**Tajemnica piwnicy: dramat niespodziewanego bogactwa**
W cichej wsi Nadmorska, gdzie słony wiatr miesza się z zapachem sosnowych lasów, a stare domy skrywają echa przeszłości, młode małżeństwo, Wojtek i Jagoda, zagospodarowywali swój nowy dom. Rozpoczęli od sprzątania, chcąc tchnąć życie w zaniedbane ściany. Wojtek zszedł do piwnicy, by uporządkować chaos. Wyciągnął dziesiątki słoików z przetworami, gwizdając z niedowierzaniem.
– Jagoda, twoi rodzice aż tak uwielbiają kiszone ogórki? – zawołał w górę.
– Po co im aż tyle?! – wykrzyknęła żona, rozkładając ręce.
Następnego dnia Wojtek zabrał się za drugą piwnicę, pod dawnym warsztatem dziadka. Tam panował kompletny bałagan. Przesuwając sterty gratów, zauważył pod półką dwa dziwnie odstające cegły. Gdy je wyciągnął, ukazała się zardzewiała metalowa skrzynia. Serce zabiło mu szybciej. Otworzył wieko i zastygł, nie wierząc własnym oczom.
Ostatni rok obfitował w zmiany. Wojtek skończył studia ekonomiczne, ożenił się z Jagodą, którą poznał na uczelni. Pracowali w markecie, oszczędzając na wesele. Hucznie je wyprawili, ale stanęli przed dylematem – gdzie mieszkać? W rodzinnej wsi Wojtka mieszkała babcia, która przez lata opiekowała się jego pradziadkiem. Ten dożył 92 lat, zmarł niedawno. Rodzice Wojtka postanowili zabrać babcię do siebie, a dom pradziadka podarować młodym. Małżeństwo było zachwycone – dom przestronny, solidny. Babcia, przepisując go na wnuka, powiedziała tajemniczo:
– Twój pradziadek był bogaty, zanim stał się dziwakiem. Ale choćby wtedy krzątał się po gospodarstwie, tylko nazajutrz zapominał, co robił.
– Babciu, o co ci chodzi? – zdziwił się Wojtek.
– Wójtku, obejrzyj wszystko dokładnie. Może znajdziesz skarb.
– No co ty, skarb? – roześmiał się.
– Nie śmiej się! Piętnaście lat temu, gdy jego pamięć płatała figle, znaleźliśmy jedną skrytkę. Twoi rodzice kupili za to mieszkanie i samochód. Ale czuję, iż to nie był koniec…
Młodzi się wprowadzili i zabrali do pracy. Wyremontowali dom, wydając wszystkie weselne oszczędności – na meble już nie starczyło. Wojtek, złota rączka, naprawiał stare meble pradziadka, resztę przywieźli od rodziców. Dało się żyć! Potem przyszła kolej na piwnice – dwie: jedna pod domem, druga pod warsztatem. Pierwszą uporządkował gwałtownie – ziemniaki jeszcze nie wykopane, warzywa nie zebrane. W poprzednich latach Wojtek z ojcem zawsze sprzątali, i teraz też planowali na weekend wykopki. Matka obiecała przyjechać, teściowie – pomóc.
W piwnicy było wszystko: słoiki z dżemami, kiszonkami – dziesiątki!
– Jagoda, twoi rodzice aż tak lubią kiszone ogórki? – spytał Wojtek.
– Po co im aż tyle?! – zawołała.
– Wyrzucę śmieci, słoiki oddamy. W weekend rozdamy rodzicom – zadecydował.
Piwnicę przewietrzyli, a nazajutrz Wojtek poszedł do tej pod warsztatem. Tam – kompletny rozgardiasz. Wyglądało na to, iż ani pradziadek, ani babcia nie zaglądali tam od dekady. Półki spróchniały, słoiki popękały, unosił się ciężki zapach. Wojtek wynosił śmieci, aż zauważył podejrzanie odstające cegły. Wyciągnął je – za nimi skrzynia, metalowa, pokryta rdzą. Drżącymi rękami otworzył… i oniemiał. Dolary! Dziesięć paczek po dziesięć tysięcy!
Wpadł do domu, zatrzasnął drzwi:
– Jagoda, zobacz, co znalazłem!
– O Boże! – Jagoda złapała się za twarz. – Ile tego!
– Babcia mówiła, iż pradziadek był bogaty. Pewnie schował i zapomniał – Wojtek wziął paczkę. – Te są stare, z ubiegłego wieku.
– Też – Jagoda przejrzała kolejną.
– Tylko dwie paczki są nowe, reszty nie przyjmą – westchnął Wojtek.
– Dwadzieścia tysięcy wystarczy, żeby otworzyć własny interes – zamyślił się.
– Wojtek, jaki biznes we wsi? Przecież chcieliśmy sklep w mieście! – zaprotestowała Jagoda.
– I otworzymy.
– Czekaj, sprawdźmy, co z tymi starymi dolarami – rzuciła się do laptopa. – Niektóre banki przyjmują, ale z prowizją.
– Niech będzie z prowizją – kiwnął głową.
– Wojtek, jesteśmy bogaci! – Jagoda rzuciła mu się na szyję.
– Nie ciesz się za wcześnie! Wyobraź sobie, jak przyjdziemy do banku z tymi starymi banknotami. A jeżeli będą pytać? Trzeba to ogarnąć.
– Ogarniemy – odparła stanowczo.
– I jeszcze… Jagoda, jeżeli wszystko się uda, musimy podzielić się z rodzicami – twoimi i moimi. Wydali tyle na wesele. I babci dać – to jej dom. A przede wszystkim – postawić pradziadkowi porządny pomnik.
– Oczywiście, Wojtek, podzielimy się! I pomnik postawimy – zgodziła się Jagoda.
W sobotę przyjechali rodzice i babcia – na wykopki. ale Wojtek posadził wszystkich przy stole i oznajmił:
– Babcia mówiła, iż w domu może być skarb. Znaleźliśmy dolary, tylko stare.
Jagoda wyłożyła paczki na stół. Rodzina zaniemówiła, oczy jak spodki. Wojtek ciągnął dalej:
– Co robimy?
– Wójtku, mówiłam o skarbie – pierwsza ocknęła się babcia. – Znaleźliście, to wasze.
– A wy nic nie weźmiecie? – zaniepokoiła się teściowa.
– Nie bierzemy cudzego – uspokoiła Jagoda.
– Są jakieś ogranCzas mijał jak sen, a bogactwo okazało się być tylko dziwnym kadrem w ich zwyczajnym życiu.