-Diuna, s01e03, och, ależ to się ogląda!
- Mamo, jestem głodny.
- SYNU, jest 20:30. O tej porze JUŻ nie jemy. Zamierzałam WYJŚĆ z kuchni.
- Jestem BARDZO głodny.
- Nie mogłeś wcześniej??? Co chcesz zjeść?
- A co jest?
- Może być brokuł na parze, mam ugotowany ryż i do tego można zrobić smażoną brukselkę z czosnkiem…
- Albo?
- Albo naleśniki… Tylko z czym… Mogą być naleśniki z pieczonymi jabłkami?
- TAK. Naleśniki.
- LILA!!! Chodź mi pomóc! A Ty, nie odchodź! Będziesz je przewracał.
I w trójkę, w pół godziny, zrobiliśmy obie wersje kolacji (Łucja wybrała wariant naleśnik na słono z brokułem) i późny posiłek został wydany. A ja tak sobie myślałam w trakcie robienia, czy wszystkie matki są takie zaślepione synami, iż gdy pojawia się obok to myślisz: ALE to cudo!, czy tylko ja 😀
<><>
Wtorek. Łucja miała pierwsze podejście do prawa jazdy i niestety się nie udało. Jazda po mieście bez zastrzeżeń, ale przy parkowaniu puściły jej nerwy i egzamin jest do powtórki. Ja też za pierwszym razem poległam i Diabli zresztą także, więc NIC się nie stało, w styczniu próbujemy ponownie! A z cyklu coraz bliżej święta, choinka z kabanosów, bo zajrzałyśmy z Łucją do sklepu po akcesoria do pierniczków!