Science-washing transfobicznego hejtu na Energetyka24.com

slwstr.substack.com 2 lat temu

Łukasz Sakowski, autor bloga To Tylko Teoria, znany jest z wypowiedzi sugerujących akceptację dla tortur konwersyjnych dzieci trans płciowych:

Tortury takie są działaniami niezgodnymi z naukowym konsensusem na temat najlepszej opieki zdrowotnej dla osób trans.

Kaja Sulczewska to identyfikująca się jako feministka zwolenniczka tezy, iż w walce o prawa osób trans chodzi o “znęcanie się nad kobietami”, a także entuzjastka biorytmologii, ajurwedy i ziołolecznictwa, która brała udział w wydarzeniach promujących te pseudonaukowe bzdety razem ze stowarzyszeniem ekstremistów anty-szczepionkowych STOP NOP:

Link do tweeta

“Oczyszczanie organizmu” to pseudonaukowy nonsens, więc bawi, gdy ta sama osoba tropi “irracjonalizm” w wersjach feminizmu, które nie budują swej tożsamości na nienawiści do grup najbardziej opresjonowanych, wszystko w wywiadzie, który przeprowadził z nią Sakowski (podkreślenie moje):

Oba te feminizmy łączy zamiłowanie do irracjonalności i dość stereotypowego widzenia świata, gdzie Zachód reprezentuje rozum a Wschód intuicję, albo natura symbolizuje kobietę, a technologia mężczyznę. Szukają opresji bazując na z gruntu stereotypowych i krzywdzących zarówno dla kobiet jak i wschodu przekonaniach, same nie widząc, jak szkodliwe rzeczy wyznają. Kobiety przecież równie dobrze mogą symbolizować rozum, pragmatykę i nowoczesność. Przekonanie, iż kobiecość to odzwierciedlenie naiwnie pojętej natury i zabobonów jest szkodliwe dla samych kobiet.

Feminizm intersekcjonalny, który jest teraz najbardziej popularny, korzysta z kolei z, no właśnie, postmodernistycznej antynaukowej metody rozumowania, w której empiryczne nauki stawia się na równi z odczuciami grup marginalizowanych. I w ten sposób naukę o energii atomowej można na przykład traktować jako zagrożenie dla uczuć ludności rdzennej czy samych kobiet.

Ponure, iż portal energetyka24 postanawia dać przestrzeń dla racjonalizacji transbfobicznego hejtu czymś, co najlepiej nazwać “science-washingiem”, czyli przedstawianiem czasami najbardziej reakcyjnych faszystowskich bzdur jako wynikających z “nauki” i będących “tylko przedstawianiem faktów”.

Tutaj piękny przykład: jakieś nonsensy, iż feminizm intersekcjonalny jest racjonalny i korzysta z “antynaukowej metody rozumowania”, są podbudowane sugestiami, iż “prawdziwy feminizm” (ignorujący prześladowania kobiet z mniejszości etnicznych czy trans kobiet) w jakiś sposób korzysta z (obiektywnej) nauki.

To ma stworzyć wrażenie, iż nauka prowadzi do feminizmu, ale tylko tego dobrego, nie wszetecznych feministek zajmujących się analizą jak koncepty rasowe krzywdzą czarne kobiety, czy jak transfobia krzywdzi kobiety trans.

Feminizm to pogląd filozoficzny, głównie etyczny, jako taki w ogóle nie wynika z nauki, co więcej, fundamentalnie odwołuje się jeżeli nie wprost do uczuć, to przynajmniej do krzywdy i szkody rozumianej moralnie, nie jako “naukowe fakty”.

Nauka może być wykorzystana przez feministki do krytyki niezgodnych z nią tez seksistowskich, ale na najbardziej podstawowym poziomie co “nauka uważa” nie ma znaczenia, bo feminizm to pogląd etyczny, a nauka nie dostarcza sądów etycznych.

Że wiele tradycyjnych “naturalnych różnic między kobietami i mężczyznami” okazało się zmyślonych i/lub wynikłych z enkulturacji, co ustaliła nauka, to użyteczne dla feministek. Być może fakt, iż choćby tam, gdzie statystyczne różnice istnieją, ale są częścią rozkładów, które się znacząco pokrywają - także.

Ale choćby gdyby nauka potwierdziła jakieś tezy seksistów (w rodzaju: “kobiety są statystycznie gorsze z matematyki”), to w żaden sposób nie uzasadnia (naukowo czy jakkolwiek inaczej) seksistowskich tez moralnych: “kobiety nie powinny się zajmować matematyką”.

Podobnie: naukowe koncepcje jak działa płeć rozumiana jako zjawiska biologiczne, w żaden sposób nie pociągają za sobą jednoznacznych moralnych wniosków: czym płeć jako zjawisko kulturowe, jako działania i role społeczne, jako coś mającego wartość i skutki etyczne powinna być.

O kobietach biologicznych

To żenujące, gdy osoby podające się za feministki przyklaskują faszystom, którzy chcą obedrzeć kobiety z podstawowych, naprawdę najbardziej podstawowych praw: integralności cielesnej. A jednak tym jest pseudo-feministyczne podczepianie się pod “naukową” krytykę walki o prawa osób trans (choć adekwatnie pytaniem otwartym jest kto pierwszy na duża skalę użył nauki o płci jako pałki: tradycyjni (klero)faszyści, czy transfobiczne pseudo-feministki).

Pałka “nauki” jest używana, bo nadaje pozory obiektywizmu hejtowi. “Czemu zaprzeczacie biologii, my tylko chcemy rozpoznać realność biologicznej płci” krzyczą zwolennicy torturowania dzieci transpłciowych konwersją, zwolennicy odcinania osób transpłciowych od opieki zdrowotnej, zwolennicy zakazu korzystania przez osoby trans z toalet, zwolennicy “prawa” do poniżania osób trans zwracaniem się do nich złymi zaimkami czy imionami.

Jedyny powód, iż osoby będące przeciwnikami dyskryminacji osób trans płciowych mają jakikolwiek problem z “biologiczną płcią” wynika z tego, iż koncept ten jest używany przez transfobów jako pałka na prawa osób trans, a więc zupełnie poza kontekstem “nauki”.

Nie o to chodzi, iż komuś przeszkadza co jest w podręcznikach do biologii na temat płci. Chodzi o to, iż te treści, które są tam podane jako treści o biologii właśnie, bez wyciągania z tego wniosków jak mają działać ludzkie społeczeństwa, są potem brane, w sposób, który od strony logicznej nie ma żadnego sensu, i używane do budowania argumentacji w rodzaju: “Widzicie, biologia mówi, iż są dwie płcie, z tego wynika, iż osoby trans nie powinny być akceptowane, nie powinny mieć prawa do swojej ekspresji płciowej, powinny być traktowanie nie tak jak tego potrzebują, jak wynika z rzeczywistej biologii ich mózgu, ale jak my, nienawistnicy, tego chcemy”.

To wszystko, w tym nie ma nic więcej.

Sprzeczność między “transaktywizmem” a “nauką” to w całości fabrykacja środowisk nienawistnych zarówno osobom trans, jak i zwykle nauce (to nie przypadek, iż argumenty TERFicznych pseudo-feministek na rzecz prześladowania osób trans brzmią tak samo jak katolickich biskupów). Ale ta fabrykacja ma retoryczny sens - nadaje pozór racjonalności irracjonalnemu. A faszyzm zawsze był irracjonalny.

Możecie mnie śledzić na Twitterze lub zasubskrybować na Substacku:

Idź do oryginalnego materiału