Seksualizacja dzieci w internecie. Nie dziękujmy za komenty i za hejty

magazynpismo.pl 1 tydzień temu

Katarzyna Kazimierowska:Zacznijmy od definicji. Czym jest seksualizacja dzieci? Czy kiedy ktoś ocenia publicznie wygląd, kształty, piersi nieletniej aktorki na forach? Albo odlicza dni do momentu, kiedy będzie pełnoletnia, co ma wyraźny podtekst? Albo gdy nakłada jej twarz na zdjęcia rozbieranych kobiet? To wszystko spotkało na przykład Millie Bobby Brown oraz wiele innych aktorek i piosenkarek, które niedawno stały się pełnoletnie. Czy to jest seksualizacja?

Marta Wojtas (Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę), psycholożka, absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego i Studium Komunikacji Międzykulturowej Uniwersytetu w Tampere w Finlandii, Studium Trenerów Grupowych Laboratorium Psychoedukacji. Psychoterapeutka w trakcie szkolenia w Laboratorium Psychoedukacji. W Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę koordynuje prace Poradni Dziecko w Sieci, pracuje indywidualnie z młodzieżą i rodzicami. Prowadzi grupy rozwojowe, edukacyjne i terapeutyczne. Szkoli profesjonalistów z Polski i zagranicy w zakresie ochrony dzieci przed zagrożeniami online.

Marta Wojtas:O seksualizacji mówimy wtedy, gdy ktoś zawęża lub (i) wymusza postrzeganie danej osoby, jej odbiór i obraz tylko do sfery seksualności. I ten aspekt życia człowieka staje się wiodący, przez który postrzegamy siebie czy innych, także na poziomie społecznym, a zwłaszcza w kulturze masowej.

Mówimy o filmach, teledyskach, reklamach?

Tak, o takich przekazach kultury, w których sytuacje zwykle zarezerwowane dla relacji intymnej są przedstawiane w taki sposób, jakby można je było powtarzać również wobec osób, których nie znamy. Seksualizacja to proces, który sprawia, iż przesuwa się granica wyznaczona przez normy społeczne.

Zaciera się ona do tego stopnia, iż komuś może się wydawać, iż pewne zachowania są zwyczajne, normalne, możemy je naśladować, a tymczasem nie powinno tak być.

Gdy mówi pani o zachowaniach, przychodzi mi do głowy komentowanie cudzych części ciała, zwłaszcza intymnych, niby żartobliwe dotykanie ich bez pytania o pozwolenie, zwłaszcza w miejscu publicznym…

Przypomina mi się reklama znanej, drogiej marki ubrań czy perfum, w której mężczyzna klepał kobietę w pośladek. Powiedzmy to wprost, to jest przekaz seksualizujący, nadający seksualny kontekst reklamowanemu produktowi czy produktom.

Seksualizacja to proces, który sprawia, iż przesuwa się granica wyznaczona przez normy społeczne.

I jasne, to tylko zdjęcie czy filmik, ale pokazujące zachowanie, które mogą naśladować inne osoby, szczególnie młode. Właśnie one są bardzo podatne na takie przekazy, ponieważ ufają treściom, które oglądają, szczególnie w internecie. Wszystko, co widzą, interpretują jako pewną normę społeczną – iż tak się robi. Później często powielają zachowania, które są niebezpiecznym przekraczaniem granic.

W tekście opublikowanym przez „Gazetę Wyborczą” z 2011 roku aktor Jeremy Irons powiedział, iż klepanie kobiety po pośladku to wyraz sympatii do niej, a klepana powinna takie zachowanie przyjąć z humorem. Na szczęście dekadę po tej wypowiedzi „klepnięcie w pośladek” uznane jest za naruszenie nietykalności cielesnej i podlega Kodeksowi karnemu.

Zwłaszcza iż my, dorośli, wiemy, iż to jest przekroczenie naszych granic, szczególnie jeżeli dotyka nas obca osoba. I taki reklamowy, telewizyjny przekaz objęty jest jakimś kontekstem, cudzysłowem, czytelnym dla dorosłych, pełnoletnich. Ale przecież widzą go wszyscy, także dzieci czy młodzież, niekoniecznie biegłe w odczytywaniu tych umownych kontekstów. A przecież coraz młodsze osoby korzystają z internetu, gdzie treści nie są w żaden sposób cenzurowane ani opatrzone komentarzem, iż to nie jest dla dzieci.

Newsletter

Aktualności „Pisma”

W każdy piątek polecimy Ci jeden tekst, który warto przeczytać w weekend.

Zapisz się

No i umówmy się, podałam naprawdę łagodny przykład. A przecież wiemy, na jakie teledyski, teksty piosenek, reklamy, filmiki mogą trafić dzieci – na takie, które zawierają treści mocno odnoszące się do seksualności, a często to jedyny przekaz, jaki niosą i są dostępne bez ograniczenia wiekowego. Dzieciom, które trafiają na takie materiały, bez kontroli czy wglądu rodziców, może się wydawać, iż te zachowania są normalne – a mówię o zachowaniach związanych z czynnościami seksualnymi – i zaczynają je powielać wobec swoich rówieśników. Mówi się, iż wtedy młody człowiek doświadcza procesu desensytyzacji, czyli swoistego odwrażliwienia.

To znaczy?

Jeśli ogląda dużo takich treści, w pewnym momencie przestaje zwracać uwagę na fakt, iż to, co ogląda, jest dziwne albo budzi dyskomfort, jest przekraczające – wręcz przeciwnie, gwałtownie staje się to dla niego normalne. A to oznacza, iż takie dziecko może szukać mocniejszych treści niż te, do których się przywyczaiło albo wprowadza je w życie wobec rówieśników, nie czując, iż to nie jest do końca adekwatne na przykład do relacji, sytuacji, wieku. Tak też działa proces seksualizacji – szkodliwe treści, związane z przekraczaniem często intymnych granic, zaczynają wchodzić w zakres normy, stanowić zachowanie tej osoby.

Wydaje mi się, iż równie ważnyjest język, jakim się posługujemy w piosenkach hip-hopowych, popularnych memach, które często operują dosadnością, makabrycznym dowcipem oraz podtekstami seksualnymi. To język pełen wulgaryzmów, przemocy słownej, treści seksualnych. A nad tym w ogóle nie mamy kontroli.

To jest szara strefa w internecie, to treści, które teoretycznie nie łamią regulaminów, są na granicy, ale jednocześnie mają do nich dostęp najmłodsi użytkownicy. W Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (FDDS), wielokrotnie zgłaszaliśmy takie treści do portali, na których były zamieszczone, często w rezultacie część z nich jest blokowana, ale nie wszystkie. I to jest duży problem społeczny, który nie dotyczy konkretnie tych teledysków, tylko w ogóle przekazu w kulturze masowej.

Tak działa proces seksualizacji – szkodliwe treści, związane z przekraczaniem często intymnych granic, zaczynają wchodzić w zakres normy, stanowić zachowanie tej osoby.

A wiemy, iż gdy takie treści pojawią się w internecie, nikt ich nie usunie, zostają na zawsze, podobnie jak korespondencja, intymne zdjęcia czy filmiki. A skoro są umieszczone w internecie – przestrzeni publicznej, dzieciom się wydaje, iż to jest normalne, iż tak rozmawiają albo zachowują się ludzie. Dochodzi wtedy do zniekształcenia poznawczego: skoro wszyscy tak robią, to dlaczego ja nie mogę? I kolejne osoby zachowują się w ten sposób.

W psychoterapii mamy syndrom dziecka molestowanego. Nie chodzi tylko o czynności fizyczne, ale także …

Idź do oryginalnego materiału