Zapomniane serce: ratunek dla rodziny
Dominika pakowała rzeczy, w myślach przewijając lata ich małżeństwa. Chciała odejść cicho, bez słów wyjaśnienia – zostawić tylko liścik i zniknąć. Tak będzie prościej dla obojga, myślała, wrzucając ubrania do walizki. Ale każdy przedmiot, każdy drobiazg przypominał przeszłość. Ten sweter, który Marek podarował jej w drugą rocznicę ślubu. Wtedy skrytykowała jego wybór, mówiąc, iż kolor jej nie pasuje. Marek tylko schował prezent do szafy, nic nie odpowiadając. A ona i tak później nosiła go potajemnie, gdy nie patrzył. I teraz wciąż wisiał w jej szafie.
Nie wiedziała, co zrobić z tymi rzeczami. Wyrzucić? Zostawić? Postanowiła spakować je do pudełka i zakleić taśmą, by nie rozdrapywać starych ran. Ale taśmy nie było pod ręką. Przypomniała sobie, iż widziała rolkę w gabinecie Marka, gdy sprzątała tydzień temu. Weszła do jego pokoju, otworzyła szufladę biurka i zamarła. Wśród papierów leżał notes – nie byle jaki, tylko pamiętnik. Prywatny, z wytartą okładką, jakby często go otwierano.
Dłoń sama sięgnęła po niego. „Skoro już go zdradzam, odchodząc, co zmieni jeszcze jeden błąd?” – pomyślała. Ciekawość zmieszała się z rozpaczą. Może w tych stronach jest odpowiedź? Może ma inną kobietę? Albo żałuje, iż związał z nią życie? Dominika otworzyła pamiętnik, a jej świat wywrócił się do góry nogami.
Pisał o niej. O niej! Strona za stroną – jej imię, jej nawyki, jej uśmiech. Dominika osunęła się na fotel, nie mogąc oderwać wzroku. Marek pamiętał wszystko. choćby ten sweter, który skrytykowała. Opisywał, jak bolało go, iż prezent się nie spodobał, jak postanowił już nigdy nic nie dawać, by jej nie zawieść. „Mama zawsze mówiła, iż wszystko robię źle. Teraz Dominika też tak myśli” – brzmiał jeden z wpisów. Poczula, jak łzy palą jej oczy.
Dalej – jego dzieciństwo. Jak matka krzyczała na niego za głośny śmiech, za żarty, za „niepotrzebne” słowa. Jak wytykała mu brzydki uśmiech, zbyt szybkie mówienie. Jak kiedyś przyniósł jej bukiet z jesiennych liści, a ona machnęła ręką: „Po co mi te śmieci? Lepiej zrywaj ładne, nie takie pogniecione”. Dominika czytała, a przed oczami miał wizję małego chłopca, którego wstydzono za szczerość, za chęć sprawiania radości. I ona, choćby nieświadomie, powtórzyła ten schemat, krytykując go za sweter.
Ale najważniejsze – Marek pisał, iż ją kocha. Wciąż kocha. Był dumny z jej sukcesów w pracy, zachwycał się, gdy gotowała obiad lub spała. Okazało się, iż rano nie spieszył się wyjść, ale patrzył na nią, gdy spała, bojąc się obudzić. Zauważał, jak marszczy brwi we śnie, jak poprawia kołdrę. Ostatni wpis, z wczoraj, złamał jej serce. Marek marzył, by zaprosić ją na spływ kajakowy – jak w dzieciństwie, gdy był szczęśliwy. Ale bał się, iż odmówi, wyśmieje go, jak wcześniej jego pomysły. „Chyba znowu nic nie powiem” – kończyły się słowa.
Dominika zamknęła pamiętnik, czując, jak w niej walą się mury, które sama wzniosła. Nie była już zdrajczynią. Zrozumiała: gdyby nie te strony, nigdy nie poznałaby prawdziwego Marka. Ich małżeństwo wisiało na włosku, ale teraz widziała drogę ocalenia.
Drzwi zaskrzypiały – Marek wrócił do domu. Dominika choćby nie zauważyła, jak gwałtownie minął czas. Weszła do przedpokoju, trzymając pamiętnik. On zastygł na jego widoku, ale nie dała mu mówić.
– Zgadzam się – powiedziała stanowczo.
– Na co? – zdziwił się.
– Na spływ. Na kajaki. Już zaczęłam pakować rzeczy. – Zrobiła pauzę, wzięła głęboki oddech. – Przepraszam, Marku. Znalazłam twój pamiętnik. Musiałam przeczytać. To… najpiękniejsze, co widziałam. Jesteś niesamowity. Najlepszy. Wstyd mi, iż myślałam inaczej. Zaczniemy od nowa? Będziemy mówić, dzielić się, kochać – bez strachu?
Marek przytulił ją mocno, aż poczuła bicie jego serca. Wtulił brodę w jej włosy i szepnął:
– Nie przyszedłem tylko na obiad. Odwołałem wszystko. Chciałem z tobą porozmawiać, ale bałem się, że… – urwał, głos mu zadrżał.
– A może… – odsunął się lekko, nieśmiało patrząc jej w oczy – pójdziemy do sklepu? Wybierzemy ci nowy sweter? Czas zacząć nowy rozdział naszej historii, co sądzisz?
Dominika skinęła głową, czując łzy szczęścia. Zaczęła się pakować, ale nie po to, by odejść, ale by zacząć na nowo – z człowiekiem, którego dopiero zaczęła naprawdę poznawać.
**Życiowa mądrość: Czasem największe skarby ukryte są w słowach, których nikt nie wypowiada na głos. Wystarczy je przeczytać, by ocalić miłość.**