Sąsiadka przekroczyła granicę – nie uwierzysz, co zrobiła!

twojacena.pl 6 godzin temu

Kasia zastygła w drzwiach wejściowych, trzymając klucz w dłoni. Z mieszkania dobiegał szelest i ciche mamrotanie. Tomek był w pracy, a ona wróciła wcześniej, planując sobie pół dnia odpoczynku po wyczerpującym tygodniu. Teraz serce waliło jej jak młotem. Złodzieje? Ostrożnie uchyliła drzwi i usłyszała znajomy głos:

Ojej, Kasia, Tomek, ależ u was bałagan! Kurz na parapetach, firanki pogniecione! Powinniście zatrudnić sprzątaczkę, bo co to za dom?

W przedpokoju, z miotłą w ręce, stała ciocia Grażyna, ich sąsiadka. Kasia oniemiała.

Ciociu Grażyno? Jak pani się tu dostała? głos Kasi drżał z mieszanki zdumienia i irytacji.

A no po sąsiedzku, kochanie! ciocia Grażyna rozpromieniła się, jakby jej obecność w cudzym mieszkaniu była najnaturalniejsza na świecie. Zobaczyłam, iż drzwi uchylone, no to pomyślałam, sprawdzę, czy wszystko w porządku. A tu taki syf! No to się wzięłam za sprzątanie.

Drzwi były zamknięte Kasia odcięła zimno, ściskając torbę. Pamiętam dokładnie.

Oj, daj spokój, zamknięte, nie zamknięte ciocia Grażyna machnęła ręką, jakby odpędzała muchę. W naszym bloku to jak rodzina, czego się bać? Ważne, iż ja tu jestem, a nie jakiś chuligan!

Kasia nie wiedziała, co odpowiedzieć. Jej nowy dom, ich pierwsze własne mieszkanie z Tomkiem, nagle wydał się obcy. Wymamrotała coś w stylu dzięki i wyprowadziła sąsiadkę, ale w środku kipiało oburzenie. Skąd ciocia Grażyna miała dostęp do ich mieszkania? I dlaczego zachowywała się, jakby miała do tego prawo?

Ta historia zaczęła się pół roku temu, gdy Kasia i Tomek, młode małżeństwo, wprowadzili się do starego, ale przytulnego bloku na obrzeżach Wrocławia. Mieszkanie było ich dumą: trzy lata oszczędzania na wkład własny, kredyt, cięcia wydatków od kawy po wakacje. Gdy w końcu dostali klucze, Kasia o mało nie płakała ze szczęścia, a Tomek, zwykle powściągliwy, kręcił ją po pustym pokoju, śmiejąc się.

To nasz dom, Kas! Nasz! mówił, a jego oczy błyszczały.

Urządzali się powoli: kupili kanapę, zawiesili jasne firanki, postawili na parapecie doniczkę z fikusem. Ale najbardziej cieszyły ich drobiazgi poranna kawa na maleńkiej kuchni, wieczorne filmy pod kocem, plany na remont.

Drugiego dnia po przeprowadce zadzwonili do drzwi. Na progu stała niska kobieta około sześćdziesiątki z uczesaną fryzurą i koszykiem w ręce.

Dzień dobry, młodzi! Jestem Grażyna Nowak, wasza sąsiadka z trzeciego piętra. Ciocia Grażyna, krótko mówiąc uśmiechnęła się tak szeroko, iż Kasia niechcący odpowiedziała uśmiechem. No to przyniosłam wam pierogi z kapustą. Po sąsiedzku!

Ojej, wielkie dzięki! Kasia wzięła koszyk, czując się niezręcznie. Wpadnie pani na herbatę?

A no na chwileczkę ciocia Grażyna weszła, rozglądając się po mieszkaniu z ciekawością. O, jaka u was interesująca aranżacja! Tylko ściany by pomalować, bo tapety już stare. I kuchnia taka wąska, co?

Kasia zmieszała się, ale grzecznie skinęła głową. Tomek, zaparzając herbatę, dodał:

Planujemy remont, ale na razie budżet nie pozwala. Powoli się ogarniemy.

No i słusznie, brawo! ciocia Grażyna poklepała Kasię po ramieniu. Jak coś, to pytajcie, ja tu wszystkich znam, podpowiem, gdzie taniej kupić farbę.

Pierogi były pyszne, a ciocia Grażyna gadatliwa. Opowiedziała o sąsiadach, o tym, jak budowano blok za jej młodych lat, i choćby dała radę, jak namówić dozorcy, by odśnieżał wcześniej. Kasia z Tomkiem wymienili spojrzenia: mieli sojusznika w nowym miejscu.

Ale niedługo ciocia Grażyna zaczęła pojawiać się zbyt często. Raz tylko się przywitać, raz z kolejną porcją pierogów, raz by sprawdzić hydraulikę, bo w tym bloku rury stare, zaraz popsują. Kasia, wychowana w szacunku do starszych, starała się być grzeczna, ale uwagi sąsiadki zaczęły ją irytować.

Pewnego dnia ciocia Grażyna zjawiła się, gdy Kasia z Tomkiem malowali ściany w salonie.

Ojej, Kasia, jaki ty kolor wybrałaś? sąsiadka skrzywiła nos, patrząc na puszkę z niebieską farbą. Toż to zimne! Trzeba było coś cieplejszego, brzoskwiniowe. I wałek macie nieodpowiedni, zostaną smugi.

Podoba nam się niebieski Kasia odpowiedziała spokojnie, ściskając pędzel. To nasz styl.

Styl, s-tyl prychnęła ciocia Grażyna. Ja tu czterdzieści lat mieszkam, wiem, co jest grane. Posłuchajcie mnie, przemalujcie, póki nie za późno.

Tomek, wycierając ręce ścierką, wtrącił się:

Ciociu Grażyno, dzięki za radę, ale już podjęliśmy decyzję. Herbaty się napijemy?

Sąsiadka zacisnęła usta, ale została. Przy herbacie oznajmiła, iż sąsiadka z piątego piętra narzeka na hałas ich remontu, a dozorca uważa, iż źle segregują śmieci. Kasia poczuła, jak w środku narasta uraza. Starali się być kulturalni, a teraz ich obgadują?

Może robimy coś nie tak? szepnęła wieczorem Tomkowi. Nie chcę kłótni z sąsiadami.

Kas, nikomu nie przeszkadzamy Tomek objął ją. Ciocia Grażyna po prostu lubi wtrącać swoje trzy grosze. Ograniczmy kontakty.

Ale ciocia Grażyna nie dała za wygraną. Łapała Kasię pod blokiem, wypytując o pracę, zarobki, plany na dzieci. Pewnego dnia Kasia wróciła do domu i zobaczyła, iż ich skrzynka na listy jest otwarta, a rachunki za media leżą na ławce.

Ciociu Grażyno, pani brała nasze rachunki? spytała Kasia, spotykając sąsiadkę na podwórku.

A no chciałam pomóc! wykrzyknęła tamta. Zobaczyłam, iż skrzynka pełna, no to pomyślałam, posortuję, bo zgubicie. Ojej, Kasia, a wy ile za prąd płacicie? Ja mniej, mogę podpowiedzieć, jak licznik

Idź do oryginalnego materiału