Sierota zatrudniła się jako opiekunka u miłej starszej pani i dla bezpieczeństwa zamontowała kamerę… To, co zobaczyła, zmusiło ją do ucieczki na policję w środku nocy!

newskey24.com 1 tydzień temu

Kasia stała przed pochylonym domkiem, ściskając w dłoni pomiętą kartkę z adresem. Wiatr muskał jej szyję, szarpiąc lekką kurtkę, a w środku czuła pustkę taką jak w oknach tego opuszczonego domu. Dwadzieścia lat minęło w murach domu dziecka, a teraz była tu sama, z małą walizką i garstką złotych. Co dalej? Kasia nie miała pojęcia.
Dom wyglądał, jakby opuścili go jeszcze w poprzednim stuleciu. Dach się zapadł, okiennice trzymały się na ostatnim gwóździu, a ganek niebezpiecznie skrzypiał pod nogami. Dziewczyna poczuła, jak łzy napływają do oczu. Czy to naprawdę wszystko, co dostała po dwóch dekadach życia bez rodziny?
Nagle zaskrzypiała sąsiedzka furtka. Na wąską ścieżkę wyszła starsza kobieta w kwiecistym szlafroku. Zauważywszy Kasię, zatrzymała się, uważnie przyjrzała się dziewczynie i zdecydowanym krokiem podeszła do niej.
Co tu stoisz? zapytała z troską. Przeziębisz się. Zimno przecież, październik na dworze, a ty prawie bez wierzchniego okrycia.
Kasia wyjęła notes i gwałtownie napisała: *Dano mi ten dom. Jestem z domu dziecka. Nie mówię.*
Kobieta przeczytała i westchnęła ze współczuciem:
Ojej, biedne dziecko! Nazywam się Wanda Nowak. A ty?
*Kasia* odpowiedziała, niezdarnie kreśląc literki.
No co ty na mrozie stoisz! Chodź do mnie, ogrzejesz się, herbatę wypijemy. A jutro obejrzymy ten dom, może da się coś naprawić. We wsi są chłopy, pomogą.
W domu Wandy pachniało świeżym ciastem i ciepłem. Żółte firanki, haftowane obrusy, kwiaty doniczkowe na parapetach wszystko tu tchnęło rodzinnym ciepłem, którego Kasia nigdy nie znała. Na ścianie wisiało zdjęcie młodego mężczyzny w mundurze policjanta.
To mój syn, Marek zauważyła gospodyni, śledząc wzrok dziewczyny. Posterunkowy. Dobry chłopak, tylko rzadko bywa w domu. A ty, dziecko, jak sobie poradzisz? Praca ci potrzebna?
Kasia skinęła głową i napisała: *Bardzo potrzebna. Jakakolwiek. Potrafię sprzątać, gotować, opiekować się ludźmi.*
Słuchaj, mam znajomą Jadwigę Kowalską. Starsza pani, potrzebuje opiekunki. Rodzina niby jest, ale mało pomaga. Więcej chcą, niż dają. Może do niej pójdziesz? Adres dam, wytłumaczę, jak trafić.
Dom Jadwigi był duży, ale zaniedbany. Odpadająca farba, zarastający ogród, w podwórku walające się śmieci. Drzwi otworzyła kobieta po czterdziestce z przemęczoną i rozdrażnioną twarzą.
To ty opiekunka? spytała, przyglądając się Kasi. Jestem Agnieszka, wnuczka. A to mój mąż, Tomek.
Mężczyzna siedzący w fotelu z butelką piwa ledwo kiwnął głową, nie odrywając wzroku od telewizora. Cuchnęło od niego alkoholem.
Robota ciężka ciągnęła Agnieszka, zapalając papierosa. Babcia prawie leżąca karmić, myć, sprzątać. Nerwowa jest, może i nakrzyczeć. Płacimy dwa tysiące złotych miesięcznie, jedzenie co się znajdzie. Podoba ci się?
Kasia pokazała notes: *Zgoda. Jestem niema, ale wszystko rozumiem i robię dokładnie.*
Niema? Agnieszka wymieniła spojrzenie z mężem. No, może i lepiej. Nie wygadasz się, nie poskarżysz. Chodź, przedstawię cię babci.
Jadwiga leżała w półmroku, zasłonięte rolety, w powietrzu czuć było lekarstwa i stęchliznę. Jej ciało było wyniszczone, a wzrok pełen bólu i samotności. Kasia mimowolnie się skuliła, widząc ten smutek.
Babciu, to Kasia, będzie się tobą opiekować głośno powiedziała Agnieszka. A my z Tomkiem na tydzień wyjeżdżamy. Radźcie sobie same.
Staruszka spojrzała na Kasię. W jej oczach przemknęło coś żywego nadzieja?
*Jak się pani nazywa?* zapytała Kasia.
Jadwiga Kowalska A ty?
*Kasia. Będę się dobrze panią opiekować.*
Po raz pierwszy tego dnia na twarzy staruszki pojawił się cień uśmiechu.
No to my już idziemy rzuciła Agnieszka, kierując się do wyjścia. Jedzenie w lodówce, leki pod ręką. Jak coś dzwoń, ale tylko w ostateczności.
Gdy odjechali, Kasia zabrała się do pracy. Wszędzie był brud kurz, sterta naczyń, podłogi od dawna niemyte. Ale najbardziej niepokoił stan samej Jadwigi. Pomagając jej się umyć, Kasia zauważyła siniaki na rękach wyraźnie nie od upadku.
*Skąd to?* zapytała.
Często się przewracam szepnęła staruszka, spuszczając wzrok. Słaba już jestem
Kasia nie uwierzyła, ale milczała. Zaczęła od przewietrzenia pokoju, zmiany pościeli, delikatnego umycia i przebrania Jadwigi. Przygotowała lekką zupę i cierpliwie ją nakarmiła.
Dawno nie jadłam tak smacznie powiedziała staruszka, ledwo powstrzymując łzy. Dziękuję ci, kochanie.
Po miesiącu Jadwiga wyglądała inaczej. Kasia gotowała świeże posiłki, czytała jej na głos książki, pomagała się poruszać, ustawiła kwiaty na parapecie i włączała stare seriale. Babcia choćby zaczęła przeglądać albumy, opowiadając o swojej młodości.
Kasia, ty jesteś dla mnie jak światło w oknie mówiła. Nie wiem, jak bym bez ciebie przeżyła. Dawno nie czułam takiego ciepła.
I dom się zmienił czyściej, przytulniej. Kasia wszystko umyła, powiesiła świeże firanki, stworzyła atmosferę troski.
Lecz gdy przyjeżdżali Agnieszka z Tomkiem, nastrój od razu się psuł. Krzywili się na rozpieszczoną babcię, narzekali na drogie jedzenie i leki.
Po co jej tyle jedzenia? mruczała Agnieszka. I tak się nie naje.
Po jednej z takich wizyt Kasia znalazła nowe siniaki na ciele Jadwigi. Staruszka płakała i odmawiała jedzenia.
*Co się stało?* spytała Kasia.
Nic, dziecko Tylko starość odparła Jadwiga, ukrywając łzy. Nikomu już nie jestem potrzebna.
Kasia zrozumiała: trzeba działa

Idź do oryginalnego materiału