Simona Kossak i dzika Puszcza – jak powstał film o życiu niezwykłej kobiety

okiemobiektywu.pl 2 dni temu

Tegoroczna edycja Tofifest obfitowała w niezapomniane spotkania i niezwykłe historie. Pisałem już o wzruszającym uhonorowaniu Elżbiety Starosteckiej i refleksjach Jana Englerta, a także o talencie Elizy Rycembel. Dziś chciałbym zabrać Was w podróż do serca Puszczy Białowieskiej, śladami kobiety, która swoje życie poświęciła naturze, burząc wszelkie konwenanse. Mowa oczywiście o Simonie Kossak, bohaterce filmu, którego twórcy spotkali się z publicznością, by opowiedzieć o kulisach powstawania tej wyjątkowej produkcji. To była prawdziwa uczta dla miłośników kina i przyrody, a geneza tego projektu jest równie fascynująca, co sama postać Simony.

Narodziny wizji: Od książki do ekranu

Geneza filmu o Simonie Kossak, jak zdradził reżyser, bierze swój początek z książki Anny Kamińskiej „Simona”. To właśnie lektura tej potężnej, traktującej o wielu latach życia niezwykłej postaci, pozycji stała się punktem zapalnym. Jak to często bywa, literatura inspiruje film, ale przeniesienie tak obszernego materiału na ekran wymagało ogromnej pracy i kunsztu. Reżyser stanął przed wyzwaniem dokonania swoistej syntezy, wybierając najistotniejsze wątki z życia Simony.

Z perspektywy „Okiem Obiektywu”, bloga, który ceni sobie opowiadanie historii o miejscach i kulturze, fascynujące jest to, iż twórcy postanowili nie skupiać się jedynie na biografii. Film stał się pretekstem do szerszej opowieści - o Puszczy Białowieskiej, o drzewach, o tym, co dzieje się z przyrodą i o jej obecności w naszej kulturze.

W malarstwie rodziny Kossaków, przyroda często jawiła się jako idylliczne tło dla scen z końmi, bitwami czy polowaniami. Simona jednak podeszła do tematu zupełnie inaczej. Została naukowcem, badając przyrodę z pełnym zaangażowaniem, co było dla niej prawdziwym, poważnym spotkaniem z naturą. To właśnie ta głęboka relacja, ta ucieczka Simony z traumatycznego domu w poszukiwaniu nowego życia w Puszczy Białowieskiej, stała się kluczowym elementem filmu. Reżyser podkreślał, iż przyroda jest niczym „nasz stary, straszny dom, z którego uciekliśmy”, a powrót do niej jest swoistą syntezą i połączeniem z tym pierwotnym miejscem.

Casting i magia aktorstwa: Simona odnaleziona w Sandrze Drzymańskiej

Wybór odtwórczyni roli Simony Kossak był kluczowy. Twórcy długo zastanawiali się, kogo obsadzić, organizując szeroki casting wśród młodych aktorek. Simona Kossak, o oryginalnej urodzie, wymagała kogoś z podobną energią, świeżością, schowaną wrażliwością i inteligencją. Jak wspominał reżyser, Sandra Drzymańska pojawiła się dość gwałtownie i od razu zachwyciła. Potem nastąpiły zdjęcia próbne z Kubą Gierszałem, a „chemia” między aktorami była tak silna, iż niemal natychmiast stało się jasne – to oni stworzą na ekranie Simonę i Leszka Wilczka.

Momentem, który ostatecznie utwierdził reżysera w przekonaniu o słuszności wyboru, była pierwsza scena kręcona na planie, gdy Simona wysiada z pociągu w Białowieży. Widząc Sandrę z walizką, wchodzącą w interakcję z Borysem Szycem, reżyser poczuł: „Tak, to jest Simona”. To niezwykła zdolność aktorska, o której wspominałem w kontekście Elizy Rycembel - wczucie się w postać do tego stopnia, by stać się jej lustrzanym odbiciem.

Zwierzęta na planie, czyli wyzwania dzikiej natury

Praca na łonie natury, zwłaszcza ze zwierzętami, to osobna opowieść, pełna wyzwań i niespodzianek. Reżyser opowiadał o współpracy z węgierską grupą Horkai, specjalistami od przygotowywania zwierząt do filmu. Doświadczenie z poprzedniego filmu „Wilkołak” pokazało, iż psy potrafią być posłuszne, ale sarny? „Absolutnie to się nie uda” - usłyszeli twórcy. Sarny, płochliwe z natury, nie dają się przekupić jedzeniem jak psy czy wilki. Proponowano jelenie, daniele, ale reżyser upierał się przy sarnach, wiedząc, iż to one były obiektem badań Simony Kossak.

Po dwóch tygodniach negocjacji i nalegań, węgierscy trenerzy zgodzili się spróbować, ale postawili warunek: wszystko zależy od pierwszego spotkania Sandry z sarnami. Wierzyli, iż proces oswajania potrwa kilka dni. Tymczasem stało się coś niezwykłego. Sandra Drzymańska weszła do zagrody i w ciągu zaledwie pięciu minut „kupiła” sarny, zaprzyjaźniając się z nimi. To świadczy o jej niezwykłej wrażliwości i autentycznym podejściu do zwierząt, co jest przecież esencją postaci Simony Kossak.

Co ciekawe, o ile sarny okazały się niezwykle współpracujące, o tyle z dzikiem były największe problemy! Trenerzy, pewni, iż dzik, doświadczony w filmach, będzie „świetny”, zderzyli się z rzeczywistością, gdy zwierzę bało się wejść do łóżka. To pokazuje, iż praca ze zwierzętami to zawsze niespodzianka i wymaga ogromnej cierpliwości oraz empatii. Olga Bołądź, odtwórczyni roli Hanny Gucwińskiej, również wspominała o swojej odpowiedzialności za komfort małpki na planie, co jest pięknym świadectwem dbałości aktorów o dobrostan zwierząt.

Autentyczność Puszczy i magia kina: Gdzie kręcono film?

Widzowie z pewnością zastanawiają się, na ile to, co oglądają na ekranie, to prawdziwa Puszcza Białowieska. Reżyser rozwiał wszelkie wątpliwości: ścisły rezerwat Puszczy Białowieskiej jest niedostępny dla ekip filmowych. Ujęcia dokumentalne ze zwierzętami, to prawdziwe kadry z Puszczy Białowieskiej, podobnie jak dworzec kolejowy w Białowieży. Jednak miejsca, które Leszek Wilczek pokazuje Simonie, to przede wszystkim Puszcza Kampinoska. Po gruntownej dokumentacji w Białowieży i konsultacjach z miejscowymi przewodnikami, znaleziono w Kampinosie lokacje, które wiernie oddają charakter Puszczy Białowieskiej.

Co jednak z legendarną Dziedzinką, domem Simony? To zabytkowy, mocno zrujnowany obiekt, do którego wstęp jest zabroniony. Dlatego też, z dużą pieczołowitością, stworzono replikę Dziedzinki w Kampinosie, gdzie kręcono sceny w domu i na wybiegu. Film jest więc połączeniem różnych miejsc, ale zawsze ze starodrzewami, które doskonale przypominają dziką puszczę. To sztuka filmowa w pełnej krasie - połączenie autentyczności z kreacją, by oddać ducha miejsca i opowieści.

Kultywowanie legendy: Simona Kossak - protoekolożka i feministka

Postać Simony Kossak przeżywa prawdziwy renesans, co potwierdza zarówno film, jak i zwiększone zainteresowanie książką Anny Kamińskiej. Simona od dawna funkcjonuje w świadomości jako protoekolożka i feministka, która żyła na własnych warunkach, choć, jak zauważył reżyser, „pewnie nie do końca było to prawdą”. Fascynujące jest, iż film fabularny powstał równolegle z filmem dokumentalnym Natalii Korynckiej-Gru, co pokazuje, jak silnie postać Simony resonuje w kulturze.

Niezwykle ważnym elementem procesu twórczego było spotkanie z Joanną Kossak, córką Gloria Kossak i wnuczką Elżbiety Kossak, która przez cały czas mieszka w Puszczy Białowieskiej. Jej opowieści o Simonie, Glorii i Elżbiecie były prawdziwymi „rewelacjami” i w dużej mierze wpłynęły na kształt scenariusza. To właśnie po rozmowie z Joanną, reżyser uwypuklił rolę Krzysztofa (Krystian Pesta) jako katalizatora w życiu Simony, pokazując, jak ucieczka od skomplikowanych relacji rodzinnych i krakowskich konwenansów pchnęła ją w ramiona dzikiej natury. Te bolesne, ale szczere historie były dla twórców bezcennym źródłem, choć ze względu na swoją delikatność, w filmie zostały przedstawione w subtelny sposób.

Echo natury w kinie: Simona jako głos w debacie ekologicznej

Udział w filmie o Simonie Kossak dla aktorów, takich jak Olga Bołądź, to nie tylko wyzwanie artystyczne, ale też osobisty głos w ważnej debacie. Jak sama podkreślała, film jest istotną częścią dyskusji na temat przyrody, kryzysu klimatycznego i wycinki puszczy. Olga Bołądź, poruszona widokiem dewastacji Puszczy Białowieskiej, wyraziła głęboki sprzeciw wobec działań człowieka, które niszczą dobro narodowe. Zastanawiała się nad kontrastem między podejściem państwa Gucwińskich do zwierząt w tamtych czasach a dzisiejszymi, o wiele większymi możliwościami ochrony przyrody, z których, niestety, nie zawsze korzystamy.

Jest to niezwykle istotne przesłanie, które rezonuje z moimi własnymi doświadczeniami i wartościami promowanymi na blogu. Każdego lata, gdy upał daje się we znaki, dostrzegamy, jak ważne są drzewa, cień, woda - natura. Filmy takie jak ten o Simonie Kossak, są nie tylko piękną opowieścią, ale też ważnym apelem o zachowanie status quo w przyrodzie i poszerzanie „pola czystego powietrza i natury”. To temat, który będzie nabierał coraz większego znaczenia w nadchodzących latach.

Spotkanie z twórcami filmu „Simona” podczas Tofifest było podróżą w głąb niezwykłej historii, ale też otworzyło oczy na wyzwania i trudności, z jakimi mierzą się twórcy, by przenieść tak kompleksową opowieść na ekran. To pokazuje, jak ważna jest rola festiwali filmowych, które stają się platformą do dialogu i inspiracji. Czy Wy również czujecie, iż historia Simony Kossak jest głosem, którego potrzebujemy w dzisiejszych czasach?

Idź do oryginalnego materiału