O sprawie Seana "Diddy'ego" Combsa jest głośno od wielu miesięcy. Rapera od września przebywa w areszcie Metropolitan Detention Center na Brooklynie. Muzyk przez lata organizował skandaliczne imprezy zwane "Freak off", na których pojawiała się śmietanka Hollywood. Prokuratura postawiła celebrycie kilkanaście zarzutów. Akt oskarżenia ma aż 14 stron. Jak wynika z dokumentów, Diddy podejrzewany jest o "stworzenie przedsiębiorstwa przestępczego, którego członkowie i wspólnicy zajmowali się handlem ludźmi w celach seksualnych, pracą przymusową, porwaniami, podpaleniami, przekupstwem i utrudnianiem działania wymiaru sprawiedliwości". Po długim czasie w końcu prawnikom rapera udało się uzyskać korzystną decyzję.
REKLAMA
Zobacz wideo Co byś wysłał Palikotowi w paczce do więzienia?
Diddy ma powody do zadowolenia. W końcu zatriumfował
Sprawa rapera cały czas elektryzuje media i wszyscy starają się na bieżąco relacjonować sprawę. Po wielu porażkach związanych z brakiem zgody na zwolnienie Diddy'ego za kaucją, prawnikom oskarżonego muzyka w końcu udało się zatriumfować. Jak przekazał portal ABC News, Sędzia Arun Subramanian nakazał prokuratorom federalnym zniszczenie kilku stron manualnie pisanych notatek Combsa. Znaleziono je w trakcie rewizji przeprowadzonej, którą przeprowadzono w areszcie Metropolitan Detention Center. "Rząd nie powinien być w posiadaniu 19 stron" - stwierdził pod koniec godzinnej rozprawy sędzia. Jak poinformowano, Diddy pojawił się na sali sądowej z szerokim uśmiechem i pierwszy raz nie miał skutych nóg.
Adwokat muzyka, Marc Agnifilo, na rozprawie trzymał stos papierów, na których Combs napisał manualnie słowo "legalne". Prawnik uznał, iż skonfiskowane zapiski podlegają tajemnicy adwokackiej. "Prawie każda rzecz w tych notatkach prawnych to sprawy, które omawia ze swoimi prawnikami" - stwierdził. "To była kompletna porażka instytucjonalna" - dodał Agnifilo. Prokurator miał odmienne zdanie i oznajmił, iż „rząd otrzymał te materiały za całkowicie legalnie". Te dokumenty zostały wykorzystane przez oskarżyciela podczas rozprawy związanej z kaucją i wyjściem Diddy'ego. Prokuratorzy mówili o przekupywaniu świadka. W piątek, 22 listopada dojdzie do ponownego rozpatrzenia sprawy kaucji - sędzia nie będzie brał już notatek pod uwagę.
Co Diddy miał rzekomo robić zza krat?
W piśmie, które wpłynęło do sądu, prokuratura twierdziła, iż raper miał "nieustannie starać się skontaktować z potencjalnymi świadkami, w tym ofiarami jego nadużyć, które mogłyby złożyć mocne zeznania przeciwko niemu". Diddy podobno korzystał z kodów do telefonów współosadzonych, by móc skontaktować się z pewnymi osobami - w tym z synami. Muzyk miał sugerować, iż ma jego celem jest "szantażowanie ofiar i świadków, aby zmusić ich do milczenia, albo żeby złożyli zeznania pomocne w jego obronie". Już wiadomo, iż te informacje nie będą już brane pod uwagę przy kolejnej rozprawie ws. kaucji.