowiązkiem. Nie szanuje ani mnie, ani mojej córki. Jej teściowa mieszka daleko i poza mną nikt nie pomoże, ale to nie znaczy, iż muszę być jej niańką.

Gdy wróciła z urlopu, opalona i zadowolona, znów się zjawiła. Zaproszono ich na weekend za miasto, ale bez dziecka. Była pewna, iż jak zawsze ją wyręczę. „Zajmiesz się Krzysiem, prawda?” – gadała jak najęta. Odpowiedziałam chłodno: „Nie. Mam dużo pracy i chcę spędzać czas z Zosią”. Ania osłupiała: „Jak to? Przecież jesteśmy rodziną! To mój syn, twój siostrzeniec!”. Przypomniałam jej, jak odmówiła Zosi, nazywając ją ciężarem. „Powiedziałaś, iż moja córka jest obca. Więc dlaczego mam ci pomagać?” – rzuciłam. Jej twarz wykrzywiła się ze złości, ale nie ustąpiłam.

Ania urządziła awanturę, oskarżając mnie o brak serca. „Przez cień nie pojedziemy! choćby mama pracuje, nie może zostawić Krzysia!” – wrzeszczała. Ale ja twardo stałam przy swoim. Serce bolało o Zosię, która przez nią nie zaznała wakacji. Nie będę już poświęcać córki dla kogoś, kto ma moje uczucia gdzieś. Ania przywykła, iż zawsze się zgadzam, ale wszystko ma granice. Moja pomoc była aktem miłości, a ona traktowała ją jak powinność. Niech teraz szuka innego wyjścia – ja wybieram Zosię.

Ta kłótnia zostawiła we mnie smutek. Zawsze myślałam, iż jesteśmy bliskie, ale jej egoizm pokazał, iż rodzina to dla niej tylko jej potrzeby. Zosia zasługuje na więcej i zrobię wszystko, by jej dzieciństwo było szczęśliwe, choćby jeżeli przyjdzie mi harować jeszcze bardziej. A niech Ania się nauczy doceniać tych, którzy są przy niej. Skoro nie chciała dać mojej córce odrobiny radości, to ja nie muszę ratować jej planów. Serce boli, iż nasza więź pękła, ale wiem jedno – postąpiłam słusznie, wybierając Zosię.

Czasem trzeba postawić granice, choćby przed rodziną, by nauczyć innych, iż dobroć nie może być brana za pewnik.

Idź do oryginalnego materiału