Samotnej 43-letniej Annie na firmowej imprezie podarowano kokos. To był taki żart, żeby miała się kim opiekować – tak jej powiedzieli koledzy z pracy. Anna wzięła kokos, uśmiechnęła się i poszła do domu. Wyszła z przyjęcia, a w domu nikt na nią nie czekał. Szła ciemną ulicą z kokosem w rękach i gorzko płakała nad swoim bezsensownym życiem

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Pewnej kobiecie podarowano orzech kokosowy… Na Nowy Rok. W pracy odbywała się impreza firmowa. Wszyscy dostawali prezenty, a grupa energicznych współpracownic się tym zajmowała. Każdy otrzymał prezent od kolektywu.

Święty Mikołaj wyjmował z worka i rozdawał. Wszyscy dostali normalne, choćby ładne prezenty: czajnik, etui na telefon z kryształkami, słuchawki… A ta kobieta, Anna, dostała orzech kokosowy. Specjalnie.

Anna była chudziutka, trochę zgarbiona, mająca czterdzieści trzy lata. Trochę rozmarzona i romantyczna. Bardzo dobra, pomocna, cicha. Śmiano się z niej. A teraz postanowiono ją jeszcze bardziej wyśmiać, wręczając orzech kokosowy.

Bezsensowny, włochaty, zupełnie bezużyteczny orzech. Wszyscy śmiali się, gdy Anna, zmieszana, przycisnęła ten orzech do piersi. No cóż, ludzie wypili, więc śmiali się do łez. Najbardziej energiczna dziewczyna powiedziała, śmiejąc się, iż teraz Anna ma się kim opiekować.

Anna wróciła do domu ze swoim dziwnym prezentem. Serce jej mocno biło. Z jakiegoś powodu zaczęła płakać gorzko, jak dziecko. Wyszła z imprezy, a w domu nikt na nią nie czekał. Nie zjadła ani kawałka, chociaż przyniosła ciasto, upiekła tort i zrobiła sałatkę; ale nie została, nie zjadła. Szła ciemną ulicą z orzechem kokosowym w rękach i płakała nad swoim bezsensownym życiem.

Na podwórku podszedł do niej mężczyzna z ostatniego piętra.. Przywitał się i zapytał, co Anna trzyma w rękach, co tak troskliwie przyciska do piersi.

Anna smutno odpowiedziała, iż to orzech kokosowy. Najwyraźniej to jej kolacja. Tylko nie wie, jak go rozłupać. Na drzwi bez sensu uderzać; w dzieciństwie tak łupali orzechy włoskie. Ale tego orzecha drzwiami chyba się nie rozbije.

Sąsiad powiedział, iż można spróbować uderzyć żelaznymi drzwiami. Są solidne. Albo rozbić cegłą – obok jest budowa! Chodźmy spróbować cegłą!

Anna poszła z sąsiadem na budowę – z rozpaczy i smutku. Zaczęli rzucać cegłami w kokos.

Ale orzech się nie rozłupał! Mimo iż rzucali mocno, aż Anna trafiła cegłą w nogę sąsiada. Nazywał się Andrzej, nawiasem mówiąc. Andrzej krzyknął: „Aj! Ojoj!” – jak w dzieciństwie. Potem powiedział, iż w pracy ma broń i jutro zastrzeli tego orzecha. Weźmie i strzeli! Zobaczymy wtedy, czy naprawdę jest taki twardy! I nie takie orzechy łupał! Taka praca!

W końcu poszli do Andrzeja, mocno kulejąc. Zaczęli piłować orzecha piłką do metalu. Bardzo się w to wciągnęli, choćby się sprzeczali, jak w dzieciństwie. I walili młotkiem w orzech. Bardzo ciekawie spędzili czas!

Potem Anna ugotowała makaron, podczas gdy Andrzej walczył z orzechem. Posypała go serem. Zjedli i znowu zajęli się rozłupywaniem kokosa. Śmiali się, kłócili, opowiadali sobie historie z dzieciństwa.

A potem zrozumieli, iż są dla siebie stworzeni. Było im razem bardzo dobrze i wesoło. Super! – jak mawiali w dzieciństwie.

Nowy Rok spędzili razem. I wszystkie kolejne Nowe Lata również. I zawsze kupowali kokos. Na pamiątkę ich znajomości…

Anna odeszła z tamtej pracy. Znalazła inną, została wodzirejem na weselach. I na różnych imprezach firmowych. Gdzie zawsze pilnuje, żeby nikt nie był obrażany. Żeby nikt nie był pominięty ani pozbawiony prezentu. I żeby nikt nie został upokorzony np. kokosem…

Choć ważne jest to, co jest wewnątrz orzecha, prawda? A tam mogą być szczęście, miłość i dostatek. Ot, tak.

Idź do oryginalnego materiału