Dyskusja zaczęła się jednak nie od tego, jak powinien się do niej odezwać, a czy w
ogóle powinien to robić, nasza wspólna koleżanka zapytała go, czy jest pewien,
że chce się spotykać z dziewczyną, którą zaliczył, w godzinę po tym, jak się
sobie przedstawili, bo ona na pewno jest puszczalska i przespała się z trylionem
facetów.
Wkurzyło mnie to, bo przecież ona nie
zaciągnęła go nigdzie siłą, oby dwoje
mieli w tym taki sam udział, jednak zostali różnie ocenieni w świetle tego
samego zdarzenia. On, jest ok, skorzystał z okazji, było mu fajnie, przecież to
facet, a ona? Puszczalska, dziwka, łatwa, epitetów można by mnożyć, ale
przecież jej też było fajnie, też skorzystała z okazji, zatem?
Zatem, to co wszyscy wiemy, mimo walki o równouprawnienie, mimo gender itp. kobieta jest surowiej oceniana w sprawach seksu niż facet, ma to silne podłoże kulturowe, które nakazuje kobiecie zachowywać czystość, a facetowi usprawiedliwia każdy skok w bok, bo to sperma uderza mu do głowy, bo chuć, bo facet. Ja się z takim myśleniem nie zgadzam. Obydwoje powinni być potraktowani równo, jeżeli mają ochotę, mogą uprawiać seks, gdzie chcą i z kim chcą, niezależnie od płci, mają do tego prawo i nikt nie powinien ich oceniać.
Podczas dyskusji, większość dziewczyn jednak źle oceniła obiekt rozterek Maćka, odradzała mu kontynuowanie znajomości, twierdząc, iż z takiego związku nic nie będzie, iż jak znajomość zaczyna się od seksu, to nie będzie trwała, ani wartościowa, albo, iż ona na pewno zacznie go zdradzać.
I tutaj dochodzimy do meritum, czy znajomość, która
rozpoczęła się od seksu, ma szansę przerodzić się w związek?
Mimo różnych przesłanek opowiadających się
za tym, iż nie, ja będę się upierać, że
tak. Ponieważ to chyba naprawdę ma nie wielkie znaczenie, gdzie i w jakich
okolicznościach się poznajemy, jak to mówią „miłość możesz spotkać wszędzie”,
czyli choćby w kiblu, gdzie uprawiasz szalony seks. Łatwo też wywnioskować,
że o ile po takim początku ktoś chce kogoś lepiej poznać, to seks musiał być
co najmniej fajny, czyli iż para będzie przynajmniej pod tym względem
dopasowana, a jak wszyscy wiemy, seks jest dosyć istotnym elementem relacji.
Skoro tak gwałtownie pozbyli się ubrań, to coś musiało ich do
tego popchnąć, sympatia, chemia, czy jak to sobie nazwiecie, to coś może ich
też popchnąć do lepszego poznania się nawzajem i kto wie? A najlepszym argumentem na potwierdzenie mojej oczywiście,
że słusznej tezy, jest fakt, iż sama znam dwie pary, których znajomość
rozpoczęła się od seksu i przerodziła w związek, jedna para jest 8 lat po
ślubie i ma dwoje dzieci, druga jest razem lat 5, a planów mają na kolejne 50.
Tak wiem, w naszej świadomości funkcjonuje
taka piękna wizja, romantycznego poznawania się i rozkochiwania się w sobie, a
dopiero potem konsumowanie znajomości, najlepiej przy akompaniamencie muzyki, z
winem i świecami w tle. Wiemy jednak, iż takie historie coraz częściej zdarzają
się tylko na szklanym ekranie. Żyjemy
coraz szybciej i intensywniej, seks ma dziś mniejsze znaczenie niż kiedyś, a
przez wiele osób jest odbierany tylko w aspekcie fizycznym, jako przyjemność, a
w dzisiejszym hedonistycznym świecie, mamy pełne przyzwolenie na korzystanie z
przyjemności, przecież żyje się tylko raz. Tak jak coraz szybciej żyjemy, coraz
szybciej decydujemy się na seks, czasem wystarczy, iż ktoś się nam spodoba, a
my jemu. I nie ma w tym nic złego, bo seks jest kwestią osobistą i każdy może
do niego podchodzić i praktykować go na swój sposób, a Ty nigdy nie
powinieneś go potępiać i oceniać, tak jak sam nie chciałbyś/chciałabyś, aby
Ciebie w tej kwestii oceniano prawda?
A jakie jest wasze zdanie? Czy znajomość rozpoczęta od seksu może dać początek trwałej i wartościowej relacji?
A jakie jest wasze zdanie? Czy znajomość rozpoczęta od seksu może dać początek trwałej i wartościowej relacji?